sobota, 8 marca 2014

Living with Michael Jackson XIX

Mam nadzieję że nie jesteście wściekli za część XVIII i jeszcze mnie lubicie... Spokojnie, Michael i Nina jeszcze ze sobą będą. Wszystko w swoim czasie moi drodzy .


Mój mały synek miał już dwa tygodnie. Byliśmy z Brianem przeszczęśliwi, nie narzekałam na zmęczenie, bo Brian pomagał mi jak tylko mógł. Cieszyłam się z tego dziecka, rodzice też byli szczęśliwi. Poszłam ich dzisiaj odwiedzić z Keithem. Wybrałam się do nich po obiedzie, Bri akurat miał sprawy związane z trasą do załatwienia. Schudłam już troszkę więc powoli wracałam do dawnego stylu. Ubrana w czarne, skórzane leginsy i białą tunikę, ze związanymi w kitę włosami i subtelnym makijażem, w moich ulubionych adidasach poszłam do domu moich rodziców, oczywiście z Keithem, Roger zakochał się w nim. Zapukałam do drzwi, przywitał mnie.... MICHAEL?!
- Heeeej ? - powiedziałam zaskoczona trzymając Keitha na rękach. 
- Cześć... - uśmiechnął się do mnie - Chodź, twoi rodzice musieli wyjść. 
- Potrzymasz go na chwilę ? - weszłam do środka. 
- Jasne - wziął ode mnie dziecko, ja zdjęłam z siebie płaszcz - Nina, on jest piękny!
- Tak sądzisz ? - zapytałam biorąc od niego mojego synka.
- Tak... wygląda tak jak ty... Tylko oczy ma po Brianie - delikatnie dotknął mojej dłoni.  
- No i parę innych rzeczy też ma po nim... - uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie.
- Jak tam z Brianem ? - zapytał siadając obok mnie. Chyba liczył na to, że zacznę narzekać. Co to, to nie mój drogi. 
- Cudownie! Był przy porodzie, kocha mnie, nosi na rękach, pomaga z dzieckiem - spojrzałam na niego - Jestem szczęśliwa. 
- No tak, w końcu to widać. - posmutniały spojrzał na dziecko - Jak ma na imię ?
- Keith Roger May - odpowiedziałam z dumą w głosie.
- Jak pięknie - zachwycił się. - Prince za tobą tęskni ...
- Tak ? Ojejku... - uśmiechnęłam się - Ja za nim też bardzo tęsknie. 
- To czemu nie przyjechałaś co ? - zapytał przyglądając się mi.
- Nie mogłam Mike. Poza tym my nie jesteśmy dla siebie już nikim. Nie mam po co tam przyjeżdżać - odpowiedziałam po chwili. 
- Nina, jesteś dla niego matką chrzestną... - powiedział.
- Nie Mike, matka chrzestna to nie rodzina - odpowiedziałam - Ale jak tylko Keith podrośnie, to przylecę do Princa.
- Dziękuję - splutł delikatnie palce naszych dłoni.
- Przestań... - drgnęłam lekko.
- Nie chcę Nina... Chcę czuć bliskość twojego ciała... - przylgnął do mnie bliżej.
- NIE. NIE CHCE ŻEBYŚ MNIE DOTYKAŁ - wstałam i przesiadłam się na fotel z Keithem, który wtulony we mnie właśnie spał.
- Kocham cię Nina.... - powiedział po chwili.
- Michael, przestań ze mną pogrywać. - odpowiedziałam piorunując go wzrokiem.
- NINA DO CHOLERY KOCHAM CIĘ. WRÓĆ DO MNIE KOBIETO. - potrząsnął mną.
- Mike mam dziecko na rękach .- odepchnęłam go od siebie.
- Nie wiem jak mam cię zdobyć... - powiedział zrezygnowany.
- Nie wyszło nam rozumiesz ? Zaszłam w ciąże z Brianem i teraz jestem z nim w związku. Znajdź sobie kogoś ! - wkurzyłam się.
- Ale Nina... - przybliżył się znowu do mnie.
- ODSUŃ SIĘ JACKSON - usłyszałam stanowczy ton głosu Briana.
- Bo co ? - Mike odwrócił się w stronę Bri.
- Bo jest teraz moją dziewczyną tak ? Ma dziecko ZE MNĄ. Więc tak jakby jesteś już nie z tej ligi. - doskoczył do mnie w jednej chwili.
- Ale chce ją odzyskać. Wszystko jej wybaczyłem. - Mike był nie ugięty.
- Ale ja nie chce z tobą być rozumiesz ? - zapytałam podirytowana.
- Dobrze. Trudno - Mike usiadł w kuchni.
- Roger go tu podstawił ... - warknęłam do Briana kołysząc Keitha.
- Nina już, nie stresuj się. Tobie nie wolno - cmoknął mnie i wziął ode mnie dziecko.
- Wiem, ale... - przesunęłam się robiąc miejsce Brianowi.
- Nie ma "ale" - usiadł obok mnie z dzieckiem i mnie otulił - Zaraz pogadamy z Rogerem.
- Dobrze kochanie - wtuliłam się, Michael bacznie obserwował naszą trójkę.
- Oooo cześć gołąbeczki. Jest mój Keith ? - Roger od razu podszedł do nas.
- Jest tato, tylko śpi... - odpowiedziałam piorunując go wzrokiem - Może pójdziemy na górę ?
- Dobrze, coś się stało ? - zapytał zatroskany.
- Mamy to pogadania - wstałam i poszłam na górę. Roger wszedł za mną i zamknęliśmy się w jego gabinecie.
- Więc o co chodzi kochanie ? - zapytał siadając na fotelu.
- Co on tu robi ? - zapytałam podenerwowana.
- Kto ? - zapytał udając zdziwionego.
- MICHAEL, NIE UDAWAJ IDIOTY - warknęłam
- Nina, on chce cię odzyskać ... - spojrzał na mnie.
- Ale ja go nie chce. Kocham Briana i Keitha. Nie chce być z Michaelem rozumiesz ?! - krzyknęłam.
- Nie denerwuj się, proszę. To tym razem nie był mój pomysł. - bronił się.
- Tato, to jest moje życie. Chcę być z Brianem i naszym synkiem. - odpowiedziałam spokojniejsza.
- Wiem kochanie. Nie zabronię ci tego myszeczko - powiedział podchodząc do mnie - Jestem szczęśliwy bo urodziłaś mi wnuka, pięknego zdrowego wnuka.
- Tato to nie było zamierzone - przypomniałam.
- Oj tam, ważne że jest - pogłaskał mój jeszcze odstający brzuszek.
- Kocham cię tato - powiedziałam tuląc go.
- Ja ciebie też słonko - odpowiedział obejmując mnie.
Zeszliśmy na dół, moja mama i Brian zaabsorbowani byli moim syneczkiem, Michaela już nie było. Usiadłam koło nich i wzięłam dziecko na ręce, akurat zrobił się głodny. Wyszłam do innego i nakarmiłam Keitha, po czym chwilę go pokołysałam i maluszek z powrotem zasnął. Kiedy wróciłam z nim znowu do pokoju Brian czekał na mnie z bukietem kolorowych tulipanów. Uklęknął przede mną.
- Nina uważam, że skoro mamy już ze sobą dziecko to powinniśmy być dla siebie kimś więcej .... - był wyraźnie zdenerwowany.
- Kochanie, przecież jesteśmy parą. - odłożyłam małego na fotel i otuliłam go kocykiem.
- Nina, ja mam na myśli co innego - odwróciłam się do niego, a on odchrząknął - Nina, czy zostaniesz moją żoną ?
- Ja....ja....ja... - nie mogłam nic z siebie wydusić - Tttt....aaa....k.....
- W takim razie, podaj mi dłoń - zrobiłam to co kazał, a on wsunął pierścionek na mój serdeczny palec.
- Jest ... piękny... nie wiem co mam powiedzieć... - byłam zaskoczona i szczęśliwa jednocześnie.
- Nie mów nic - stanął naprzeciwko mnie i podał mi kwiaty - Ważne, że się zgodziłaś.
- ZGODZIŁA SIĘ?! - Roger wbiegł do salonu.
- Zgodziła ! - Brian objął mnie mocno.
- W takim razie powiem to - Roger podszedł do Briana - Witaj w rodzinie, synu!
- Brzmi idiotycznie.... - zaśmiałam się.
- Będę miał dobrego zięcia do picia. - powiedział Roger z uśmiechem .
Spędziliśmy razem rodzinne popołudnie. W końcu tak jakby mieliśmy teraz wszyscy być rodziną. Oczywiście teraz największą uwagę moich rodziców skupiał Keith, z resztą nie tylko rodziców. Felix i Rory też bardzo polubili mojego maluszka. Po tych oświadczynach Briana byłam szczęśliwa, bardziej niż po oświadczynach Michaela.








6 komentarzy:

  1. Wiedz, że się wściekam i to ostro ;_; ale i tak czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, ale emocje! Trzymam Cię za słowo, że jeszcze będą razem! :D
    Kocham tą piosenkę Roxette :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na mine-sweet-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O jakie słodziutkie zdjęcie z brajankiem i keithem *---*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku. Zapomniałam skomentować. No gdzie ja mam głowę?

    A więc tak. Zaczynamy.
    Brain. Na razie jest on świetnym ojcem i kochankiem i nawet go lubię. Ale właśnie... na razie. Przecież on już ma czwórkę dzieci z innymi kobietami. Nie można mieć pewności, że teraz Niny nie potraktuje jak tamte.
    Co do Niny, to mnie denerwuje czasem, bo zniszczyła relację z Michaelem i to w okrutny sposób. Rozumiem, cieszy się, że została matką, kocha Braina i w ogóle, ale to było takie... niesprawiedliwe do co Mike'a. Szkoda mi go.
    A Michael ma wielkie serce. Tyle jej wybaczył, postanowił wszystko rzucić w niepamięć. Po prostu ją kocha, a Nina nim gardzi. :(

    Ale powiem Ci, że dodałaś mi nadziei tą informacją, że Nina i Mike będą jeszcze razem. Podoba mi się. :D

    A więc to chyba na tyle. Życzę ogromnej weny i cieplutko pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nową notkę na http://blame-it-on-the-boogiee.blogspot.com/ :)

      Usuń