wtorek, 28 stycznia 2014

Living with Michael Jackson XV part. I

No i mamy kolejny odcinek, aż sama się dziwię że go napisałam. Nie wiem kiedy kolejny, potrzymam was trochę w napięciu. Przepraszam, że jest taki krótki ... C;


Na dobre zadomowiłam się w Neverland, jako przyszła pani Jackson, jak na narzeczoną przystało zamieszkałam wspólnie z moim przyszłym mężem. Dzisiaj były walentynki, a Mike od rana był w pracy. W sumie ja też jak na fotomodelkę przystało miałam walentynkową sesję z przesadnie napakowanym modelem z Rosji, nie podobał mi się, a wręcz odrzucał od siebie. Po pracy skoczyłam na zakupy, kupiłam jakieś dobre wino i coś na kolację. Gosposia właśnie kończyła sprzątać dom, a ja wzięłam się za gotowanie. Postanowiłam przygotować lasagne, chciałam postawić na coś dobrego, szybkiego i niezbyt prostego. W czasie pieczenia ja nakryłam do stołu, położyłam biały obrus, posypałam go płatkami czerwony róż a na środku postawiłam dwie białe świece. Poszłam na górę się przebrać, postawiłam na krótką skórzaną sukienkę bez rękawów. Zebrałam włosy w wysoką kitę i trochę wyostrzyłam swój makijaż. Kiedy zeszłam na dół. Mike stał z bukietem kwiatów.... i moimi rodzicami.
- Nina! Dziecko moje - mama rzuciła mi się na szyję.
- Mama... - wtuliłam się.
- Tęskniłam za tobą słoneczko - pocałowała mnie w czoło.
- Ja też mamusiu... Ja też - powiedziałam z uśmiechem.
- Zapomniałaś kim jestem ? - ton głosu mojego ojca mnie przeraził.
- A  to my się znamy ? - odpowiedziałam udając zdziwioną.
- Jestem twoim ojcem moja panno - powiedział podchodząc do mnie.
- Ja. Nie. Mam. Ojca - mój grobowy ton zmroził wszystkich w pokoju.
- Nina, porozmawiaj ze mną - powiedział błagalnie.
- Chodź na górę - odpowiedziałam prowadząc go do gabinetu.
- Nina, córeczko. Przepraszam. Naprawdę cię przepraszam. - powiedział przytulając mnie.
- Powiedziałeś że już nie jestem twoją córką... - przypomniałam mu .
- Powiedziałem to dlatego... że przyłapałem cię z Brianem... - odpowiedział, czułam ból w jego głosie.
- No i co ? -  zapytałam .
- Przecież między wami jest tyle lat różnicy... Jak mogłaś się w nim zakochać...? - zapytał z niezrozumieniem.
- Tato, on ... jest kochany... Miły, kochany, uroczy... Mieliśmy mieć razem maluszka... Ale potem.... Nie, on .... Jest ....  za stary dla mnie... - odpowiedziałam łkając.
- Wiem myszeczko... Ciiii.... nie płacz kochanie... - przytulił mnie mocno. - Rozmawiałem z nim... On też się pomylił...
- Ale.... on nie jest zły ? - zapytałam zatroskana.
- Niee... Nie jest. Wręcz trzyma za was kciuki. I za twój związek i za maluszka. - spojrzał na moją twarz. - Cieszę się, że przyjęłaś zaręczyny Michaela.
- To wiele dla mnie znaczy tato... - załkałam w jego ramię .
- Nie płacz już Nina, nie w walentynki. O wnuka byś się postarała... - powiedział ocierając moje łzy.
- Tobie tato tylko jedno w głowie - zaśmiałam się.
- W końcu byłem nazywany Playboyem, coś mi z tego zostało. - śmiał się razem ze mną.
- W swoim czasie, potomek się pojawi - udałam wyrachwany akcent.
- Za nim ty zajdziesz w ciążę to ja już osiwieje - zachichotał.
- Tobie już do tego bliżej niż dalej tato - spojrzałam na niego. 
- Ty też tak skończysz, w końcu mamy te same geny - przypomniał mi.
- Mam pół po tobie i pół po mamie, a ona z wiekiem pięknieje - odpowiedziałam z uśmiechem. 
- To prawda, nie ma na świecie piękniejszej kobiety od niej. - jego czuły ton głosu jasno oznajmiał uczucie jakim darzył moją matke. 
- Nina, coś ci się hajczy ! - usłyszałam głos Michaela z dołu.
- O szlag, moja kolacja! - zbiegłam szybko na dół, żeby ratować posiłek, który przygotowałam. 
Na moje szczęście wszystko udało się uratować. Zadowolona podałam lasagne na stół dostawiając przy tym nakrycia dla moich rodziców. Zasiedliśmy do stołu i delektowaliśmy się jedzeniem w miłej atmosferze.
- Jak twoja płyta tato? - zapytałam zaciekawiona.
- Nagrałem właśnie 'Pressure on' tylko brakuje mi damskiego chórku - odpowiedział podekscytowany.
- A może twoja ex, Deborah Leng ? - zaproponowałam.
- CZY CIEBIE DO RESZTY POGRZAŁO ?! - zbulwersował się - Ona ma głos jak małpa wyjąca w klatce!
- Do niedawna była twoją narzeczoną - zaśmiałam się.
- I musiałem to znosić - powiedział z wyraźną ulgą. 
- Mikey, ale ty tak o mnie nie myślisz - spojrzałam na mojego narzeczonego.
- Oczywiście że nie słonko. - pocałował mnie.
- Kocham cie kociaczku - zamruczałam.
- Ja ciebie też królewno - odmruczał.
- Jeszcze się przerżnijcie na tym stole - przewróciła oczami moja mama.
- A skąd wiesz że tego nie zrobię ? - zapytałam z uśmiechem.
- Jesteś taka sama jak twój ojciec....- westchnęła. 
- Ma się te geny - przybiłam piątkę z Rogerem. 
- Moja śliczna córeczka - pogłaskał mnie.
- Po tacie - uśmiechnęłam się, poczułam mdłości - Państwo wybaczą , musze się odświeżyć.
Wstałam i pospiesznym krokiem wyszłam z jadalni, wbiegłam do łazienki ma górze i zamknęłam drzwi. Było mi cholernie niedobrze. Siedziałam na podłodze co chwila zaliczając bliskie spotkanie z muszlą klozetową. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam zdezorientowana. Po około 30 minutach wszystko ustało, może to było chwilowe zatrucie? Ogarnęłam się jakoś i coś mnie tknęło, wzięłam do ręki kalendarzyk żeby sprawdzić datę ostatniego okresu. Ostatni raz miałam go półtora miesiąca temu... Nie, cholera to nie możliwe, ja nie mogę być w ciąży! Wyjęłam test ciążowy z szuflady, zrobiłam go... JEGO WYNIK BYŁ POZYTYWNY. Z całej siły uderzyłam pieścią o ścianę. Poszłam do sypialni po swój telefon i wykręciłam numer.
- Nina, maleńka jak się cieszę że dzwonisz! - radosny ton głosu Briana ani troche mnie nie pocieszył.
- Brian... - wymamrotałam. 
- Coś się stało? - zapytał zatroskany.
- Ja... jestem... w ciąży.... - wykrztusiłam z siebie.



Nowa wersja Niny Taylor. 

Zawieszam Bloga

Hej, niestety ale nie mam już siły pisać. Moja wena się skończyła, poświęciłam się nauce, szukaniu liceum i nabijaniu średniej. Poza tym znudziło nie mogę już pisać takich grzecznych opowiadań, nudzi mnie to. Może wrócę może nie . TO się jeszcze zobaczy . 



wtorek, 21 stycznia 2014

Living with Michael Jackson XIV

Hej, kolejny odcinek napisany. U mnie ferie są, śnieg jest i nawet darmowe lodowisko pod domem też, bo jest tak ślisko, że strach wychodzić. Co do zakładek pojawiła się jedna nowa zakładka do lektury której zapraszam - Moja przygoda z muzyką - płyty . To oczywiście nie są wszystkie płyty, na razie opisałam ich tylko 5 i czekam na waszą reakcję. Co do mojego zdjęcia z balu, to jeszcze się zastanowię, ale wstawię. A teraz zapraszam do lektury C; 


Michael i ja zamieszkaliśmy wspólnie w Neverland, gdzie zajęliśmy się odbudowywaniem relacji partnerskich między nami. Prince rósł jak na drożdżach, zaczął już chodzić, a my cały czas wyczekiwaliśmy jeszcze na córeczkę Michaela, która miała się pojawić lada moment. Michael pracował w gabinecie, natomiast ja przeglądałam zlecenia. Prince spał na moich kolanach w pozycji siedzącej wtulony w moje ciało. Pocałowałam go delikatnie w główkę i przytuliłam. Mike wszedł do salonu. 
- Daj, położę go do łóżeczka. - powiedział podchodząc do mnie. 
- Nie, niech sobie śpi. - odpowiedziałam otulając go kocykiem. 
- Nie jest za ciężki ? - usiadł obok mnie. 
- Jest taki jak trzeba . - rozłożyłam się wygodnie i oparłam o Michaela. 
- Też byś takie chciała nie ? - zapytał obejmując naszą dwójkę. 
- Mam takie, śpi sobie na moich kolanach - odpowiedziałam z uśmiechem. 
- Ja mówię o naszym maleństwie, moim i twoim.... - powiedział patrząc na mnie. 
- Michael ja na razie nie chcę dziecka. Widzisz jaką mam sytuacje, Roger mnie nienawidzi, a jak jeszcze do niego zadzwonię i powiem, że spodziewam się dziecka, to stwierdzi że to dziecko Briana i coś mu zrobi - odpowiedziałam spokojnie. 
- Kochanie, rozumiem cię. Tylko wiesz... Ja bardzo pragnę prawdziwej rodziny ... - powiedział smutny. 
- Masz kochające cię dziecko i nie długo drugie dziecko. - odpowiedziałam. 
- Kiedy ja chcę mieć narzeczoną... Taką jak ty... - powiedział cmokając mnie w szyje. 
- Uważam, że to za wcześnie misiek. Poczekajmy. - odpowiedziałam patrząc na niego. 
- Nina, jesteś jakaś nie swoja. - powiedział zaniepokojony . 
- Ja po prostu uważam na to co mówię, bo już raz cię oszukałam, a drugi raz nie chcę tego zrobić. - odpowiedziałam skruszona.
- Kiedy ja ci wybaczam słoneczko - powiedział od razu.
- Sama przed sobą czuję się dziwnie. - odpowiedziałam po chwili.
- Ale czemu ? - zapytał zmartwiony.
- Bo oszukiwałam cię miesiąc. Czuję się jak tania szmata i tyle. - odpowiedziałam.
Wzięłam dziecko na ręce i poszłam do jego pokoiku. Położyłam go w łóżeczku, otuliłam go kołderką i pocałowałam w czółko. Maluch uśmiechnął się do mnie przez sen i odwrócił się na drugi bok. Zeszłam na dół. Michael siedział w salonie popijając herbatę z miodem i cytryną. Przywołał mnie gestem dłoni i wziął na kolana.
- Myszeczko, wybaczyłem ci, bo się przyznałaś. Miej do siebie szacunek i nie nazywaj się szmatą. Jesteś moją kochaną perełką i bardzo cię kocham - przytulił mnie mocno.
- Ja ciebie też.... - wtuliłam się w niego, a po mojej twarzy płynęły łzy.
- Nie płacz... - powiedział po wyczuciu moich łez na swoim ramieniu.
- Co mam zrobić, skoro jestem taka żałosna ? - zapytałam zapłakana.
- Nie jesteś słonko, nie jesteś - kołysał mnie delikatnie .
- Jestem, jak mogłam ci to zrobić... - mruknęłam tylko.
- No już dobrze.... Ciii.... - uspokajał mnie.
Wtuliłam się w niego mocniej i zasnęłam w jego ramionach. Czułam tylko jak delikatnie mi kołysze i szepcze mi coś do ucha. Kiedy się ocknęłam, leżeliśmy razem w jego sypialni. Mike leżał obok mnie i smyrał mnie po brzuchu. Uśmiechnął się do mnie szeroko i pocałował.
- Już dobrze słoneczko ? - zapytał troskliwie.
- Mhmmm, w końcu czuję się bezpiecznie - odpowiedziałam przeciągając się.
- Moje kochanie - pocałował mnie czule .
Oddałam mu pocałunek i uśmiechnęłam się szeroko . Przeszliśmy do czynów i po upojnych paru godzinach delektowania się sobą leżeliśmy razem okryci cienką, satynową kołdrą bez ubrań. Michael trzymał dłoń na mojej talii, cmokając mnie po szyi.
- Mam coś dla ciebie - odwrócił się i wyjął coś z szafki.
- Co ? - zapytałam zaciekawiona.
- Ja wiem że to głupie, ale wiesz. Zbierałem się na to od pół roku... i mam nadzieję - przyklęknął przed łóżkiem - Nina, czy zostaniesz moją żoną ?
- Ale.... Ja ?! - zapytałam z niedowierzaniem .
- Oczywiście że ty, moja księżniczko - odpowiedział ze śmiechem - Zgadzasz się  ?
- Oczywiście że się zgadzam - odpowiedziałam zszokowana.
Michael założył pierścionek na mój palec i pocałował mnie namiętnie. Położył się obok mnie obsypując mnie pocałunkami.
- Jeszcze raz ? - zapytałam oddychając szybciej.
- Z tobą, mogę i cały dzień - odpowiedział zadowolony.
Kiedy skończyliśmy się cieszyć urokami narzeczeństwa, mały właśnie się obudził. Założyłam koszulę Michaela i dolną część swojej bielizny i pobiegłam do dziecka. Nakarmiłam go i wykąpałam. Przebrałam w śpioszki i przyniosłam Michaelowi.
- Uśpisz go ? - zapytałam siadając na łóżku, Mike był już ubrany.
- Jasne ! - wziął dziecko i poszedł z nim do pokoiku.
Zdążyłam wziąć prysznic i przebrać się w piżamę. Zjadłam kolację na dole, Mike usiadł obok mnie i pocałował.
- Ale mam seksowną narzeczoną. - powiedział zadowolony.
- A ja przystojnego narzeczonego - odpowiedziałam uśmiechając się .
Usiedliśmy razem przed kominkiem i delektowaliśmy się czerwonym winem, które oboje uwielbialiśmy. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, jednak brakowało mi jednego. Chciałam zadzwonić do rodziców i powiedzieć, że Michael mi się oświadczył, jednak po ostatnim, strach mi na to nie pozwalał. Jednak byłam pewna, że rodzice bardzo by się ucieszyli.





sobota, 18 stycznia 2014

Living with Michael Jackson XIII

Witam, w ten piękny sobotni poranek. Jakież to miłe uczucie, kiedy budzisz się i zdajesz sobie sprawę z tego że już ferie. Przepraszam, że nie pisałam teraz, ale tydzień temu miałam Bal Gimnazjalny i do tej pory jeszcze mnie trzyma. Ach.... ale co tam będę zanudzać. Ale jakbyście chcieli to mogę wam jedno zdjęcie pokazać. A teraz zapraszam do lektury :) 


Ja i reszta The Brian May Band promowaliśmy nowy album Briana Another World. Byliśmy akurat w Hiszpanii. Relacji między mną, a Brianem nie można było nazwać związkiem. Było to bardzo skomplikowane. Jednak cały czas spędzaliśmy razem. Przygotowywałam się do kolejnego koncertu. Siedziałam w swojej garderobie Brian objął mnie od tyłu. 
- Dzień dobry kochanie - cmoknął mnie.
- Heeej koteek - radośnie odpowiedziałam.
- Gardło działa ? - zapytał siadając obok mnie.
- Działa, działa. Musi działać jak najdłużej - zaczęłam malować rzęsy.
- Roger...dzwonił ? - zapytał po chwili.
- Nie... Jest na mnie wściekły. Rory mi mówiła. Mama chodzi całymi dniami jakaś nieswoja. Nikt się do siebie nie odzywa. - odpowiedziałam posmutniała.
- Młoda.... Może jednak czas dać za wygraną. Pojedziemy do nich razem i im to wytłumaczymy. Razem. Będzie to wyglądało inaczej - Brian spojrzał na mnie.
- Chyba masz rację Brian. Ale wiesz... Ja cię ... kocham cię no... - powiedziałam również patrząc na niego.
- To nie może być tak, że przeze mnie masz się nie odzywać do rodziców, bo rodziców masz tylko jednych. Jeżeli tak naprawdę, mnie kochasz to dla twojego dobra powinniśmy się rozstać. - złapał mnie za dłoń.
- Nie Brian. Nie dam za wygraną. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i z kim być - odpowiedziałam od razu.
- Robię to z troski o ciebie. Wytłumaczę to Rogerowi. Nie będę ci robił problemu. - powiedział - Zrozum to.
- Dobrze....Dobrze - wstałam. - Możesz wyjść? Chce się przebrać.
- Ale Nina... - spojrzał na mnie.
- Wyjdź - odpowiedziałam twardo.
Brian spojrzał na mnie, ale wykonał moje polecenie. Jak on mógł chcieć to teraz skończyć?! Poświęciłam dla niego Michaela, którego oszukiwałam od miesiąca i rodzinę, która przestała się do mnie odzywać. Byłam na niego wściekła. Włączyłam radio i usłyszałam przerażającą wiadomość.
- Michael Jackson miał zawał. Nie znamy przyczyny jego stresu, wiemy tylko że leży w Londyńskim szpitalu świętej Anny. Jego stan jest w miarę stabilny. - powiedział speaker.
- Boże... - jęknęłam.
Po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Ten zawał to przeze mnie, powiedział mu, Roger mu powiedział. Starałam się jakoś pozbierać jednak mi nie szło. Poprawiłam makijaż i ubrana w czarne skórzane spodnie oraz biały top wyszłam z garderoby. Stanęłam na swoim miejscu. Koncert mi nie szedł. Nie mogłam trafić w melodię, czasem w ogóle nie śpiewałam. Zamknęłam się w garderobie. Ubrałam się w normalne ciuchy i poszłam do garderoby Briana.
- Masz tutaj klucze, kasę i wszystko cokolwiek mi dałeś. Wracam do Londynu. - powiedziałam od razu.
- CO ?! - zapytał zszokowany.
- Michael miał zawał, muszę przy nim być - odpowiedziałam od razu.
- Boże.... Weź te klucze to będziesz miała gdzie przenocować. Potem do ciebie dojadę. - podał mi klucze.
- Widzimy się potem - cmoknęłam go i wybiegłam ze studia telewizyjnego.
Pojechałam na lotnisko i załapałam się na najbliższy lot do Londynu. Zadzwoniłam do Felixa żeby przyjechał po mnie moim samochodem, miał już 17 lat więc mógł to bezkarnie robić. Kiedy po mnie przyjechał, zamieniłam się z nim i to ja usiadłam za kierownicą. W ekspresowym tempie pojechałam do Michaela. Szybko znalazłam salę w której leży. Stanęłam przed drzwiami. Usłyszałam głos mojego ojca.
- Ona zdradza cię z Brianem.  - powiedział krótko.
- Jak to zdradza? Jak to z Brianem ?  - Michael zapytał słabym głosem.
- Przyłapałem ich jak się ślinili. - odpowiedział Roger z bólem w głosie.
- Kłamiesz... Kłamiesz. Ona by tego nie zrobiła - respirator Michaela zaczął szybciej pikać.
- Zrobiłam... Zrobiłam to - weszłam do sali.
Roger i Michael spojrzeli na mnie w tym samym czasie. Miałam na sobie skórzane spodnie i kurtkę a na nogach wysokie szpilki. Moje włosy były uczesane w wysoką kitę. Rogerowi pojawiły się świeczki w oczach.
- Nina jak mogłaś mi to zrobić ? - słabo zapytał Michael.
- Nie wiem. Wiem tylko tyle, że żałuję. - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Co, nie wystarcza ci już May ? - ironicznie zapytał Roger.
- Zamknij ryj - warknęłam.
- JAK TY SIĘ DO MNIE WYRAŻASZ ?! - Roger oburzył się.
- Jesteś dla mnie obcym człowiekiem więc mam do ciebie prawo mówić tak jak chce. - odpowiedziałam .
- Nina....- Michael próbował mnie przywołać do porządku.
- A teraz stąd wyjdź bo chce z nim pogadać. - rzuciłam Rogerowi ostre spojrzenie, któro zmusiło go do opuszczenia pomieszczenia. Ja i Michael zostaliśmy sami.
- Nina, czemu to zrobiłaś ? - zapytał smutny.
- Bo myślałam, że związek z nim jest tym czego bym chciała... a tu się okazuje że nie. Z resztą zrezygnowaliśmy oboje. On nie chce mi robić problemu z Rogerem. - odpowiedziałam.
- Czy ty mnie szczerze kochasz ? - zapytał po chwili.
- Tak, szczerze cię kocham. I mało tego. Zajmę się twoimi dzieciakami. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Ledwo podniósł się na rękach i pocałował mnie. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się szeroko. Przegadaliśmy razem długo, bardzo długo. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zaczęliśmy wszystko od nowa. Chociaż nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, że nasza sielanka zostanie szybko przerwana.




sobota, 4 stycznia 2014

Living with Michael Jackson XII

Hej, długi weekend jest, komp jest więc i nowy odcineczek jest. Zapraszam do lektury. 

Po pamiętnym pocałunku z Brianem chodziłam rozanielona. Mieszkałam u rodziców, Michael w Neverland miał parę spraw do załatwienia. Siedziałam w swoim pokoju z kubkiem gorącej kawy na parapecie. Słuchałam muzyki, uwielbiałam to robić w wolnym czasie. Kiedy tylko w jakiejś piosence usłyszałam głos Briana na moje twarzy gościł uśmiech. Do pokoju wszedł Roger, zdjęłam słuchawki. 
- Młoda, co taka zadowolona ? - przysiadł obok mnie. 
- A nie wiem, tak jakoś... Mam po prostu dobry humor - posłałam mu słodki uśmiech. 
- Myślę że moja piękna córka coś ukrywa.... - przyjrzał się dokładnie. 
- Tato czy ja tak wyglądam.... - stwierdziłam wymijająco. 
- Tak, wyglądasz jak chciałabyś mi o czymś powiedzieć - ojcowski ton głosu wziął górę. 
- Może i chciałabym, ale nie powiem... - powiedziałam od razu. 
- Nina, mi możesz powiedzieć o wszystkim - spojrzał na mnie. 
- Wiem, że mogę. ALE TY NIE MUSISZ O WSZYSTKIM WIEDZIEĆ - rzuciłam w niego poduszką. 
- Młoda panno Taylor, jeszcze jeden zły ruch i cię uziemię na dwa tygodnie. - ostrzegł mnie z zabawnym wyrazem twarzy. 
- Tato mam 24 lata, w świetle prawa jestem już wszędzie pełnoletnia. A w Afryce miałabym już 5 dzieci - odpowiedziałam śmiejąc się. 
- A co do dzieci, nie uważasz kochanie że czas na wnuka ? - zapytał z uśmiechem.
- Tato, jestem modelką. Nie mogę psuć sobie figury. - odpowiedziałam wyłączając walkmana. 
- Świetnie śpiewasz, mogłabyś robić taką karierę. Mogłabyś dalej pracować w hotelu, a ja chcę wnuka - zrobił minę obrażonego dziecka. 
- Tato ty nie chcesz wnuka, ty po prostu chcesz małego dziecka. - stwierdziłam. Jego oczy aż zabłyszczały. 
- Chciałbym takiego słodkiego maluszka, żeby się uczył chodzić mówić. Kocham dzieci. - zachwycił się. 
- Powiedz o tym mamie, a nie mi ... - uśmiechnęłam się. 
- Masz rację - wstał - Beatko kochanie musimy porozmawiać - szybko opuścił mój pokój. 
Uśmiechnęłam się do siebie i oparłam się głową o ścianę dalej siedząc na parapecie. Chyba przyszedł czas, że chyba ja też chciałabym mieć maluszka. Całe życie wychowywałam się z dziećmi co sprawiło, że ja uwielbiam. To słodkie kiedy masz 16 lat, a twoja mała siostrzyczka wgramala się na twoje kolana i mówi, że kocha cię najbardziej na świecie. Moje rozmyślania przerwał telefon. 
- Cześć słoneczko, nie dzwonisz do mnie ostatnio - Michael miał w tym momencie bardzo czuły ton głosu. 
- Wiesz... Mam trochę pracy - odpowiedziałam starając się brzmieć wiarygodnie. 
- Nowe zlecenia ? - zapytał. 
- Tak, bardzo dużo... Okładki magazynów... Kalendarz... Troszkę tego jest - starałam się wymyślić coś wiarygodnego. 
- To kiedy my się w takim razie spotkamy ? - zapytał zniecierpliwiony. 
- Może w przyszłym tygodniu, ale niczego nie obiecuję... - odpowiedziałam . 
- Dobrze kochanie, będę czekał na telefon. Pa myszko, kocham cię - powiedział z tęsknotą w głosie. 
- Ja ciebie też... - z uśmiechem na twarzy rozłączyłam się. 
Oparłam się o poduszkę i przykryłam kocem. Uwielbiałam jego zapach, bo zawsze pachniał perfumami Rogera. Musiałam zasnąć, bo kiedy się obudziłam zegar wskazywał godzinę do przodu a w moim pokoju stał obiad. Usiadłam przy biurku i zaczęłam delektować się tym co ugotowała moja mama. Niestety tylko ona i ja potrafiłyśmy gotować, w sumie tata też od czasu do czasu coś upichcił... WODĘ NA HERBATĘ I TO Z WIELKĄ ŁASKĄ. Zjadłam obiad i zniosłam naczynia do kuchni. Moi rodzice właśnie wybierali się do teatru.
- No Nina więc tak, my wychodzimy do teatru, Felix siedzi u znajomych, a Rory jest u koleżanki, Rufus i Tigerlilly u Debbie. Masz dom dla siebie - Tata wyjął portfel i podał mi 50 funtów - Zamów sobie pizzę i zaproś znajomych. 
- Dobrze tato, a o której wrócicie  ? - zapytałam patrząc na banknot. 
- Koło 23, wiesz sztuka dla dorosłych - mama zaśmiała się głośno. 
- Miłej zabawy - powiedziałam biegnąc na górę. 
Wzięłam swój telefon i zadzwoniłam do Briana, ucieszył się. Po pięciu minutach od wyjścia moich rodziców staną przed drzwiami domu. Wpuściłam go i przywitałam się z nim czułym pocałunkiem. 
- Cześć kotku - powiedziałam uśmiechnięta. 
- Hej mała - wziął mnie na ręce i przytulił - Sama jesteś ? 
- No... Raczej. - uśmiechnęłam się szeroko. 
- To dobrze, bo mam film i chciałbym go z tobą obejrzeć... Poprzytulać się troszkę... - posadził mnie na kanapie i włożył kasetę do odtwarzacza. 
- Przyniosłeś Nieśmiertelnego ? - zapytałam od razu.
- Skąd wiedziałaś ? - zapytał siadając obok mnie. 
- Bo na żadnym innym filmie z tyłu okładki nie byłoby loga Queen - wtuliłam się w niego.
- Wiesz , że to najbardziej romantyczny film według mnie... - objął mnie. 
Obejrzeliśmy razem film. Nie zwróciłam uwagi na zegarek i poszłam z Brianem do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku nie szczędząc sobie czułości. Brian wziął mnie na kolana i przyciągną blisko wpijając się w moje usta. Drgnęłam lekko i odwzajemniłam jego pocałunek mocno się angażując. 
- NINA DO CHOLERY CO TY WYRABIASZ ?! - głos mojego wściekłego ojca przerwał naszą romantyczną chwilę. 
- Tato... - mruknęłam.
- CO TATO? CO TATO?! CAŁOWAŁAŚ SIĘ Z BRIANEM?! CO TY UKRYWASZ DZIECKO?! - darł się na mnie. 
- Kocham go tato - odpowiedziałam przestraszona. 
- BRIAN TY PADALCU. Z MOJĄ WŁASNĄ CÓRKĄ.... - widać było że Rogera boli serce. 
- Daj spokój Rog. Przecież nic jej nie zrobię... - Brian stanął obok niego.
- Wyjdź stąd i więcej nie pokazuj mi się na oczy.... - warknął - A ty Nina, nie nazywasz się od dzisiaj moją córką. Masz się spakować i do rana wyprowadzić. 
- Ale tato ... - próbowałam go uspokoić. 
- Nie mów tak do mnie. - wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. 
Brian też wyszedł wyraźnie wściekły. Byłam na siebie zła, że dałam się przyłapać. Pakowałam swoje rzeczy w pośpiechu. Zeszłam na dół, spakowałam swoje rzeczy do samochodu i pojechałam do hotelu. Nie mogłam zasnąć myśląc o tym jak bardzo wściekły jest na mnie mój ojciec. Czułam się podle...



środa, 1 stycznia 2014

Living with Michael Jackson XI

Hej, obiecałam, a że mamy Nowy Rok więc dodaję. Podejrzewam, że w czasie ferii będę miała duuuużo czasu i wrzucę jeszcze ze dwa odcinki, a tym czasem miłej lektury :)




Moje leczenie trwało miesiąc i zaczęło przynosić efekty. Chodziłam do psychologa 4 razy w miesiącu i te 4 razy już mi pomogły. Czułam się lepiej, znowu zaufałam rodzinie i Michaelowi. Bałam się jednak wychodzić sama z domu, przeważnie wszędzie chodziłam z rodzicami, albo z Rory. Michael zabrał mnie do hotelu na weekend, próbowaliśmy jakoś odbudować to co między nami było. Siedzieliśmy razem przy kominku wtuleni w siebie.
- Nina, jak się czujesz ? - zapytał zatroskany.
- Już lepiej. Dużo lepiej - odpowiedziałam zadowolona.
- Wyglądasz też już lepiej. Wiesz, że martwię się o ciebie słonko. - powiedział patrząc na mnie.
- Mikey - pogładziłam jego policzek - Jest mi już lepiej. Wyszłam z anoreksji, psychicznie też już sobie radzę. Będzie tylko lepiej .
- Mam nadzieję, jesteś dla mnie najważniejsza - otulił mnie ramieniem.
- A ty dla mnie, mniemam też że moi rodzice dostrzegają w tobie kandydata na mojego przyszłego męża - uśmiechnęłam się słodko.
- Myślisz ? - zapytał widocznie zaintrygowany tym co powiedziałam.
- Ja nie myśle, ja to wiem. - odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Ale chciałabyś prawda ? - zapytał patrząc na mnie.
- Ale że co ? - nie rozumiałam aluzji.
- Wyjść za mąż. Mieć rodzinę - powiedział delikatnie dotykając mojej dłoni.
- Chyba każda kobieta chciałaby tego. Mam już 24 lata - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Widzisz, a ja 39 lat i przed 40 urodzinami chciałbym jeszcze się ożenić. Tym bardziej że niedługo będę miał dwójkę maluchów i potrzeba im mamy - spojrzał na mnie wymownie.
- Przecież będę się nimi opiekować jak swoimi - uśmiechnęłam się subtelnie.
- No wiesz... Ja cię bardzo kocham, ale.... - przerwał mu dźwięk telefonu - Przepraszam, muszę odebrać.
- Pewnie - wstałam i weszłam do kuchni. Do mnie też zadzwonił telefon .
- Halo ? - odebrałam od razu.
- Nina, kiedy wracasz ? - zapytał Brian wyraźnie czymś zmartwiony.
- Chyba w poniedziałek wujku, a coś się dzieje ? - zatroskana zapytałam go.
- Znowu mam te cholerne bóle. Zrobili mi testy na raka ...- powiedział zmartwiony.
- Masz wyniki ? - zapytałam.
- Nie, będą w piątek ... Boję się - odpowiedział po chwili .
- Brian nie masz czego. Jesteś zdrowym facetem. Nic ci nie jest jestem tego pewna - powiedziałam starając się żeby mój głos się nie łamał.
- Za to cię właśnie kocham mała - Brian użył przy tym zdaniu najbardziej czułego tonu głosu jakim dysponował.
- Mała ? - zapytałam z niedowierzaniem .
- Mhmm, mała. Kocham cię . - powiedział zadowolony.
- Mam nadzieję, że tylko jak córkę... - odpowiedziałam po chwili.
- O tym porozmawiamy w poniedziałek... Proszę cię, przyjedź do mnie od razu - powiedział .
- Dobrze, do zobaczenia  - odłożyłam telefon.
Byłam zmartwiona stanem zdrowia Briana jednak bardzo też zainteresowana tym co powiedział. A jeżeli on mnie kocha ? Kocha, kocha tak jak się kocha drugą połówkę. Znamy się 24 lata, to nie możliwe. Między nami jest 26 lat różnicy, poza tym jest Anita. Nie, nie to nie możliwe. Chociaż, chyba chciałabym tego. Brian wspierał mnie zawsze bardziej niż tata, nawet potem jak moi rodzice się rozstali. Zabierał mnie nawet do siebie na wakacje, bo tata był tak zajęty Debbie że nie pamiętał o nas. To najukochańszy człowiek na świecie. Mogłam do niego zadzwonić o trzeciej nad ranem i zwierzyć mu się ze wszystkiego, a on mnie wysłuchał, pomógł, doradził. To mi pierwszej powiedział o tym, że Anita pojawiła się w jego życiu. Ufaliśmy sobie bezgranicznie. Usiadłam w kuchni, starając się przetrawić to co mi powiedział. Nie chciałam mówić o tym Michaelowi. Zjadłam z nim kolację i bez słowa położyłam się do łóżka, natłok myśli w mojej głowie mnie przytłaczał.

*Poniedziałek, 15 września 1997 roku, Londyn, Surrey*

Pojechałam do domu Briana, jak tylko wylądowałam w Londynie. Miałam na sobie czarne legginsy i tunikę w kolorowe paski. Włosy związałam w wysoką kitę, żeby mi nie przeszkadzały. Stałam przed drzwiami Briana, w końcu odważyłam się zapukać. Otworzył mi Brian, wyraźnie zmartwiony, rozczochrany. Miał na sobie przetarte jeansy, białą rozpiętą przy szyi koszule i swoje ulubione chodaki.
- Brian, co się dzieje ? - zapytałam od razu.
- Boję się tych wyników - weszłam do środka - A jeżeli będę chory ?
- Nie będziesz, ty nie jesteś chory. Jesteś zdrowy, masz rodzinę, dzieci . Musisz być zdrowy - wyciągnęłam papierosa z torebki i odpaliłam go.
- Palisz ? -zapytał zdziwiony .
- Od tamtego czasu, palę jak smok - zaśmiałam się.
- Właśnie Nina, chcę z tobą porozmawiać. - usiadł obok mnie z popielniczką.
- Hm ? - strzepałam popiół do popielniczki.
- Bo..... Ja cię bardzo kocham mała... Wiem że to głupie.... Ale chcę żebyś... Została moją dziewczyną... - wydukał stremowany.
- Jak możesz mnie kochać ? - zapytałam krztusząc się dymem.
- Normalnie, kocham cię od kiedy skończyłaś 18 lat. Jesteś piękna, mądra i bardzo troskliwa. Kogoś takie właśnie potrzebuję. - objął mnie.
- Ale.... Ja ... Zawsze myślałam że jesteśmy tylko przyjaciółmi... - odpaliłam drugiego papierosa.
- Oboje nie wierzymy w przyjaźń damsko-męską - spojrzał mi w oczy.
- Ja... Ja.... ja nie wiem... - zamknął mi usta czułym pocałunkiem.
Objęłam go mocno i odwzajemniłam jego pocałunek . Poddałam się impulsowi, który mnie do tego zmusił. Cholera, kogo ja chcę oszukać?! Kocham go, kocham, zawsze go kochałam. Teraz to wszystko eksplodowało. Po skończonym pocałunku przyciągnął mnie mocno do siebie i wziął na kolana. Położył rękę na mojej talii i uśmiechnął się do mnie. Cała byłam jak z waty, czułam motylki w brzuchu. Zapomniałam o Michaelu, chociaż... Ciekawe czy na długo.



Powiedzmy że to Nina i Brian