wtorek, 18 czerwca 2013

Never Let Me Go XIII

Hej. Muszę dodać odcinek wcześniej, bo nie wiem czy w piątek znajdę chwilę czasu z powodu Michael Jackson The Experience. Nie grałam w to 2 miesiące i muszę nadrobić zaległości. Zmieniłam ustawienia dodawania komentarzy i teraz może to robić każdy, ale anonimy mają się podpisać. Michael With You ;)


Muszę powiedzieć, że 24 listopada 1991 roku, z pewnością zalicza się do najgorszych dni mojego życia. Czytając poranną gazetę, przeczytałam oświadczenie Freddiego o tym, że ma AIDS. Pomyślałam, że skoro się do tego przyznał to jest już z nim bardzo, bardzo źle. Michael, ja i dzieciaki byliśmy w Niemczech. Miałam dzisiaj zagrać wieczorem koncert. Coś jednak tknęło mnie do zadzwonienia do Mary w celu zapytania o stan zdrowia Freddiego. 
- Cześć Mary - powiedziałam kiedy odebrała.
- Hej, Sasha. W czym mogę ci pomóc ? - zapytała życzliwie. 
- Słuchaj. Chcę wiedzieć co z Freddiem -  odpowiedziałam poważnie. 
- Nie wiem, jak ci to powiedzieć. On umiera. Jest z nim tak bardzo źle - powiedziała po chwili. 
- Myślisz, że powinnam jeszcze raz się z nim zobaczyć  ? - zapytałam. 
- Tak, powinnaś. Nie wiadomo ile jeszcze pożyje. - odpowiedziała.
- Będę dzisiaj po 16. - powiedziałam odkładając telefon. 
Siedziałam na fotelu przeglądając terminy koncertów. Powiedziałam przez telefon managerowi, że niestety ale musimy odwołać dzisiejszy koncert i przesunąć go na grudzień. Zdenerwował się na mnie, ale koncert przełożył. Musiałam jeszcze poinformować Michaela, a z tym było najtrudniej. 
- Michael, muszę jechać do Anglii - powiedziałam wchodząc do pokoju, w którym bawił się z Rufusem. 
- Znowu ? - zapytał zajęty.
- Tak, Fred umiera i muszę go zobaczyć. - odpowiedziałam - Czy ty mógłbyś zwrócić na mnie uwagę ?! 
- Uspokój się, chcesz to jedź. - powiedział obojętnym tonem.
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi ? - zapytałam po chwili. 
- Jedziesz już do niego trzeci raz w tym miesiącu. Może ty po prostu sypiasz z Rogerem co ? - zapytał wstając.
- Jak możesz ?! - zapytałam zirytowana.
- Już wiem co odwaliłaś ostatnio z porwaniem. - odpowiedział patrząc na mnie. 
- Może my po prostu nie powinniśmy ze sobą być ?! - zapytałam wściekła.
- Masz rację. Nie powinniśmy - odpowiedział patrząc mi w oczy.
- A więc proszę bardzo - powiedziałam ściągając pierścionek zaręczynowy. 
Wyszłam z pokoju. Spakowałam rzeczy swoje i dzieciaków i wyleciałam z Niemiec. Byłam w Anglii koło godziny 15, a na lotnisku czekał Roger, bo go o to po prosiłam. Pojechaliśmy tym razem do mnie. Debbie okupowała jego dom więc bezpieczniej było pogadać u mnie. Koło 19 ruszyliśmy w drogę do Kensington. W pewnym momencie zadzwonił telefon Rogera. 
- Zjedź na bok muszę ci coś powiedzieć - powiedział po zakończonej rozmowie. 
Muszę powiedzieć, że obawiałam się najgorszego. Mógł dzwonić Felix, że coś stało się Rory albo Rufusowi. Mógł to być Michael, że też coś jest nie tak. Nie spodziewałam się jednak tego, że to mógł być manager Queen. 
- Co się stało ? - zapytałam kiedy już zatrzymałam się na parkingu. 
- Freddie, on. -  zaczął - Nie żyje. 
Nic nie odpowiedziałam. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Zrobiło mi się tak cholernie smutno. Rozstałam się z Michaelem i straciłam najlepszego przyjaciela. Roger cmoknął mnie w policzek. 
- Dasz radę wrócić do domu ? - zapytał patrząc na mnie. 
- Dam - odpowiedziałam zaciskając zęby. 
Wróciliśmy do mojego domu pod Londynem. Weszłam do domu, dzieciaki bawiły się na dywanie pod opieką niani. Roger stanął w drzwiach. 
- To ja już chyba pójdę - powiedział patrząc na mnie. 
- Proszę, zostań ze mną. Muszę się komuś wygadać - odpowiedziałam zdejmując kurtkę. 
- Coś się stało ? - zapytał wchodząc do środka. 
- Porozmawiamy o tym w moim gabinecie - odpowiedziałam poważnie. 
Weszliśmy na górę. Postawiłam dwie szklanki do whisky i usiadłam na przeciwko niego. Popatrzył na mnie i chyba zrozumiał co się stało.
- Pokłóciłaś się z Michaelem ? - zapytał patrząc na mnie.
- Nie, ja się z nim rozstałam - odpowiedziałam wycierając łzę spływającą po moim policzku.
- Sasha, powiedz co się stało - powiedział obejmując mnie. 
- On myśli, że ja zdradzam go z tobą - odpowiedziałam.
- Kotku przejdzie mu zobaczysz. Zadzwonię do niego i wszystko mu wyjaśnię - powiedział. 
Nie wiem czemu Roger chciał to zrobić dla mnie, skoro zależało mu na tym żebyśmy byli razem. Został ze mną na noc, bo nie mogłam się pozbierać psychicznie. Nie, nie myślcie sobie, że skoro zostawiłam Michaela to od razu wróciłam do Rogera, co to to nie. Jednocześnie odczuwałam pustkę po starcie Freddiego. Był mi tak bliskim człowiekiem, moją bratnią duszą. To on mnie poznał z Michaelem. Tak bardzo mi go brakowało. 




 

Proszę bardzo początek lat 80. Freddie i Michael ;)


4 komentarze:

  1. Śliczne wszystko ;]

    Pozdrawiam Kasia G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde ... znowu się rozstali :/
    U mnie nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... zauważyłam właśnie taką jedną małą drobnostkę - Freddie poznał ST z MJ'em, prawda? Kiedy Freddie zmarł, ich związek rozpadł się... Nie wiem, czy zrobiłaś to specjalnie, czy nie, ale bardzo fajnie wyszło... Kiedy Freddie żył, oni się kochali, wszystko było dobrze. Kiedy Jego stan zaczął się pogarszać, oni pierwszy raz się rozstali, po czym do siebie wrócili. Kiedy Freddie zmarł, ST i MJ znowu się rozstali, tym razem wygląda na to, że obydwoje tego chcieli. Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Bardzo żal mi jest Freddie'go oraz Michaela. Sashy w sumie, poniekąd też, ponieważ straciła tych, którzy znaczyli dla niej najwięcej... Czekam tylko, kiedy Debbie znowu wkroczy do akcji ;P


    PS. nie da się jakoś zlikwidować tych kodów do przepisywania? :/

    OdpowiedzUsuń