sobota, 1 czerwca 2013

Never Let Me Go X part 2

Trochę potrzymałam w napięciu i teraz dodaję drugą część. Mieszko (http://michaeljacksonthecollection.blogspot.com) już ma swoje spekulacje. No zobaczymy co z tego będzie i czy miał rację.

Kiedy już się ocknęłam siedziałam na czymś zimnym i wilgotnym. Moja opaska z oczu została zdjęta. Dostrzegłam ciemne i małe pomieszczenie. To musiała być piwnica. Zastanawiałam się co za kretyn mógł mi to zrobić, przecież nie miałam wrogów ani nawet psychofanów. Poza tym moja garderoba była za dobrze obstawiona przez ochroniarzy i tylko osoba z przepustką mogła się tam dostać. Moje przemyślenia przerwały kroki. 
- Cóż za miłe spotkanie - powiedziała wysoka blondynka. 
- No bardzo. Bardziej miło by było gdybyś mnie rozwiązała i powiedziała co ja tu do jasnej cholery robię - odpowiedziałam powoli przyglądając się postaci do mnie się zbliżającej. 
- Zapewne to kiedyś uczynię - powiedziała siadając na przeciwko mnie.
- Debbie ?! - zapytałam z niedowierzaniem.
- Wow, ale jesteś spostrzegawcza - odpowiedziała bijąc mi brawo.
- Nie ośmieszaj się. - powiedziałam złośliwie.
- Powiedz, jak z Michaelem ? - zapytała udając zaciekawioną. 
- Po co pytasz skoro i tak masz to gdzieś - odpowiedziałam od razu.
- Właśnie bardzo mnie to interesuje - powiedziała rozsiadając się na podłodze. 
- Powiem tyle. Jest świetnie i nic ci do tego - odpowiedziałam zła. 
- No właśnie, a u mnie wręcz przeciwnie. Gdyby nie ty i ten dzieciak to Rufus byłby naszym synem. Spiep****aś mi związek - krzyknęła.
- A ty mi. Widzisz, wszystko do ciebie wraca - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Zamknij się . - powiedziała wstając. 
- No i co ? - zapytałam zaciekawiona. 
- Teraz masz swoje ostatnie trzydzieści sekund na tym świecie - odpowiedziała wyciągając scyzoryk. 
- Czekaj, czekaj może się jakoś dogadamy - odpowiedziałam powoli przetwarzając sytuację. 
- Nie widzę takiej opcji - powiedziała podchodząc coraz bliżej. 
- Nie rób tego proszę - krzyknęłam przestraszona.
- Zamknij się. - odpowiedziała przykładając mi ostrze do gardła. 
Usłyszałyśmy kroki na schodach. 
- Debbie, kotku co tu się dzieję ? - zapytał Roger - Sasha ?! Co ty tu robisz ?! - zapytał zaskoczony widząc mnie z nożem na gardle. 
- A jak myślisz ? - odpowiedziałam pytająco. 
- Debbie zostaw ją - powiedział od razu. 
- Rog, ale ona zniszczyła nasz związek. Musi za to zapłacić - odpowiedziała ściskając mnie jeszcze mocniej.
- Którego słowa z zostaw ją nie zrozumiałaś ?! - zapytał podirytowany. 
- Sam na początku tego chciałeś. Ogarnij się Rog i mi pomóż - odpowiedziała Debbie. 
- Ale dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo ją kocham, a ty ją zostaw, bo Sasha nie jest niczemu winna. To, że ją zostawiłem to twoja wina. - powiedział wyrywając mnie z uścisku Debbie. 
- Dziękuję Roger - powiedziałam kiedy sytuacja została już opanowana. 
- Nie ma za co - odpowiedział przytulając mnie. - Byłem ci to winien. 
Weszliśmy razem na górę. Roger przyniósł dwa kieliszki do wina i ustawił je na stole. Zapalił dwie świeczki i usiadł na przeciwko mnie. 
- Jeszcze raz nie wiem jak mam ci dziękować - powiedziałam po chwili.
- Nie musisz. Grunt, że w porę cię uratowałem - odpowiedział uśmiechając się. 
- A Debbie ? - zapytałam.
- Posiedzi 24 na dołku to jej nie zaszkodzi - odpowiedział śmiejąc się. 
- Roger, ty naprawdę dalej coś do mnie czujesz ? - zapytałam po chwili .
- Tak. These Are The Days Of Our Lives napisałem właśnie o nas. Ja cię wciąż kocham - odpowiedział patrząc mi w oczy. 
- Rog, ja ciebie też - powiedziałam. 
Nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w tym jakże namiętnym pocałunku przy blasku świec. Zadzwonił dzwonek do drzwi, Felix pobiegł je otworzyć, a ja siedziałam Rogerowi na kolanach. Do pokoju wszedł Michael.
- No widzę, że się dobrze bawisz - powiedział patrząc na mnie.
- Michael to nie jest tak - odpowiedziałam wstając. 
- A jak ? - zapytał zaciekawiony.
- On uratował mi życie - odpowiedziałam podchodząc do niego. 
- Tak, napewno - powiedział zły. 
- Michael, nic między nami nie było rozumiesz ? - zapytał Roger. 
- Właśnie widzę. Nina w gorsecie, świeczki i wino - odpowiedział rozglądając się po pokoju. 
- To nie tak. Porwała mnie Debbie, a on mnie uratował - powiedziałam patrząc mu w oczy. 
- Przestań - odpowiedział - Spakuję twoje rzeczy i ci odeśle. 
- Ale Mikey - powiedziałam.
- Daj już spokój. - odpowiedział wychodząc. 
Poczułam się cholernie na siebie zła. Byłam idiotką. Tak wiem, kochałam Rogera, bo to moja pierwsza wielka miłość, ale chciałam być z Michaelem. Spojrzałam na Rogera przez swoje zapłakane, niebieskie oczy, a on przytulił mnie i przeprosił. Obiecał że pomoże mi wrócić do Michaela. 





Taki uśmiechnięty Mike.


3 komentarze:

  1. I się zdenerwowałam. Jak Sacha mogła to zrobić? Bo co? Uratował jej życie i powiedział, że nadal kocha? Ale to nie zmienia faktu, że ją ZDRADZIŁ! Aż mnie zemdliło, gdy się pocałowali. Skoro nadal Go kocha to po jaką cholerę przyjmowała zaręczyny Michaela. Wcale się mu nie dziwę, że tak zareagował. Wiem, że to tylko opowiadanie, ale w życiu też tak jest, że naiwne kobiety wybaczają takim typom, którzy się nudzą kochanką. Mam nadzieję, że to jakoś wyprostujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale spokojnie. Sasha działa pod wpływem impulsu. Zawsze czuje się coś do tej pierwszej miłości. Nie moge zdradzać reszty. Zobaczysz.

      Usuń
  2. Jeeeeeej, ja też się zdenerwowałam.. A jeszcze [prawie] na początku opowiadania, kiedy między MJ i ST wszystko się tak cudownie układało, zastanawiałam się, czy ona Go czasami jakoś nie zrani.. Jezus, Sasha ma mieszane uczucia. Nie powinna przyjmować oświadczyn Michaela tak wcześnie, skoro nie jest na to gotowa. Roger zachował się w stosunku do Sahsy obrzydliwie, wyrzucając ją na bruk i zdradzając.. To, że uratował jej życie, było jego pieprzonym obowiązkiem, a ona od razu się z nim całuje, rozbiera się do gorsetu i siedzi mu na kolanach. Jak Michael musiał się poczuć, kiedy zobaczył ich w tak nastrojowym, romantycznym dla nich momencie, przy stole ze świecami, kiedy jego narzeczona była prawie naga? No właśnie. Teraz Michael powinien sobie odpuścić. Niech zabiera tyłek i wraca do Rogera, skoro go kocha. Szkoda mi tylko tych dzieciaczków. Czytam to opowiadanie dopiero od wczoraj ;) Ok, ok koniec tego bulwersowania się :P Eh, idę czytać kolejną część :)

    A! Debbie za próbę morderstwa powinna mieć sprawę sądową i zostać skazana na więzienie, albo chociaż na kilka[naście -_-] lat w zawieszeniu. Przecież to niebezpieczna osoba.. Może zrobić krzywdę nawet dzieciom Sashy i Rogera z zazdrości.

    Dobra, już się uspokajam xD

    OdpowiedzUsuń