piątek, 29 listopada 2013

Ogłoszenia parafialne

Hej, bardzo wszystkich z was przepraszam, że nie komentuję ich notek, a tym bardziej przepraszam was za to, że nie piszę nowych rozdziałów. Nie mam na to po prostu czasu, szlaban szlabanem, ale jak przychodzę ze szkoły to cały czas zakuwam do testów, mam trochę do nadrobienia z fizyki i chemii. Nie obiecuję, ale może napiszę coś z okazji mikołajek. Trzymajcie się kochani, obiecuję że nadrobię zaległości :) 

piątek, 15 listopada 2013

Living with Michael Jackson X

Hej, napisałam ten odcinek na szybko i wrzucam, bo na chwilę dorwałam się do komputera.  Nie wiem kiedy dodam następny, ale jakoś się postaram. Miłego czytania :)


Wyszłam ze szpitala dwa tygodnie później. Załamałam się, zamknęłam się w swoim pokoju. Rzadko kiedy wychodziłam z pokoju, a o ruszeniu się z domu nie było mowy. Nie rozmawiałam z nikim, z nikim się nie widywałam, chciałam być sama. Straciłam zaufanie do wszystkich, nawet do Michaela i moich rodziców. Całymi dniami siedziałam na parapecie wpatrując się w to co znajduje się za oknem i słuchałam muzyki. Po tygodniu od wypisu przestałam też jeść. Moi rodzice zadzwonili do psychiatry. Jednak i on mi nie pomógł. Roger zdecydował się wejść do mojego pokoju. 
- Nina do cholery, co się dzieje ? - zapytał siadając obok mnie. 
- Nic - spojrzałam na niego. 
- Dziecko! Ty nie jadłaś nic od tygodnia! Wyglądasz jak anorektyczka! Odizolowałaś się od ludzi! Nie można tak żyć ! - krzyknął łapiąc mnie za ramiona.
- Nienawidzę ludzi - powiedziałam twardo. 
- Kotku nie każdy człowiek jest gwałcicielem. Ja nie jestem, Brian nie jest i Michael też nie - odpowiedział dotykając delikatnie mojego ramienia.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam. 
- Posłuchaj jesteś moim dzieckiem i będę cię dotykał czy ci się to podoba czy nie! - wrzasnął ściągając mnie z parapetu - A teraz zejdziesz na dół i zjesz z nami obiad . 
- Nie jestem głodna - powiedziałam próbując się wyrwać z jego uścisku. 
- A gówno mnie to obchodzi. Będziesz jadła - odpowiedział biorąc mnie na ręce.
Zniósł mnie na dół i posadził w salonie na krześle. Nałożył mi obiad i usiadł na przeciwko mnie. Z trudem przełykałam każdy kęs. Było mi niedobrze. Wstałam szybko od stołu a Roger przytrzymał mnie za rękę. 
- Tato jest mi niedobrze - powiedziałam od razu. 
- Gówno prawda. Nie będziesz mi rzygać po kiblach. Zrobię ci herbaty i poczujesz się lepiej. - odpowiedział sadzając mnie z powrotem. 
- Nie, nie będzie mi lepiej. Chcę umrzeć ! - wrzasnęłam. 
- Posłuchaj szczylu - Roger złapał mnie za szyję. - Nie po to cię płodziłem, żebyś teraz popełniła samobójstwo. Kocham cię, kocham nawet po tym co się stało. Zależy mi na tym, żebyś żyła, zależy mi na tobie kochanie. 
- Ale tato, jestem teraz jakąś dziwką. Wyszłam na łatwą i słabą, bo dałam się zaskoczyć jakiemuś idiocie - powiedziałam płacząc. 
- Posłuchaj, nie jesteś dziwką i to nie jest twoja wina. To nie jest niczyja wina. - przytulił mnie. 
- Ale jak ja teraz spojrzę w lustro ? - zapytałam. 
- Tak jak robiłaś to dotychczas. Jesteś moją córką i nie mogę ci pozwolić na to żebyś stoczyła się na dno. - odpowiedział. - Kocham cię aniołku. 
- Ja ciebie też tato - powiedziałam wtulona w niego. 
- Pamiętasz jeszcze o swoim chłopaku ? - zapytał po chwili.
- Pamiętam. - mruknęłam. 
- Chcę żebyś z nim porozmawiała - powiedział. 
- Ale ja nie wiem co mam mu powiedzieć. - odpowiedziałam smutna. 
- Powiedz tylko, że mnie kochasz. To mi wystarczy - usłyszałam delikatny głos Michaela za swoimi plecami 
- Ja ..... nie potrafię już kochać - wstałam i spojrzałam na niego. 
- Potrafisz - złapał mnie za rękę. - Co czujesz ?
- Czuję łaskotanie w brzuchu. - powiedziałam uśmiechając się subtelnie. 
- A teraz ? - przyciągnął mnie do siebie .
- Tak jakby się nasiliło... - powiedziałam ciszej. 
- To teraz poczujesz więcej - pocałował mnie delikatnie. 
- Przestań, ja nie chcę - odpowiedziałam odsuwając się od niego. 
- Dobrze więcej nie będę - powiedział posmutniały. 
- Nie chce na razie. Po prostu nie chcę - odpowiedziałam wbiegając po schodach. 
Zamknęłam się w pokoju. Zaczęłam płakać, wszystko co stało się dwa tygodnie temu stanęło mi przed oczami. Oparłam się o ścianę i płakałam . 
- Nina kotku, proszę otwórz drzwi. - powiedział Roger spokojnie.
- Ja się boję - odpowiedziałam krztusząc się od łez. 
- Nina otwórz, zaufaj mi  - powiedział spokojnie .
- Tato, ale nic mi nie zrobisz ? - zapytałam .
- Nic - otworzyłam drzwi. - Usiądź kochanie. 
- Tato ja.. ja się go boję. Jak mnie pocałował wszystko mi wróciło. Nie chce. Nie chce ! - wpadłam w histerię. 
- Ciii cicho kochanie - powiedział głaskając mnie po włosach.
- Tato nie chcę ! - odpowiedziałam.
- Nina, uspokój się. Ciiii - powiedział łagodnie. 
- Tato boje się - odpowiedziałam. 
- On cię nie skrzywdzi. Kocha cię, inaczej niż ja, ale kocha i chce dla ciebie jak najlepiej. Nie bój się, on cię nie skrzywdzi - powiedział patrząc mi w oczy. 
- A jak skrzywdzi ? - zapytałam zapłakana.
- Nie skrzywdzi, przysięgam. - odpowiedział. 
- Tato, ja nie chcę wylądować u czubków - wtuliłam się w jego ramiona.
- Nie wylądujesz. Tylko musisz dać sobie pomóc. - powiedział - Pozwól że zaprowadzę cię na terapię .
- Dobrze, ja chcę tylko żeby było normalnie - odpowiedział. 
- Będzie, pomogę ci córeczko - powiedział cmokając mnie w skroń. 
Uśmiechnęłam się. Wtedy Roger to był jedyny człowiek, któremu zaufałam po tej całej tragedii. Spędził ze mną resztę dnia, dzięki niemu zjadłam kolację. Położył mnie spać i nawet zaśpiewał mi kołysankę jak za starych dobrych lat. Potem przytulił mnie i otulił kołdrą. Mama przyniosła mi leki na uspokojenie i również mnie przytuliła. Rodzice położyli się po moich obu stronach i zasnęli razem ze mną. Chciałam być już normalna, tak jak dawniej. 







poniedziałek, 11 listopada 2013

Living with Michael Jackson IX

Obiecałam, że dodam jeszcze jeden odcinek w poniedziałek i oto jest. Nie wiem kiedy będzie kolejny, gdyż w środę jest zebranie, a moje oceny nie są zadowalające i obawiam się że źle się to dla mnie skończy. Postaram się dodać go tak szybko się da. :)


Minęło pół roku, był lipiec. Od kiedy zaczęłam pracować w gazecie, coraz więcej osób zaczęło składać mi propozycję sesji zdjęciowych. Nie miałam wolnego od trzech miesięcy. Siedziałam w studiu fotograficznym ubrana w skąpą, turkusową sukienkę z subtelnym makijażem. Fryzjer upiął moje włosy w koka i wczepił w nie sztucznego kwiatka.
- Jak się podoba panno Taylor ? - zapytał podając mi lusterko. 
- Wolałabym rozpuszczone, ale niech będzie. - odpowiedziałam oddając lusterko . 
- Jak pani sobie życzy - powiedział urażony.
Na moje życzenie moje włosy zostały rozpuszczone i pofalowane. Teraz było mi ładnie. Wstałam z krzesła i weszłam do studia. Stanęłam przed obiektywem. Po około trzech godzinach cykania fotek byłam wolna. Usiadłam w garderobie przed lustrem. Zadzwonił mój telefon. 
- Helo ? - powiedziałam po odebraniu.
- Kotku - zamruczał do słuchawki Michael. 
- Tak ? - zapytałam .
- Może przyjdziesz do mnie za godzinę... - zaproponował. 
- Do ciebie przyjdę zawsze kochanie - wyszeptałam uwodzicielsko. 
- Widzimy się za godzinę. Nie mogę się doczekać kiedy będę mógł cię dotknąć - powiedział rozłączając się. 
Uśmiechnęłam się do siebie szeroko. Za godzinę miałam poczuć ciepło ciała mojego seksownego i pociągającego chłopaka, a właściwie mężczyzny. Stwierdziłam, że nie będę się przebierać, bo wyglądałam ładnie i na pewno by mu się spodobało. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam ze studia. Na dworze panował półmrok . Do hotelu Michaela miałam tyle samo co do domu. Stwierdziłam, że od razu pójdę do hotelu i nacieszę się jego seksowną klatką piersiową. W pewnym momencie zostałam uderzona czymś ciężkim w głowę i straciłam przytomność. Obudziłam się gdzieś w środku lasu bez torebki i z potarganą sukienką. Czułam okropny ból w podbrzuszu. Zostałam zgwałcona, nawet nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Dobiegłam do swojego domu, nikogo w nim nie było. Weszłam pod prysznic i próbowałam jakoś zmyć z siebie ten brud, jednak nie mogłam. Zakręciłam wodę i usiadłam w brodziku. Połamałam jakąś pierwszą lepszą maszynkę do golenia i wyjęłam z niej ostrze. Przypatrzyłam się dokładnie kawałkowi metalu i przyłożyłam go do swojego nadgarstka. Wbiłam ostrze w moją skórę, ból był niesamowity. Po mojej twarzy płynęły łzy, a ja coraz mocniej przebijałam skórę, krew zaczęła płynąć po nadgarstku tworząc koło mnie kałużę. 
- Nina ! - usłyszałam głos Rogera. 
Zaczęłam tracić przytomność. Krew wypływała szybciej niż się tego spodziewałam. Do łazienki wbiegł Roger. 
- Nina dziecko co ty robisz ?! - podbiegł do mnie. 
- Przepraszam tato - szepnęłam osuwając się .
- Nie zamykaj oczu Nina, nie możesz. Nie umieraj proszę! - wykrzyczał. 
Nie słyszałam go. Straciłam przytomność. Obudziło mnie, białe rażące światło i krzyk lekarzy, którzy przetaczali mi krew. Kiedy było po wszystkim obudziłam się na sali. Siedział przy mnie Roger, Michael i Brian. Roger ujmował moją dłoń. 
- Nina - odetchnął z ulgą - Jak się czujesz ?
- Lepiej - powiedziałam z trudem. 
- Co się stało ? - zapytał głaszcząc mnie po włosach. 
- Nic - odpowiedziałam odwracając głowę. 
- Kotku powiedz mi coś się stało - powiedział Michael patrząc mi w oczy. 
- Nic się nie stało - odpowiedziałam krótko.
- Nina, a mi powiesz ? - zapytał Brian. 
- Tobie powiem - powiedziałam.
Roger i Mike wyszli z sali. Zostałam tylko ja i wujek Brian, nie bardzo wiedziałam jak zacząć ten temat. Brian pocałował mnie w skroń. 
- Co się stało aniołku ? - zapytał troskliwie. 
- Wyszłam ze studia. Miałam iść do Michaela. I nagle ktoś uderzył mnie w głowę....jak się obudziłam.... to mnie bolało....wszystko. Dlatego to zrobiłam... Ja nie chcę tak żyć - rozkleiłam się. Brian przytulił mnie delikatnie. 
- Kotku, ja nie wiem co powiedzieć... - odpowiedział zaskoczony całą sytuacją. 
- Czuję się taka brudna - powiedziałam zapłakana. 
- Kochanie jest dobrze. Najważniejsze że żyjesz tak.? Jestem ja, jest twoja mama i jest twój tata. A co najważniejsze masz cudownego chłopaka, który ci pomoże. Nie martw się. - odpowiedział łapiąc mnie za dłoń. 
- Bri, ja już nie chce żyć rozumiesz! Czuje się jak dziwka! - wykrzyczałam. Do sali wszedł Michael. 
- Kochanie, ktoś cię zgwałcił tak ? - zapytał Michael. 
- Mhm - mruknęłam. Brian wyszedł z sali. 
- Kochanie - przytulił mnie - Tak mi przykro. 
- Nie zostawisz mnie ? - zapytałam zapłakana. 
- Oczywiście, że nie. Chociaż to wszystko to moja wina - odpowiedział całując mnie w czoło.
- Michael przepraszam. - powiedziałam wtulając się w niego. 
- To nie jest twoja wina, tylko moja, że o tak późnej porze pozwoliłem ci iść do mnie samej. - odpowiedział. Pocałował moją dłoń. - Boli cię jeszcze?
- Nie, ale ja się teraz boje. Chcę być cały czas przy tobie - powiedziałam. 
- Będziesz, obiecuję że teraz przy tobie zostanę, a po trasie zabiorę cię do siebie. Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda. - spojrzał w moje oczy. - Ja cię kocham Nina. 
- Ja też cię kocham. - wyszeptałam. 
Nasze usta złączyły się w romantycznym pocałunku. Michael położył się obok mnie na łóżku. Owszem było ciasno, ale jednocześnie czułam się bezpieczna. Mike dawał mi poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że przy nim czułam się bezpieczna jak w ramionach ojca. Został przy mnie całą noc, dopóki nie zasnęłam. Byłam na siebie zła, że komukolwiek dałam się tak zaskoczyć. Miałam nadzieję, że to nigdy więcej już się nie powtórzy. 



















 

piątek, 8 listopada 2013

Living with Michael Jackson VIII

Hej, padam na pysk. Miałam dzisiaj dwie akademie po 45 minut każda, na której śpiewałam. Masakra. Na szczęście mamy długi weekend :3 Nie obiecuję, ale może jeszcze jeden odcinek pojawi się w poniedziałek. Miłej lektury :)


Michael i ja przystopowaliśmy z okazywaniem uczuć. Kiedy dowiedział się że Deborah jest w kolejnej ciąży, automatycznie zeszłam na drugi plan, bo najważniejsza była ONA. Zapomniał o mnie dosyć szybko po tym jak dowiedział się o dziecku. Byłam zazdrosna i to bardzo, jak mógł mi to zrobić. Siedziałam w domu z rodzicami szukając pracy. Znalazłam ogłoszenie o pracy jako fotomodelka dla czasopisma młodzieżowego. Wzięłam swój telefon i wykręciłam numer do agencji. 
- Witamy w redakcji pisma Teenage Dream. W czym mogę pomóc.? - zapytała młoda sekretarka. 
- Witam, nazywam się Nina Taylor i dzwonię w sprawie waszego ogłoszenia o pracę - odpowiedziałam powoli.
- Fotomodeling ? - zapytała dla upewnienia.
- Tak - odpowiedziałam od razu. 
- Zapraszamy dzisiaj o godzinie 16 do naszego biura na Andromeda Road. Proszę się zgłosić na recepcji. Do zobaczenia - powiedziała sekretarka.
- Dobrze, przyjdę - odpowiedziałam rozłączając się. 
Weszłam do kuchni, siedzieli w niej moi rodzice. Mama gotowała obiad, a mój tata łasił się do niej . Zaczęli się gorąco całować. 
- Ble! - powiedzieliśmy oboje z Felixem.
- Ty, a jak ty się tak z Michaelem miziałaś to coś mówiłem ? - zapytał Roger podchodząc do mnie. 
- Nie - odpowiedziałam kryjąc świeczki, które miałam w oczach. 
Wszystkie wspomnienia wróciły, wspomnienia o tym jak było nam razem dobrze. Teraz nawet nie zadzwonił i nie zapytał jak się czuję. Mało tego od pamiętnej wspólnej nocy w Paryżu ani razu już nie powiedział mi żadnego komplementu. Doszłam do wniosku, że nasze uczucie minęło jak moja fascynacja hotelarstwem. 
- Nina, co jest ? - zapytała mama.
- Michael. - mruknęłam tylko .
- Nina daj sobie siana. On już cię nie chce - powiedział Felix.
- Zamknij się ty spłodzony niewypale - odpowiedziałam po czym uderzyłam go delikatnie łokciem w brzuch.
- Powiedziała co wiedziała - warknął Felix patrząc na mnie. 
- Daj se już siana - powiedziałam - Mamo, wychodzę na rozmowę o pracę. 
- Dobrze, ubierz się ładnie i idź - odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się do siebie. Weszłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam czarną, krótką sukienkę i włożyłam ją na siebie. Siadłam na krześle przed lustrem, nałożyłam fluid na twarz, zrobiłam subtelne kreski eyelinerem na powiekach, pomalowałam rzęsy tuszem i pomalowałam usta czerwoną szminką. Rozprostowałam włosy i zaczesałam grzywkę do tyłu przypinając ją wsuwką. Nałożyłam czarne, 15 centymetrowe szpilki i wyszłam z pokoju. Wyszłam z domu i wsiadłam do Astona Martina, którego dostałam od rodziców na 24 urodziny. Dojechałam do redakcji pisma. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do recepcji, tam zostałam pokierowana na rozmowę z redaktorem głównym. 
- Witam panią. Proszę usiąść - powiedział dosyć młody mężczyzna. 
- Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną - wypaliłam bez sensu. 
- Wiem pani Taylor. Została pani przyjęta - odpowiedział podając mi kontrakt. - Podpisz tylko i po sprawie.
- Dobrze - powiedziałam podpisując dokument. 
- Pani Nino, zaczyna pani od jutra. Godzina 10:30 w tym samym pokoju. Czas na pierwszą sesję. - odpowiedział odbierając ode mnie dokumenty.
- Dobrze, do jutra - powiedziałam. 
Uśmiechnęłam się subtelnie. Wyszłam z redakcji i wróciłam do domu. Otworzyłam drzwi i byłam zaskoczona. Na kanapie siedział Michael. W czerwonej koszuli z pagonami, czarnych spodniach i fedorze na głowie. Uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyję. 
- Mikey - powiedziałam całując go czule. 
- Seksowna Nina - odpowiedział gładząc moje plecy - Wyglądasz przepięknie. 
- Jestem od dzisiaj fotomodelką. Muszę wyglądać pięknie - powiedziałam uśmiechając się. 
- Nina, jesteś fotomodelką? - zapytał zaskoczony.
- Mhm. - przytaknęłam.
- To tłumaczy twój piękny wygląd. Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi - powiedział - I jesteś tylko moja - szepnął mi do ucha. 
- A Debbie ? - zamruczałam do jego ucha. 
- Chodź, porozmawiamy o tym . - powiedział wnosząc mnie do mojego pokoju .
- O czym kotku ? - zapytałam siadając na łóżku.
- O tym, że rozwiodłem się z Debbie - odpowiedział łapiąc mnie za dłoń. 
- Dlatego nie odzywałeś się do mnie trzy miesiące - powiedziałam uśmiechając się. 
- Tak, teraz mogę cię o to zapytać z czystym sercem - odpowiedział przyciągając mnie - Zostaniesz moją dziewczyną ?
- Boże Mike, nie wiem co powiedzieć - powiedziałam ze łzami w oczach. 
- To co czujesz - szepnął. 
- Tak, zostanę twoją dziewczyną - odpowiedziałam.
- Nina, to są najpiękniejsze słowa, które usłyszałem z twoich ust - powiedział całując mnie namiętnie. 
- Zaraz usłyszysz piękniejsze - usiadłam na kolanach - Kocham cię Michael. 
- Nina, ja ciebie bardziej - powiedział patrząc w moje błękitne oczy. 
- Nie prawda, ja ciebie bardziej - odpowiedziałam chichocząc. 
- Zostań moją żoną. - powiedział patrząc na mnie.
Zrobiło mi się słabo. Chyba na chwilę straciłam przytomność. Ocknęłam się na kanapie w salonie. Klęczał przy mnie Michael i Roger ze szklanką wody. Mama przyłożyła mi okład do czoła. 
- Nina, co się stało ? - zapytał Roger. 
- On - wskazałam na Michaela - Chyba mi się oświadczył. 
- CO?! - zapytali razem moi rodzice. 
- Ja tylko powiedziałam, żeby została moją żoną - odpowiedział zakłopotany Michael. 
- Masz pierścionek ? - zapytał Brian wchodząc do domu.
- No, nie. To była tylko pierwsza propozycja. - odpowiedział Mike zaskoczony. 
- Eeeeeeeeee, to co mi tu pieprzysz Nina. - wszyscy za wyjątkiem Michaela odeszli ode mnie. 
- No bo zostałam jego dziewczyną - powiedziałam uśmiechając się
- W takim razie pijemy - odpowiedział Roger przynosząc kieliszki. 
- Tato - powiedziałam siadając na kanapie. 
- Ja chyba podziękuję - odpowiedział Michael przysiadając się do mnie. 
- Jeżeli się ze mną nie napijesz, to nie oddam ci jej za żonę. - powiedział Roger patrząc na niego. 
- Myślę, że szklaneczka whiskey nie zaszkodzi - odpowiedział wtulając się we mnie. 
- Dobrze, zaraz przyniosę. - powiedział Brian podchodząc z Rogerem do barku. 
- Tylko mi się nie upij - ostrzegłam Michaela. 
- Muszę mieć jeszcze siłę na noc - powiedział śmiejąc się. 
Michael, Roger i Brian szybko znaleźli wspólny język, alkohol pomaga. Pomógł im do tego stopnia, że nie byli wstanie dojść do sypialni, a ja i moja mama nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu. Pomogłam Michaelowi dojść do naszego pokoju i zasnęliśmy w swoich objęciach. W końcu mogłam z nim legalnie być i mówić że go kocham z czystym sercem. Zastanawiałam się tylko nad tym, czy nie zostawi mnie, po tym kiedy Debbie urodzi mu kolejne dziecko...







piątek, 1 listopada 2013

Living with Michael Jackson VII

Hej, mamy długi weekend :) Nareszcie trochę odpocznę, strasznie gonie  z nauką. Wczoraj było Halloween, ktoś z was je obchodził  ? Ja nie obchodzę tego święta i nie mam zamiaru, za dużo filmów dokumentalnych się o nim naoglądałam, które mnie do tego zniechęciły. Po prawej stronie znajduję się kolejna ankieta, jeżeli macie ochotę zagłosujcie w niej. Miłego czytania :)


Michael zaprosił mnie do Paryża. To miał być nasz pierwszy wspólny weekend. Nasza relacja opierała się na czymś podobnym do otwartego związku. On był w związku małżeńskim z Debbie, a ja czasem umawiałam się z jakimś przystojniakiem. Jednak uczucie jakie łączyło mnie z Michaelem było potężniejsze od zauroczenia Adrianem. Upewniłam się do moich uczuć względem Michaela, a rodzice przychylili się do mojego wyboru. Siedzieliśmy  na balkonie apartamentu hotelowego naszego wspólnego pokoju z Princem, którego matką chrzestną zostałam. Maluch spał słodko na moich rękach, a Michael obejmował mnie ramieniem i cmokał delikatnie. 
- Skąd to świetne podejście do dzieci panno Taylor ? - zapytał uśmiechając się. 
- Wychowywałam się z dziećmi. Najpierw z dziećmi wujka Johna, potem z synem wujka Briana, a potem urodził mi się brat i go niańczyłam. - odpowiedziałam okrywając dziecko kocykiem .
- Masz do tego talent .... - przybliżył się do mnie - I masz 24 lata........
- Mhm - zamruczałam - Ale nie myślę o dzieciach. - spojrzał smutny w podłogę. 
- No tak. Ty młoda, masz jeszcze życie przed sobą, kariera, nauka - wymienił posmutniały. 
- Chyba nie chciałeś mi przez to powiedzieć, że chcesz mieć ze mną dziecko - powiedziałam poważnie. 
- Ależ skąd - zaprzeczył ze swoim uśmiechem kłamcy.
- Mikey - dotknęłam jego policzka - Kocham cię, ale ja uważam, że na dziecko jeszcze jest za wcześnie. W naszym przypadku oczywiście. Poczekajmy, zobaczymy . - dodałam z uśmiechem . 
- Ninuś, masz rację. Przepraszam słonko - cmoknął mnie w skroń. 
- Twój mały książę się przebudza, idę go nakarmić i trochę się z nim pobawić - powiedziałam wstając. 
- Przyjdź potem - odpowiedział uśmiechając się. 
Weszłam do apartamentu. Podeszłam do aneksu kuchennego i przygrzałam mleko dla dziecka. Usiadłam na kanapie i nakarmiłam Prince. Położyłam go na kocyku i zaczęłam się z nim bawić. Muszę przyznać, że to bardzo urocze dziecko. Od zabawy z maluszkiem oderwał mnie telefon. Odruchowo go odebrałam. 
- Helo ? - powiedziałam po odebraniu. 
- Cześć Mich.... zaraz zaraz. To telefon Michaela. - powiedziała po chwili zastanowienia - Kim jesteś ?!
- Nianią Princea, pan Michael aktualnie jest na obiedzie - odpowiedziałam po wymyśleniu dobrej wymówki.
- Rozumiem, proszę mu powiedzieć, że dzwoniła Debbie. - powiedziała rozłączają się. 
- Michael ! - krzyknęłam. 
- Tak ? - zapytał wchodząc do salonu. 
- Dzwoniła twoja żona. - odpowiedziałam siadając na kanapie . 
- O cholera - zaklął. - Co jej powiedziałaś ? 
- Że jestem nianią dziecka, a ty jesz obiad. Kazała ci oddzwonić - odpowiedziałam. 
- Jezu, ona będzie się chciała zobaczyć ze mną i dzieckiem. Boże kochany Nina, wszystko się wyda. - powiedział zdenerwowany. 
- Niczego się nie bój. Umów się z nią wieczorem, a ja się gdzieś zmyje. Zadzwonisz jak już pójdzie. - odpowiedziałam patrząc na niego. 
- Masz rację, tak zrobię. Dziękuje Ninuś - powiedział przytulając mnie. 
Michael do końca dnia był podenerwowany. Ja w sumie też byłam troszkę w napięciu. Michael i Debbie umówili się na 18, a ja poszłam na koncert. W Paryżu grali akurat Guns n Roses, więc stwierdziłam, że chętnie się wybiorę na ich koncert. Zapomniałam o Debbie, po koncercie weszłam na kulisy, Axl, Slash i ja poznaliśmy się przez Rogera. Chłopaki zaprosili mnie do garderoby. 
- Hej, jak leci  ? - zapytałam uśmiechając się. 
- W porządku, kończymy trasę, jest świetnie - powiedział Slash przysiadając się do mnie.
- Widzę, że piękna córka Rogera jest w końcu do wzięcia - odpowiedział Axl biorąc mnie na ręce. 
- Jeszcze jestem - powiedziałam uśmiechając się. 
- A co, Jackson jednak rozwodzi się z Debbie ? - zapytał ciekawsko Saul. 
- Nie - odpowiedziałam - Zaraz, zaraz skąd wy wiecie.?!
- Twój ojciec nie potrafi trzymać języka za zębami - odpowiedział Rose. 
- Jak zwykle. Ja i Mike to otwarty związek. Wątpię, żeby miał jakąkolwiek przyszłość - powiedziałam poważnie. 
- Będzie miał. On cię kocha. I to bardzo. Od kiedy z nim jesteś, chodzi z głową w chmurach. - odpowiedział Slash uśmiechając się. Zadzwonił mój telefon. 
- Właśnie dzwoni. Muszę uciekać. Widzimy się w LA, na Grammy ? - zapytałam wstając. 
- Pewnie. Pa Nina - odpowiedzieli razem. 
Wróciłam do hotelu. Michael siedział w salonie, a Prince spał w łóżeczku. Uśmiechnął się i przytulił się do mnie po czym spojrzał na mnie podejrzliwie. 
- Z kim się przytulałaś ? - zapytał podejrzliwie.
- Z nikim, skąd ten pomysł - odpowiedziałam wymijająco.
- Czuję męskie perfumy Hugo Boss, ja takich nie używam - powiedział poważnie. 
- Dobra, z Axlem i Slashem . Byłam na koncercie - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Tak myślałem. Debbie poszła, a my mamy wieczór dla siebie - powiedział ściągając ze mnie kurtkę. 
- Michael, czego ona chciała  ? - zapytałam wskakując mu na ręce. 
- Zobaczyć się ze mną, nic więcej - odpowiedział całując mnie po szyi. 
- Mały śpi ? - zapytałam dla upewnienia. 
- Mhm - zamruczał. 
Michael zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Zaczął całować mnie po szyi, a ja rozpływałam się od jego pocałunków. Rozpiął moją bluzkę. Uśmiechnęłam się i rozpięłam jego t shirt. Wszystko szło tak jak chciałam. Byliśmy pół nadzy, mieliśmy już posunąć się dalej, ale pojawiła się ona. 
- Michael, kochanie nie zostawiłam u ciebie toreb...... - weszła do sypialni i spojrzała na naszą dwójkę. 
- Debbie to nie tak jak myślisz. - odpowiedział od razu. 
- Ale jak w ogóle mogłeś to zrobić i to w dodatku z córką Rogera. - powiedziała z płaczem. 
- Posłuchaj ja ci to wyjaśnię. - zaproponowałam.
- Ty milcz. Michael wyjaśnisz mi to . - odpowiedziała wychodząc z sypialni i siadając w salonie .
- Przepraszam, to moja wina - powiedziałam ze łzami w oczach. 
- Nie, to moja wina. A teraz tu poczekaj, wyjaśnię jej coś - odpowiedział wstając.
 Założył szlafrok i wyszedł z pokoju. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam wkopać go w coś takiego i w ogóle do tego dopuścić. Kochałam go i dlatego jeszcze wtedy uważałam, że to wszystko to moja wina. Słyszałam tylko jak się kłócili. Leżałam na łóżku zwinięta w kłębek i płakałam. Po około godzinie do pokoju wrócił Michael. 
- Nie płacz słonko, to nie jest twoja wina - powiedział przytulając mnie. 
- Rozpieprzyłam ci małżeństwo - odpowiedziałam zapłakana. 
- Nie, ono nigdy nie miało sensu. - powiedział. - Jest późno idźmy już spać. Porozmawiamy o wszystkim rano.