sobota, 26 października 2013

Living with Michael Jackson VI

Ostatnio zauważyłam, że coraz rzadziej tu bywacie. Domyślam, się że po prostu nie macie czasu. Ja też nie mam, więc teraz notki będę dodawała albo co tydzień albo co dwa. Przepraszam, że takie opóźnienia, ale niestety to moja ostatnia klasa i chcę ją jak najlepiej zdać. Miłej lektury :) 

Był początek stycznia. Brian cały czas nagrywał swój album Another World*, a ja żeby jakoś zapomnieć pomagałam przy dogrywaniu chórków albo miksowaniu ścieżek.Starałam się nie myśleć o Michaelu, ale było trudno, bo on był wszędzie.W mojej głowie cały czas brzmiały słowa: ,, Kocham cię Nina, kocham najbardziej na świecie. Bardzo chciałbym, żebyś była jedyną osobą w moim życiu, tą jedną jedyną z którą spędzę resztę mojego życia." Gdzie nie przeszłam słyszałam fragmenty jego wywiadów, piosenek czy urywki jego teledysków.  Dlatego właśnie zajęłam się pracą z wujkiem Brianem w jego studiu. Dzisiaj Cozy Powell dogrywał partię perkusyjną do jednej z piosenek, która miała znaleźć się na albumie. Wpadłam spóźniona do studia.
- Brian ! - krzyknęłam z pod drzwi. 
- Nina, 15 minut spóźnienia. - odpowiedział Cozy śmiejąc się. 
- Spadaj. Mam piosenkę dla Briana  - wbiegłam do pomieszczenia z konsoletą. 
- Pokaż - Cozy wyrwał mi kartkę i przeczytał ją dokładnie. - Genialna, Mayowi się spodoba.
- Mam nadzieję, wujek jest strasznie wymagający. - powiedziałam siadając na krześle.
- Nina, widzę że już jesteś  - powiedział Brian siadając obok mnie z kubkiem gorącej kawy.
- Tak i mam coś dla ciebie - odpowiedziałam podając kartkę z tekstem piosenki.
Brian wziął kartkę z tekstem piosenki. Kazał mi siąść przy fortepianie i zagrać podkład. Brian zaczął śpiewać tekst po czym spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Jest genialna - powiedział zachwycony. - Cozy mógłbyś na chwilę....
- Tak, tak. Pewnie - odpowiedział wychodząc.
- Zaraz, zaraz ty normalnie nie piszesz piosenek - powiedział Brian po wyjściu Powella ze studia.
- Powiedziałeś, że masz zastój twórczy więc postanowiłam ci pomóc... - odpowiedziałam wymijająco.
- Nie ściemniaj. Nie jestem idiotą i wiem, że ta piosenka jest o Michaelu - powiedział przenikając mnie wzrokiem.
- Eeeee.....? - jęknęłam udając zdziwioną.
- Kochasz go. Widzę to Nina. - powiedział poważnie.
- Dobra. Kocham. - odpowiedziałam wkurzona.
- Wiedziałem. - powiedział zadowolony.
- Taaaaaak. Ale on mnie nie chce znać po ostatnim - odpowiedziałam gwałtownie wstając i opierając się o fortepian.
- Właśnie, że chce i to bardzo. A teraz słuchaj uważnie. Za tydzień w Barcelonie jest bal dobroczynny. Michael pojawi się na nim z Debbie, ale pomińmy ten szczegół. Chcę się z tobą spotkać, właśnie na balu. Głupio to zabrzmi, ale będziesz musiała być na tym balu z Rogerem albo ze mną jako osoba towarzysząca. - powiedział patrząc na mnie.
Byłam normalnie szczęśliwa. Szansa spotkania się z Michaelem. Pomijając jego żonę i  ludzi którzy tam będą. Uśmiechnęłam się do Briana, a on już wiedział że się zgadzam. Wybiegłam ze studia uradowana.
Pobiegłam na szybkie zakupy i wróciłam do domu. Nie musiałam nikomu mówić o co chodzi, bo w naszej rodzinie takie rzeczy szybko się rozchodzą.

*** 17 stycznia 1997 rok. Godzina 19:45, Barcelona, Hotel Ritz ***

Stałam w swojej turkusowej sukience przed lustrem. Była to sukienka z gorsetem, rozłożysta i pomarszczona na dole. Moje włosy upięte były w koka, miałam już zrobiony pełny makijaż. Założyłam szpilki i weszłam do salonu, w którym czekał na mnie Roger. Zaprezentowałam swoją kreację przed nim.
- No Nina, wyglądasz cudownie. - powiedział biorąc mnie pod rękę. Wyszliśmy z apartamentu.
- Myślisz, że mu się spodoba ? - zapytałam wsiadając z Rogerem do windy .
- Tak, będzie oczarowany - odpowiedział wychodząc na hol .
Na ściance przykuliśmy uwagę fotoreporterów. To pierwszy bal na który zabrał mnie tata. Przeważnie nigdzie z nim nie wychodziłam. Przez 15 minut czułam się jak jakaś wielka gwiazda Hollywood, dopóki nie pojawił się Michael. O dziwo nie było z nim Debbie, przyszła z nim jego siostra, Janet. Fotografowie rzucili się na nich, a ja z tatą spokojnie mogłam wejść na salę. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku. Zdziwiłam się dlaczego akurat przy czteroosobowym, ale po krótkiej chwili załapałam o co chodzi. Do naszego stolika dosiadła się Janet i Michael. Wyglądał przepięknie. Przez około 60 sekund straciłam kontakt z rzeczywistością, zajmowałam się podziwianiem Michaela w czarnym garniturze. Rozpływałam się od jego widoku. 
- Nina! Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - zapytał w końcu zniecierpliwiony Roger. 
- Wybacz tato. Coś mówiłeś ? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. 
- Tak, Janet chciała cię poznać - powiedział patrząc na mnie. 
- Cześć jestem Nina - odpowiedziałam podając Janet dłoń i uśmiechając się dostojnie .
- Janet Jackson. Siostra tego, który gada o tobie od czterech miesięcy - powiedziała śmiejąc się. 
- Gadasz o mnie od 4 miesięcy ? - zapytałam zaciekawiona.
- Mhm. Jesteś tak zjawiskowa, że nie da się o tobie zapomnieć. - odpowiedział poważnie patrząc mi w oczy. 
- O tobie też trudno zapomnieć, jesteś wszędzie - powiedziałam uśmiechając się słodko. 
- Bardzo prosiłabym o rozpoczęcie balu przez Rogera Taylora i Ninę Taylor - powiedziała prowadząca. 
Zamarłam, mój ojciec wkopał mnie w takie bagno. Byłam zdenerwowana, na szczęście ktoś pomyślał o tym, żeby napisać mi to co mam powiedzieć. Ja i Roger podeszliśmy do podium. Stanęłam przed podium podniosłam mikrofon i spojrzałam na ludzi siedzących na sali,  Montserrant Caballe, Cozy Powell, Cathy Porter, Deborah Leng, Spice Girls, sama elita. Przełknęłam ślinę i zerknęłam na kartkę. 
- Drodzy państwo. Witam serdecznie na balu zorganizowanym dla dzieci głodujących w Afryce. Jestem zaszczycona, że zostałam razem z moim tatą zaproszona na bal i mogę pomóc w tak szczytnym celu. Mam nadzieję, że nie tylko ja, ale my wszyscy połączymy siły i pomożemy tym dzieciaczkom. A teraz, po proszę o pierwszy taniec zaproszoną również na tę uroczystość parę królewską . - powiedziałam oddychając z ulgą. 
Wróciłam na swoje miejsce. Ja i Michael zajęliśmy się rozmową, mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. Michael poprosił mnie do tańca. Mike jest świetnym tancerzem,  to jego poczucie rytmu, prowadzenie partnerki o tym może pomarzyć każdy profesjonalny tancerz. Ja niestety nie jestem aż tak świetna jak on. Po zakończonym tańcu, niepostrzeżenie wymknęliśmy się do mojego apartamentu 7 pięter wyżej. Michael wziął mnie na ręce i wniósł mnie do pokoju. Położył mnie na łóżku. 
- Co ty robisz ? - zapytałam zdezorientowana. 
- To na co mam ochotę od dwóch godzin . - odpowiedział całując mnie po szyi. 
- Przestań - powiedziałam stanowczo. 
- Nina, ale ja ... - zaczął. 
- Nie dam ci się tak łatwo - przerwałam wstając z łóżka. 
- Wiem, moje zachowanie wydaje ci się pewnie teraz dziwne. - powiedział zmartwiony. 
- Myślałam, że skoro wychodzi się za mąż za kogoś to się go kocha i jest się mu wiernym - odpowiedziałam 
podchodząc do okna. 
- Nina, w przypadku mnie i Debbie jest inaczej - powiedział podchodząc do mnie. - Ja jej nie kocham. Rozmawiałem z nią kiedyś o dzieciach i ona zaproponowała, że mi je urodzi. Zgodziłem się, akurat nie było wtedy kogoś w kim bym się zakochał. Wziąłem z nią ślub już po tym jak udało się jej zajść w ciąże. Ona nawet ze mną nie mieszka, nigdy nie powiedziałem, że ją kocham...
- To na jaką cholerę się z nią żeniłeś?! Dzieci można mieć bez ślubu - przerwałam mu. 
- Moja mama tego nie pochwala. - położył dłonie na mojej talii - Jedyną osobą której mogę szczerze wyznać moje uczucia, jesteś ty. Nina mogę ci szczerze powiedzieć, że cię kocham. 
- Mikey - dotknęłam jego policzka - Ja też cię kocham i przepraszam za tamto... 
- Nie szkodzi. Miałaś prawo tak zareagować. Mogłem ci powiedzieć wcześniej - objął mnie i oparł swoją brodę na mojej głowie. 
- A teraz mnie nie puszczaj - mruknęłam zadowolona. 
- Czemu ? - zapytał szeptem. 
-  Bo tak mi dobrze - odpowiedziałam uśmiechając się. 
Staliśmy wtuleni w siebie przy świetle księżyca, które dochodziło z okna. Było mi w jego ramionach tak dobrze, czułam dziwne łaskotanie w brzuchu przez cały czas trwania naszego namiętnego uścisku. Wróciliśmy na salę balową. Roger oczywiście musiał powiedzieć jeden ze swoich żartów, przynajmniej wiem po kim ma to mój brat Felix. Michael adorował mnie do końca balu, a potem odprowadził do apartamentu. Zasnęłam w swojej sypialni myśląc o tym jak bardzo można kogoś kochać. 






*Another World - 2 solowy album Briana Maya wydany w 1998 roku. Podczas trasy promującej album May odwiedził także Polskę grając koncert w Warszawskiej Stodole 30 września 1998 roku. 

piątek, 18 października 2013

Living with Michael Jackson V



Hej, napisałam tą notkę wcześniej, bo w sobotę. Miałam na nią pomysł wcześniej, co jest nie w moim stylu. Publikuję ją dopiero dzisiaj, bo jednak po zapoznaniu się z jej treścią stwierdziłam, że jest do kitu i musiałam ją poprawić. Dziękuje Wam też bardzo za pomoc przy wyborze imienia, bardzo mi się przydała.  Miłego czytania :) 


Od wyznania Michaela minęło dwa tygodnie. Zdecydowałam się zrezygnować z pracy w Mariocie. Nie widziałam już perspektyw pracy w Polsce, dlatego też razem z mamą zdecydowałyśmy się wrócić do Anglii. W sumie to nie był jedyny powód naszego powrotu, moi rodzice postanowili dać sobie drugą szansę i do siebie wrócić. Byłam szczęśliwa, że do siebie wrócili, bo widziałam jakim uczuciem się darzyli. Nasza pięcioosobowa rodzinka miała już wywiad w gazecie. Znowu wokół rodziny Taylorów zrobiło się głośno, między innymi dlatego, że nie byłam już Niną Wojciechowską, tylko Niną Taylor. Zdziwiła mnie ta zmiana nazwiska, ale po rozmowie, która miała odbyć się dzisiaj wieczorem. Wszystko się zmieniło.
- Nina, uważamy, że jesteś już na tyle dorosła, żeby poznać prawdę - powiedziała moja mama patrząc na mnie.
- Co ? Jaką prawdę ? - zapytałam zdezorientowana.
- Taką, że jesteś moją biologiczną córką. - odpowiedział Roger patrząc na mnie poważnie .
- Jak to jestem twoją biologiczną córką ?! - zapytałam oburzona.
- Wiesz... my tak naprawdę... Twojego "ojca" nigdy nie było. Ja i Roger zaczęliśmy ze sobą być 10 miesięcy przed twoimi narodzinami. Potem dowiedzieliśmy się, że przybędzie nam maleństwo, którym jesteś ty - odpowiedziała moja mama.
- TO DO JASNEJ CHOLERY CZEGO NIKT WCZEŚNIEJ MI O TYM NIE POWIEDZIAŁ ?! - zapytałam wściekła.
- Chcieliśmy żebyś miała normalne dzieciństwo. - powiedział Roger próbując jakoś załagodzić tą sytuacje.
- Całe życie myślałam, że mój ojciec zginął w wypadku samochodowym, a tu się nagle okazuje, że go nigdy nie było, bo mój biologiczny ojciec nie miał odwagi się przyznać że jestem jego córką ! - wrzasnęłam.
- Nina to nie tak - powiedziała moja mama.
- Wiecie co, odpieprzcie się ode mnie ! - wrzasnęłam wybiegając z pokoju.
Byłam na nich wściekła za to, że powiedzieli mi o tym dopiero po tylu latach.  Jak można było w ogóle zataić coś takiego? Nigdy nie spodziewałabym się tego, że moi rodzice byliby wstanie zataić przede mną kto jest moim biologicznym ojcem. Wiem, że kiedy ja się urodziłam, Roger dopiero zaczynał karierę i dziecko mogłoby zaszkodzić jego wizerunkowi, ale mogli mi powiedzieć 10 lat wcześniej. Wybiegłam z domu z płaczem. Minęłam w drzwiach Briana i Anitę. Brian złapał mnie za biodra i przytrzymał.
- Co się stało ? - zapytał patrząc na mnie.
- Wiesz, czego się dowiedziałam ? Że Roger to mój biologiczny ojciec ! - wykrzyczałam.
- Jednak się przyznał? No gratuluje - powiedział ironicznie.
- Nienawidzę was wszystkich. Wszyscy o tym wiedzieli, a nikt przez 23 lata nie miał odwagi mi o tym powiedzieć. Walcie się wszyscy ! - krzyknęłam wyrywając się z uścisku.
Nie słuchałam już nikogo, kto o tym wiedział. Miałam żal nawet do Freddiego, który był moim przyjacielem, nie ważne jak głupio to zabrzmiało. Nie liczyliśmy lat i rozumieliśmy się bez słów, mogłam zadzwonić zapłakana, a on i tak wiedział o kogo chodzi. Poszłam do jakiegoś baru na mieście i zamówiłam flaszkę normalnej, czystej wódki, bez niczego. Stwierdziłam, że chce upić się jak najszybciej i mieć spokój. Nie wiem ile zdołałam wypić, ale film urwał się dosyć szybko. Obudziłam się rano, w pokoju hotelowym. Moja głowa bolała mnie gorzej niż po osiemnastych urodzinach. Nikogo koło mnie nie było. Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem zaczęłam błądzić po apartamencie. Zobaczyłam jego, siedzącego na kanapie. Był ubrany w czarne spodnie, mokasyny i białą koszulę. Przeglądał właśnie poranną prasę. Uśmiechnęłam się.
- Znowu ty? - zapytałam z krzywym uśmiechem.
- Ooo, widzę, że już się wyspałaś - odpowiedział śmiejąc się.
- Bardzo wczoraj rzygałam ? - zapytałam od razu.
- Przez północy, ale i tak byłaś dzielna, ja bym nie dał rady wypić dwóch flaszek i jeszcze rozmawiać - odpowiedział podchodząc do mnie.
- Co ci nagadałam ? - zapytałam od razu.
- Wręcz wykrzyczałaś, że nienawidzisz Rogera, własnej matki, Briana i całej reszty idiotów, którzy nie mieli odwagi powiedzieć ci prawdy. - odpowiedział patrząc na mnie. Ujął delikatnie moją dłoń - A potem powiedziałaś, że mnie kochasz i chcesz ze mną zamieszkać.
- CO ?! - zapytałam z niedowierzaniem .
- Ja tylko powtarzam to co powiedziałaś - powiedział śmiejąc się. Pocałował mnie delikatnie i przytulił.
- Przepraszam... - odpowiedziałam zmieszana.
- Nie masz, za co. To tylko umocniło mnie w przekonaniu, że jednak coś do mnie czujesz - powiedział dotykając mojego policzka. - Nina, jesteś taka piękna...
- Przestań - odpowiedziałam zawstydzona.
- Jestem idiotą - powiedział odsuwając się ode mnie gwałtownie.
- Co się stało ? - zapytałam zaskoczona.
- Posłuchaj, ja muszę ci to w końcu powiedzieć.... - powiedział niepewnie.
- O co chodzi ? - dopytywałam nerwowo.
- Ja mam żonę i syna w drodze. - odpowiedział szybko.
Miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami. Facet, którego kocham, który jest moją pierwszą wielką miłością, właśnie powiedział, że ma już żonę i dziecko. Byłam załamana, łzy same zaczęły mimowolnie spływać po moich policzkach.
- Nienawidzę cię tak samo, jak ich! Jak mogłeś mnie tak oszukać. Człowieku powiedziałeś, że mnie kochasz. Ilu jeszcze to powiedziałeś ?!- zaczęłam okładać go pięściami po klatce piersiowej. Przytrzymał moje ręce.
- Nina, nie kocham jej. Wiem, że głupio to zabrzmi, ale jestem z nią tylko dlatego dziecka. Nie chce mieć dziecka bez ślubu. Ona zgodziła się mi je urodzić - powiedział próbując jakoś mnie uspokoić.
- Co nie zmienia faktu, że z nią sypiasz. Że w ogóle jest twoją żoną. Czuje się jak jakaś tania dziwka ! - krzyknęłam. Przycisnął mnie swoim ciałem do ściany.
- Gdybym cię nie kochał to by cię tutaj teraz nie było. Narażając się na zdjęcia w gazetach, przyniosłem cię tutaj. Nie mogłem pozwolić na to, żeby stała ci się krzywda.- rozluźniał powoli ręce zaciśnięte na moich nadgarstkach. Przeczesał palcami moje włosy - Kocham cię Nina, kocham najbardziej na świecie. Bardzo chciałbym, żebyś była jedyną osobą w moim życiu, tą jedną jedyną z którą spędzę resztę mojego życia.
- Nie spędzisz! Nienawidzę cię Michael! Nienawidzę! - wykrzyczałam.
Bez ostrzeżenia wsunął język pomiędzy moje wargi i namiętnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam płakać. Jak on mógł coś takiego przede mną zataić. Spojrzał na mnie zmieszany.
- Przepraszam Nina, tylko to chciałem ci jeszcze powiedzieć. - powiedział zanim zaczął łkać.
Nie odpowiedziałam. Wstałam i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz, poprawiłam fryzurę i trochę podmalowałam się kosmetykami, które trzymałam w torebce. Założyłam kurtkę i wyszłam z apartamentu Michaela, bez żadnego pożegnania. Błąkałam się po Londynie w celu opanowania emocji, które gotowały się we mnie. Moja miłość do Michaela przerodziła się w nienawiść. Nie rozumiałam jego zachowania, tak samo jak nie rozumiałam zachowania moich rodziców. Różnili się o tyle, że złość na rodziców już mi przeszła. W końcu to oni dali mi dar życia i powinnam im być za to wdzięczna bez względu na inne okoliczności. Wróciłam zapłakana do domu. W salonie siedział Roger, który wybierał numery telefonu, zapewne mnie szukał. Ucieszył się na mój widok.
- Boże kochany Nina ! - wykrzyczał doskakując do mnie - Dziecko gdzieś ty była ?
- Poszłam się napić i obudziłam się w apartamencie hotelowym Michaela - wycedziłam.
- Czy wy.... - zaczął niepewnie. .
- Chyba musiałabym upaść na głowę żeby to z nim zrobić - powiedziałam patrząc na niego.
- Przecież go kochasz - przypomniał mi.
- Ja go nienawidzę ! - krzyknęłam rozklejając się. Roger przytulił mnie.
- Przyznał ci się już ? - zapytał zatroskany.
- Tak, ja ja.... jak on mógł mnie tak potraktować ... - łkałam w ramie mojego ojca.
- Nina będzie dobrze. Dasz radę, wierzę w ciebie. Jesteś w końcu z krwi i kości Taylor, a my się nie poddajemy słoneczko - powiedział głaskając mnie po włosach.
- Tato, ale ja go kocham... - odpowiedziałam.
- Wiem kochanie. Daj mu czas. Proszę. Zaraz święta, sylwester, potem jeden rok, potem jedziesz na trasę z Brianem. Zapomnisz kochanie, zapomnisz. - powiedział biorąc mnie na ręce. - No moja mała Ninusia sporo utyła od 20 lat. Nie dawno jeszcze nosiłem cię na rękach.
- Tak, tak. 20 lat temu. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- No chodź maleństwo, pójdziemy na górę. Pogadamy z mamą i ona coś poradzi na twoje złamane serce - powiedział wnosząc mnie po schodach.
We troje przegadaliśmy ze sobą do północy. Zapomniałam, przynajmniej po części o tym co stało się parę godzin temu. Moje odczucia w stosunku do Michaela stały się totalnie obojętne. Nie czułam do niego już nic. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Zasnęłam śniąc o tym co stało się w przeciągu ostatnich miesięcy i starając się nie myśleć.......... o Michaelu.

Gif nieadekwatny do wieku Michaela, ale tylko taki znalazłam.




A to oto Nina.                









piątek, 11 października 2013

Living with Michael Jackson IV

Hej, mam do was dość nietypową prośbę. Zbliża mi się bierzmowanie, a mam problem z wyborem imienia. Może wy mi pomożecie, waham się między Anną, a Dianą. Proszę, w miarę możliwości w komentarzu, zostawcie też swoją propozycję. Ułatwi mi to wybór o połowę. Z góry wam dziękuje. 


Od spotkania mojego i Michaela minął równo miesiąc. Nie było dnia w którym bym o nim nie myślała. Nie mogłam uspokoić swoich uczuć. Jedyną osobą, która mogłaby mnie wysłuchać i doradzić, była Asia, ale jej akurat nie było. Wyjechała na studia do Wrocławia, na jeden z lepszych wydziałów AWF, jak na tamte lata. Zostałam sama, nie miałam z kim o tym pogadać. W końcu pojawił się on, chłopak z recepcji, który wcześniej wydawał mi się nie dostępny, pomyliłam się jednak. Adrian okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem. Naprawdę go polubiłam, miałam z nim o czym rozmawiać. Można powiedzieć, że się w nim zauroczyłam. Tak, zauroczyłam się, był blondynem z niebieskimi oczami, a ja takich pożeram. Dzięki niemu zapomniałam całkiem o Michaelu . Może głupio to brzmi, ale przestałam już myśleć o kolacji z Michaelem. Skupiłam się tylko na Adrianie, zaczęłam też z nim chodzić, potrzebowałam kogoś takiego już dawno. Dzisiaj po pracy odprowadził mnie do domu, został u mnie też na kolacji. Siedzieliśmy razem z moją mamą w kuchni. Zadzwonił telefon, wstałam żeby odebrać .
- Halo ? - powiedziałam po odebraniu.
- Witaj słoneczko. - odpowiedział mi męski głos po drugiej stronie.
- Ooo cześć tato - powiedziałam uradowana.
- Co słychać ? - zapytał równie entuzjastycznie.
- Dobrze, jem właśnie kolację z mamą i Adrianem - odpowiedziałam zadowolona.
- Czyżby moja słodka, malutka córeczka w końcu kogoś znalazła ? - zapytał zaciekawiony.
- Chyba tak - odpowiedziałam po chwili.
- W takim razie pakuj się z twoim chłopakiem i mam was widzieć jutro na obiedzie. Przy okazji mamę też zabierz, muszę z nią o czymś pogadać - powiedział zadowolony.
- Dobrze przekażę. - odpowiedziałam uśmiechnięta.
Odłożyłam telefon i wróciłam do kuchni. Dokończyłam kolację i poszłam z Adrianem do mojego pokoju. Nie bardzo wiedziałam jak zacząć temat naszego spotkania z moim ojcem. Większość chłopaków po takiej propozycji myśli, że masz na myśli zaręczyny. W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam mu o tym powiedzieć.
- Adrian, słuchaj. Jest taka sprawa - zaczęłam.
- Nie gadaj, że ty jesteś ..... - przerwał mi.
- Głupek - rzuciłam w niego poduszką - Jesteś taki sam jak mój ojciec.
- Muszę go w końcu poznać - stwierdził śmiejąc się.
- Masz okazję. Roger zapraszał nas do siebie. - powiedziałam po chwili.
- Kiedy ? - zapytał od razu.
- Jutro.  - odpowiedziałam krótko.
- Matko poznam osobiście Rogera Taylora, nie wierzę - powiedział z niedowierzaniem .
- Czyli się zgadzasz ? - zapytałam dla upewnienia.
- I ty się jeszcze pytasz?! Pewnie, że tak. - odpowiedział całując mnie czule. - Idę się spakować. - stwierdził po chwili wypuszczając mnie z objęć.
- Widzimy się jutro o 11 na Okęciu, bramka 10 - powiedziałam uśmiechając się .
- Dobrze kochanie - odpowiedział.
Przytulił mnie i wyszedł z pokoju. Pożegnał się z moją mamą i odjechał swoim samochodem do domu. Zeszłam na dół, mama siedziała w salonie, usiadłam koło niej uśmiechnięta.
- Co się stało Adrianowi  ? - zapytała zaciekawiona.
- Dzwonił tata. Zapraszał mnie i Adriana na jutro na obiad. - odpowiedziałam uśmiechnięta. Wybuchnęła śmiechem.
- Roger ?! Co się stało, że nagle jesteś jego ukochaną córeczką ?! - zapytała dusząc się ze śmiechu.
- Ciebie zresztą też zapraszał ....- dodałam po chwili.
- Ciekawe po co - powiedziała pod nosem.
- Mamo, wiemy jak się zachował, ale może to właśnie czas na to, żeby o tym porozmawiać . - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Masz rację. Pojadę do niego i wszystko mu powiem - powiedziała.
- To co, chyba wypadałoby się spakować. - powiedziałam wstając.
- Masz rację, chodźmy - odpowiedziała dotrzymując mi kroku.

*Następny dzień, godzina 15:44*

Siedzieliśmy w kabriolecie Rogera, tym razem to Brian prowadził. Siedziałam z przodu patrząc w swoje odbicie w bocznym lusterku. Wszystkie wspomnienia wróciły, wspomnienia o tamtej kolacji.
- Młoda co taka cicha, to nie w twoim stylu - powiedział Brian.
- Tak jakoś... - odpowiedziałam"wybudzając się" z transu.
- W takim razie, będę cię musiał dzisiaj porwać. - powiedział dźgając mnie palcem w żebro.
- No na pewno - powiedział Adrian śmiejąc się.
- Zobaczysz, zabiorę ci ją dzisiaj wieczorem - odpowiedział Brian śmiejąc się.
- Ale.... - zaczął Adrian.
- Synu, my dzisiaj będziemy pić, więc lepiej że jej nie będzie. - odpowiedział Roger
-  Tato - powiedziałam ostrzegawczo. Spojrzał na mnie pytająco - On nie potrafi wypić tyle co ty .
- Faktycznie - spojrzał na mnie. - To go oprowadzę po studiu.
- Po studiu Queen  ? - wykrztusił Adrian.
- Może być i po studiu Queen. - powiedział Roger.
- Booooże, dziękuję że pan to dla mnie zrobi. - odpowiedział zachwycony.
Dojechaliśmy do domu, usiedliśmy w salonie. Zapoznałam Adriana z moim rodzeństwem i Debbie. Zjedliśmy wspólnie obiad. Brian wyciągnął mnie do siebie do domu. Chciał ze mną porozmawiać. Usiedliśmy razem w salonie.
- Powiedz mi, ty go kochasz ? - zapytał patrząc na mnie.
- Jeśli chodzi o Adriana, to można tak powiedzieć - odpowiedziałam.
- A o Michaela ? - zapytał patrząc w moje oczy.
- Brian - mruknęłam odwracając od niego wzrok.
- Odpowiedz mi, kochasz go ? - drążył temat.
- Kocham, kocham jak cholera - odpowiedziałam ciężko.
- To czego nic z tym nie robisz ?! - zapytał oburzony.
- Przecież on nic do mnie nie czuje . Nie odzywał się od miesiąca ! - wykrzyczałam.
- On nie ma odwagi zadzwonić. - odpowiedział łapiąc mnie za ramię - Rozmawiałem z nim o tobie.
- I co ? - szybko otrząsnęłam się chwilowego gniewu i spojrzałam na Briana.
- Zakochał się w tobie. Uważa...... a z resztą - powiedział po chwili.
- NO BRIAN! CO UWAŻA ?! - zapytałam podekscytowana.
- Powinnaś z nim sama o tym porozmawiać - odpowiedział wstając.
- Gdzie idziesz no ? - zapytałam zła.
- Zobaczysz - odpowiedział.
Wyszedł z salonu. Byłam na niego zła. Po chwili poczułam czyjeś ręce na moim karku. Gwałtownie odwróciłam głowę. Ku mojemu zdziwieniu, stał za mną Michael. Miał na sobie białą koszulę z pagonami, czarne spodnie i mokasyny . Trzymał w dłoni czerwoną róże. Spojrzałam w jego oczy. Podał mi różę i gwałtownie pocałował w usta . Odwzajemniałam jego pocałunek. Usiadł obok mnie, wpatrując się w moje oczy.
- Jesteś piękna, nawet bez makijażu. - powiedział dotykając mojego policzka.
- Mike, co ty tu robisz ? - zapytałam zdziwiona.
- Znowu jesteś w Londynie, a ja miałbym przepuścić taką okazję..... - odpowiedział dotykając lekko mojej dłoni.
- Jaką znowu okazję ? - zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczenia takiej piękności, która zresztą zdobyła moje serce - odpowiedział odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy .
- Czy ty chcesz przez to powiedzieć, że.... - zaczęłam niepewnie.
- Chce ci przez to powiedzieć, że cię kocham Nina - odpowiedział.
Przybliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował, z wzajemnością z mojej strony. Kontem oka zauważyłam Briana, Rogera i moją mamę. Oderwałam się do Michaela i spojrzałam speszona.
- Nie, no nie przeszkadzajcie sobie - powiedział Roger.
- Wiem jak to musiało wyglądać..... - odpowiedziałam zawstydzona.
- Wyglądało mi to na dwójkę kochających się ludzi, którzy właśnie mieli się odwagę przyznać do swoich uczuć. - powiedziała moja mama.
- A gdzie jest.... - zapytałam wymownie spoglądając na Rogera.
- Dowiedzieliśmy się, że jest wielkim fanem Slasha i załatwiliśmy mu z nim spotkanie. Wróci za tydzień . - odpowiedział Brian.
- To skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy to miło by było, gdybym jeszcze chwilę się nabyła z Michaelem - powiedziałam wymownie patrząc na trójkę stojącą w drzwiach.
- Tylko bez przesady z tym nabyciem - powiedziała moja mama uśmiechając się do mnie.
Zaśmiałam się tylko, Brian, Roger i moja mama opuścili dom, zostawiając mnie sam na sam z Michaelem Jacksonem, który przed paroma minutami wyznał mi miłość. Byłam w wniebowzięta, wszystko co czułam do Adriana nagle prysło, jak czar. Wiedziałam, że kocham Michaela i chce z nim być. Nie wiedziałam jeszcze wtedy czy on też by tego chciał, ale bardzo mi na tym zależało.


 



piątek, 4 października 2013

Living with Michael Jackson III part. 2

Hej, mam nadzieję że wasze komputery czy też laptopy wytrwały oczekiwanie na dalszą część. Musę przyznać, że wasze komentarze bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Jednak chcę ogłosić jedną ważną rzecz NIE TOLERUJĘ SPAMOWANIA W KOMENTARZACH LINKAMI DO SWOICH BLOGÓW, TO NIE PROGRAM "WYPROMUJ SIĘ"! Przepraszam, troszkę się uniosłam. Jeżeli już chcesz się zareklamować, to  napisz komentarz do mojej notki w której ocenisz moje starania i ewentualnie wkleisz link do bloga. No tyle z ogłoszeń, miłego czytania. C: 

Zaparkowałam pod restauracją. Spojrzałam w lusterko samochodowe, poprawiłam swoją fryzurę i ciężko odetchnęłam. Byłam tak bardzo zdenerwowana, że nie wiedziałam co mam zrobić. Nigdy jeszcze się tak nie denerwowałam, nawet wtedy, kiedy starałam się o pracę w Mariocie. Wysiadłam z samochodu i mając nogi jak z waty, skierowałam się do drzwi wejściowych. Otworzył mi je kamerdyner wskazując mi też odpowiedni stolik, przy którym czekał Michael. Ubrany w czarny garnitur, z perfekcyjnie ułożonymi włosami i z bukietem czerwonych róż w dłoni, zdjął moją marynarkę i powiesił ją na wieszaku. Odsunął mi krzesło, usiadłam na nim, a on je przysunął i usiadł na przeciwko mnie. 
- Pięknie dziś wyglądasz. - powiedział uśmiechając się do mnie. 
- Dz....iękuje - odpowiedziałam speszona. 
- Wszystko w porządku  ? - zapytał zauważając rumieńce na mojej twarzy. 
- Tak, wszystko jest dobrze. - odpowiedziałam kręcąc głową - Ty też dzisiaj wyglądasz pięknie. 
- Nikt mi jeszcze tego nigdy nie powiedział - powiedział po chwili patrząc w moje małe, niebieskie oczy. 
- Naprawdę ? - zapytałam z niedowierzaniem. 
- No dobrze, wiele razy to słyszałem. - powiedział. Spojrzałam w podłogę - Ale nigdy nie powiedziała mi tego tak piękna kobieta jak ty. - dodał po chwili. Moje policzki znowu oblał rumieniec. 
- Proszę Michael. Nie mów tak o mnie - powiedziałam zdeprymowana. 
- Nina, dlaczego ? - zapytał delikatnie dotykając mojej dłoni. 
- Mike, wcale nie jestem taka idealna. - odpowiedziałam udając, że nie zwróciłam uwagi na jego gest. 
- Spójrz na mnie. Poczujesz się lepiej - powiedział odwracając ode mnie wzrok. 
- Michael, jesteś niesamowicie przystojnym mężczyzną. - odpowiedziałam. Parę sekund potem dotarło do mnie, to co powiedziałam. Uśmiechnęłam się głupkowato. 
- Tak myślisz ? - zapytał powoli splatając nasze dłonie.
- Tak, tak właśnie myślę - odpowiedziałam uśmiechając się do niego słodko.
- Nina, ja wiem. To dziwnie wygląda... - powiedział zabierając gwałtownie swoją dłoń.
- Ale co dziwnie wygląda ? - zapytałam zdziwiona.
- My, ty i ja. To, że złapałem cię za dłoń. Przepraszam, to się więcej nie powtórzy - odpowiedział poważnie.
- Michael nic się nie stało - powiedziałam uśmiechając się.
- Nie przeszkadza ci to ? - zapytał.
- Nie, dawno nikt już nie prawił mi takich komplementów. - odpowiedziałam - I nie trzymał za rękę.
- To ty nikogo nie masz ?! - zapytał zaskoczony. Zachichotałam po cichu.
- Nie mam. Nikomu się nie podobam - odpowiedziałam .
- Nie możliwe. Ściemniasz mi tu - powiedział dokładnie uśmiechając się.
- Nie prawda. Nie mam nikogo od roku - odpowiedziałam zamyślona.
- Opowiedz mi o tym, co się stało. - powiedział patrząc mi w oczy - Proszę...
- Ciężko jest powiedzieć jak było. Kochałam go na zabój, sama mogłabym oddać za niego własne życie, a on po prostu mnie zostawił. Akurat w momencie, w którym najbardziej go potrzebowałam... - odpowiedziałam próbując powstrzymać łzy napływające z moich oczu.
-  Hej, Nina. Nie płacz. - powiedział wycierając łzę z mojego policzka - Nie warto płakać po kimś kto się tak zachował.
- Dopiero teraz dotarły do mnie słowa "Too much love will kill you If you can't make up your mind*" - zacytowałam pogrążając się w myślach.
- Nina, ale on nie był ostatnim mężczyzną w twoim życiu. Jesteś piękną, uroczą i młodą kobietą - powiedział po raz kolejny splatając palce naszych dłoni. - To mnie nikt nie chce. - dodał po chwili. Mocniej odwzajemniłam jego uścisk.
- Masz tysiące fanek, które chciałyby z tobą być. - powiedziałam przenosząc wzrok na jego brązowe oczy.
- Jedną z nich już wybrałem. - odpowiedział uśmiechając się .
- Więc, zdradzisz mi co to za jedna ? - zapytałam zaciekawiona.
- Dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedział składając delikatny pocałunek na moim policzku.
Drgnęłam lekko i nie dałam po sobie nic poznać. W duchu darłam się jak opętana. On mnie pocałował, czułam jego usta na moim policzku. Byłam po prostu w siódmym niebie, albo nie. Byłam w raju. Zaintrygował mnie tylko jedną rzeczą . Powiedział, że on już wybrał jedną fankę, ale nie wiedziałam o kogo chodzi. Może on po prostu zaczął traktować mnie jak przyjaciółkę, a spotyka się z inną. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że może chodzić o mnie. Po kolacji, Michael założył marynarkę na moje ramiona i odprowadził mnie do drzwi.
- Nina dziękuję że przyszłaś - powiedział całując mnie w dłoń.
- To ja dziękuję za zaproszenie - odpowiedziałam zakrywając rumieńce na twarzy.
- Obiecaj mi jedno, że spotkasz się jeszcze ze mną. - powiedział patrząc na mnie.
- Obiecuję Michael. Dziękuje - odpowiedziałam.
Michael odruchowo przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Czułam jego dłonie na moich biodrach. Wypuścił mnie z objęć i uśmiechnął się. Po raz kolejny kamerdyner otworzył mi drzwi, wyszłam z restauracji. Wsiadłam do czarnego kabrioletu Rogera i wróciłam do domu. Otworzyłam drzwi, na kanapie siedział mój ojciec i Brian. Przyjrzeli się mi dokładnie.
- Siadaj - warknął Roger. Wykonałam jego polecenie.
- Gdzie byłaś  ? - zapytał dociekliwie Brian.
- Na kolacji... - odpowiedział niepewnie.
- Z kim ? - zapytał ciekawy Roger.
- Z kolegą.... - odpowiedziałam patrząc w innym kierunku.
- A tym kolegą przypadkiem nie był Michael Jackson ? - zapytał Brian.
- Boże no i co z tego że byłam z nim na tej kolacji?! Poszłam, bo mnie zaprosił i się w nim zakochałam.  Nic wam do tego, z kim się spotykam - odpowiedziałam podenerwowana.
- Kochanie, ty pierwszy raz przyznałaś się mi do tego co czujesz. Jestem z ciebie dumny - powiedział Roger przytulając mnie. - Tylko dlaczego dopiero teraz, a nie 10 lat wcześniej...
- Bo zacząłeś się zabawiać z Debbie - warknęłam.
- Nie wracajmy do tego. - powiedział - Jak było ?
- On coś ukrywa. Kiedy rozmawialiśmy o tym czy on kogoś ma i wspomniałam o jego fankach, o tym że chciałyby z nim być. On odpowiedział, że już jedną wybrał i dowiem się którą w swoim czasie - opowiedziałam szybko .
- Prawił ci komplementy ? - zapytał Brian po chwili.
- Mhm - przytaknęłam. Roger i Brian uśmiechnęli się do siebie - No co ? - zapytałam zdezorientowana.
- A nie pomyślałaś o tym, że to o tobie właśnie mówi ? - odpowiedział Roger patrząc na mnie.
- Serio ?! - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak. Jesteś w końcu moją córką. Nie dziwie się, że zawróciłaś mu w głowie. - odpowiedział Roger.
- Myślisz ? - zapytałam po chwili.
- Myślę, że tak. - odpowiedział.
Nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam po schodach do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, zmyłam swój makijaż i położyłam się na łóżku. Zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi Roger, jego słowa cały czas brzmiały w mojej głowie. Czy ja rzeczywiście mogę podobać się Michaelowi ? Osobie, która ma miliony fanek na całej ziemi ? Nawet gdyby tak było to pewnie by mi o tym nie powiedział. Żeby jakoś uspokoić moje myśli, włączyłam walkmana i zasnęłam przy dźwiękach kasety Briana Maya Back To The Light. 

 * "zbyt dużo miłości może cię zabić, jeżeli nie potrafisz się zdecydować" cytat z piosenki Briana Maya o tytule Too Much Love Will Kill You.