Od trzech miesięcy byłam z Brianem na trasie koncertowej Another World. Michael był nastawiony niechętnie co do mojego wyjazdu, ale dał się namówić po kilku razach... Relacje moje i Bri, były dosyć dziwne. Całowaliśmy się, tuliliśmy się, mieszkaliśmy razem i spaliśmy w jednym łóżku, ale nigdy nie mówiliśmy sobie jednego, nigdy nie mówiliśmy sobie słów Kocham Cię. Nie wiem z czego to wynikło, po prostu panował zakaz wypowiadania tych dwóch słów w stosunku do nas. Mój brzuszek już wyraźnie się zaokrąglił, dlatego chodziłam w coraz luźniejszych ubraniach. Aktualnie byliśmy w Montreux, obudziło mnie delikatne smyranie po brzuchu.
- Ninusia.... wstawaj mała... - mówił czułym tonem.
- Skoro tak mnie budzisz.... to wstanę ... - szepnęłam z uśmiechem.
- Ale ty to mnie tak nie budzisz - spojrzał na mnie.
- Bo ty wstajesz pierwszy! - zaśmiałam się.
- Jak się czujesz ? - zapytał zatroskany.
- Ja czuje się świetnie - odpowiedziałam.
- A nasze misiątko ? - cmoknął mój brzuszek.
- Też dobrze, tylko wiesz. Nie wiemy jeszcze czy to misiątko, czy niedźwiedzica - uśmiechnęłam.
- To nieważne, ważne że będziemy je kochać - położył się obok i otulił mnie.
- Cieszę się, że niedługo się urodzi - wtuliłam się.
- A ja się cieszę, że jego mamą będzie najpiękniejsza kobieta we wszechświecie - spojrzał mi w oczy.
- Bri... - zawstydziłam się.
- No co? - uśmiechnął się.
- Nie jestem aż taka piękna... - odpowiedziałam.
- Dla mnie jesteś - otarł się swoim nosem o mój nos - Koch..... Uwielbiam cię.
- Ja ciebie też - pocałowaliśmy się.
- Dzisiaj kolejny koncert - westchnął Brian po skończonym pocałunku.
- Ale najpierw idziemy obejrzeć nasze dziecko - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję iż będzie to syn - powiedział zadowolony.
- A ja to chce dziewczynkę - odpowiedziałam kładąc głowę na piersi Briana.
- Widzę że tak to my się nie dogadamy - uśmiechnął się.
- No, ale możemy spróbować inaczej.... - wymruczałam.
- Taaaak ? - odmruczał .
- Tak panie May. - uśmiechnęłam się.
Brian bez słowa położył mnie na plecach i podparty na rękach leżał nade mna. Zaczął obsypywać moja czyję pocałunkami, najpierw delikatnymi, potem nieco bardziej namiętnymi. Pojękiwałam cichutko, a dla Briana był to znak, że podoba mi się to. Zdjął moją koszulkę i zaczął namiętnie całować mój dekolt. Jęczałam coraz głośniej i pewniej, Brian chwycił mnie za biodra i przyciągnął mnie mocno do siebie. Ja nie pozostałam mu dłużna, popchnęłam go do tyłu i położyłam się na nim swoim prawie całkowicie nagim ciałem. Obcałowywałam namiętnie jego szyję i tors, a on gładził moje plecy, pośladki i uda. Zdjęłam z niego wszystkie ubrania i oddałam się przyjemności robienia mu dobrze. Jego jęki przyprawiały mnie o gęsią skórkę i samej zdażyło mi się pojękiwać. Nie oszukujmy się, Brian miał dosyć.... bogaty arsenał. Kiedy doszedł pchnął mnie na plecy i pozbył się resztek mojej bielizny, po czym wszedł we mnie z wyczuciem. Jęknęłam głośno i dałam się mu zdominować. Robił to coraz szybciej, a mój krzyk zaczął odbijać się od ścian. Doszłam pierwsza, on doszedł zaraz po mnie.
- May...zgadzam się... na tego syna... - dyszałam szybko.
- Trzymam za słowo - pocałował mnie namiętnie.
- Ale mi było dobrze - westchnęłam cicho.
- Nie tylko tobie Ninusia ... - cmoknął mnie.
- Lubie jak mówisz do mnie Ninusia - uśmiechnęłam się szeroko.
- Nina.... - oparł się swoim czołem o moje.
- Tak ? - zapytałam obejmując go. Przybliżył swoje wargi do moich .
- Kocham cię .. - wyszeptał.
- Ale Brian... - zaczęłam. Brian położył palec na moich ustach.
- Ciii... Kocham cię... - poraz kolejny wyszeptał tą sama frazę.
Wpił się mocno w moje usta, a ja nie zaprotestowałam tylko odwzajemniłam jego pocałunek. Poczułam przyjemne łaskotanie w brzuchu.
- Ja ciebie też... - odszeptałam po zakończonym pocałunku.
- Czy teraz oficjalnie, możemy być parą ? - zapytał splatając palce naszych dłoni.
- Możemy i nawet będziemy - uśmiechnęłam się słodko.
- Moja piękna Ninusia - przytulił mnie mocno.
- Mój śliczny kotełek - położyłam mu głowę na ramieniu i wtuliłam się.
- No już... Zamówimy sobie śniadanko i pojedziemy do lekarza - cmoknął mnie we włosy.
- To idź, ja tu poczekam - ugryzłam go delikatnie w ucho.
Brian ubrał się szybko i poszedł na dół po 30 minutach przyniósł tacę ze śniadaniem dla naszej dwójki, a właściwie już teraz to trójki. Zjadłam śniadanie składające się z omleta z warzywami oraz herbaty karmelowej, którą po prostu kocham! Brian naprawdę o nas dbał, starał się bardzo. Z Michaelem rozmawiałam prawie codziennie, chociaż coraz bardziej zastanawiałam się czy to ma sens. Może w końcu czas zaprzestać tej całej mistyfikacji i przyznać sie przed resztą, że jestem w ciąży z Brianem ? Nie, nie chce tego kończyć, nikt nie może się dowiedzieć. Po śniadaniu pojechaliśmy razem do pani doktor, która miała dzisiaj jednoznacznie stwierdzić, co nam się urodzi.
- Pani Taylor i pan May. Zapraszam - uśmiechnęła się do nas.
- My to w końcu chcielibyśmy poznać płeć naszego potomka. - Brian usiadł na krześle.
- Rozumiem, pani Nino proszę się położyć i podwinąć bluzkę do góry - wydała mi polecenie.
- Ale tu wygodnie - uśmiechnęłam sie po wykonaniu polecenia.
- Jak się pani czuje? - zapytała smarując mi brzuch żelem.
- Kręgosłup mnie boli w odcinku lędźwiowym - odpowiedziałam.
- To normalne - włączyła ultrasonograf - Ależ on jest duży!
- Co ma pani na myśli ? - Brian przysiadł się obok mnie.
- Jak na piąty miesiąc jest bardzo duży - zanotowała.
- Duży? To znaczy że chłopiec ? - zapytałam podekscytowana.
- Tak, bardzo duży i zdrowy chłopczyk ! - zachwyciła się.
- Widzisz Nina, mówiłem . - Brian uśmiechnął się szeroko.
- Termin porodu, według wyliczeń będzie 5 września - zanotowała.
- W urodziny Freda - wyszeptałam z uśmiechem.
sobota, 1 marca 2014
Living with Michael Jackson XVI
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Eh… I znowu wkroczył Brian. A już myślałam że Nina i Mike będą mimo wszystko szczęśliwi. No cóż, taka jest twoja koncepcja i nie będą się z nią kłócić :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną
Jacksonka
Ojejku. To się porobiło. Jestem ciekawa jak rozwiążesz zaistniałą sytuację między Michaele, a Niną. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nową notkę.
Pozdrawiam- Kinga
+ jeżeli nie masz nic przeciwko, chciałabym Cię zaprosić na nową notkę do mnie. :)
UsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńTa scena wyszła Ci bardzo dobrze, nie krępuj się, może ich być więcej :)))
Tylko ta Nina... Booooże, co za niezdecydowane dziewczę, wiecznie gra na dwa fronty... Lepiej żeby się zdecydowała, bo na razie zachowuje się jak - za przeproszeniem - ostatnia dziwka.
Pisz często,
pozdrawiam!!! :D
U mnie nn :)
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Biedny Michael. Na prawdę mi go szkoda. Nina powinna być dla niego milsza.
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo, że oni będą razem!
Czekam na następną!
Billie