środa, 5 czerwca 2013

Never Let Me Go XI

Hej. Dodaję post wcześniej, ponieważ mam wolny piątek i jutro wieczorem wyjeżdżam. Kończę poprawianie ocen, dlatego myślę, że nie długo będę dodawać częściej kolejne odcinki. Miłej lektury, Michael with you ;3 


Dopiero teraz dotarło do mnie to co zrobiłam. Zdradziłam człowieka na, którym tak bardzo mi zależało. W sumie to nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie rozumiałam dlaczego wtedy pocałowałam Rogera. Doszłam do wniosku, że pogubiłam się w uczuciach. Tak, kochałam Michaela z całego serca, ale Rog to moja pierwsza, wielka miłość, a do takiej zawsze się coś czuje. Szczerze, to w tym momencie miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Straciłam narzeczonego i mało tego, zdradziłam go z byłym mężem. Pewnie myślicie, że jestem naiwna, nie wierna i puszczalska, ale naprawdę tak nie jest. Ja po prostu nie potrafię panować nad swoimi uczuciami. Tego dnia grałam swój pierwszy koncert podczas trasy. Siedziałam w garderobie ubrana w mój ulubione czarne body, złotą marynarkę i czerwone trampki. Podwiązałam włosy w wysoką kitę i zawiązałam na nich czerwoną bandamkę. Można powiedzieć, że taki ubiór to mój znak rozpoznawczy. Usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Sasha, masz gościa - powiedziała moja asystentka. 
- Już idę - odpowiedziałam wstając. 
Kiedy przeszłam przez długi korytarz zobaczyłam Mary i Freddiego. Było już z nim naprawdę bardzo źle. Siedział na wózku inwalidzkim pchanym przez Mary. Był jeszcze bardziej wychudzony i w ostrzejszym makijażu. 
- Freddie, jak się cieszę, że przyszedłeś - powiedziałam uśmiechając się. 
- Musiałem tu przyjść. To może być ostatni twój koncert jaki zobaczę w życiu. - odpowiedział patrząc na mnie. 
- Fred, napewno jeszcze nie raz zobaczysz mój występ - powiedziałam przytulając go. 
Musiałam to zrobić, dlatego że w moich oczach pojawiły się świeczki. Chciałam to jakoś ukryć i przytuliłam go. Widziała je tylko Mary, więc nie wprawiło to nikogo w zakłopotanie.
- Cześć Sasha - powiedział Brian, który właśnie z Anitą wszedł korytarzem. 
- Cześć - odpowiedziałam przytulając ich na przywitanie. - To na kogo jeszcze czekamy ? - zapytałam po chwili. 
- Michael i Roger - odpowiedziała Nadia, moja asystentka. 
- Michael to chyba nie przyjdzie - powiedziałam po chwili. - No cóż, w takim razie zapraszam za mną na kuluary sceny. - dodałam po chwili. 
Nikt za wyjątkiem Rogera nie wiedział o tym co wydarzyło się kilka dni temu. Nie chciałam o tym rozpowiadać, bo nie było czym się chwalić. Zrobiłam z siebie kretynkę. Pokazałam wszystkim miejsca i pobiegłam za kulisy. Rozśpiewałam się i czekałam na pierwszą piosenkę. Poczułam ciepło dłoni na swojej talii. 
- Masz tremę ? - zapytał Roger. 
- Nie mam i weź te ręce - odpowiedziałam odwracając się do niego. 
- No ale dlaczego ? - zapytał patrząc w moje oczy. 
- Chyba pamiętasz co zrobiłeś - powiedziałam.
- Tak kochanie i niczego nie żałuję. Ty też powinnaś to olać i do mnie wrócić - odpowiedział przyciągając mnie do siebie. 
- A mogę o tym pomyśleć potem ? - zapytałam uśmiechając się. 
- Możesz, a teraz życzę ci powodzenia - odpowiedział całując mnie w policzek. 
Uśmiechnęłam się subtelnie kącikiem ust. Kiedy dostałam sygnał, wbiegłam na scenę. Było tam tylu moich fanów. Nie widziałam ich trochę czasu i sprawiło mi przyjemność to, że tak tłumnie przybyli na mój koncert. Podczas tej trasy stawialiśmy na stare, dobre hity takie jak Illusion czy Prison. Po około dwóch godzinach skakania po scenie i odśpiewaniu trzech bisów zostałam pożegnana gromkimi brawami. Wróciłam do swojej garderoby. Przebrałam się w klasyczną małą czarną i rozpuściłam włosy. Do mojej garderoby weszli Freddie, Mary, Brian, Anita i Roger. 
- Jak zawsze byłaś świetna - skomplementował Brian. 
- Dziękuję. Taki był zamysł - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Mogę z czystym sercem stwierdzić, że to był twój najlepszy koncert jaki do tej pory zagrałaś - powiedział Freddie. 
- Fred, to ty jesteś moją inspiracją. Czuję twoją energię i wkładam w to co robię 150 % umiejętności - odpowiedziałam jeszcze raz "rzucając się" mu na szyję. 
- Sasha, nie ważysz już tyle co kiedyś. Złaś - powiedział śmiejąc się. 
- Ranisz - odpowiedziałam udając urażoną. 
- Słyszałam, że będzie after party - powiedziała Anita. 
- Oczywiście że będzie. Dzisiaj w The Millestone Hotel od 20:30 - odpowiedziałam spoglądając na nią. 
- Liczę na to, że nas zaprosiłaś - powiedział Roger.
- Oczywiście że tak. Nie można się bez was bawić. - odpowiedziałam. 
Koło godziny 20, pojawiłam się w The Millestone Hotel w swojej wieczorowej kreacji. Była do czerwona, rozłożysta suknia do ziemi. Na szyi miałam sznur białych pereł a moje włosy były subtelnie pofalowane. Zaprosiłam naprawdę dużo gości. Zresztą nie ważne ilu by ich było, nie było najważniejszego, Michaela. Nie ukrywam że było mi przykro z powodu jego nie obecności, ale nie dziwiłam mu się, po tym co mu zrobiłam. Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze się bawiłam. Przetańczyłam prawie całą noc z Rogem, Brianem i Freddiem. Nie mogę też pominąć tego, że sporo wypiłam. Do domu wróciłam o 4 nad ranem. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zadzwoniłam do Michaela. 
- Helo ? - powiedział zaspany.
- Kochanie dlaczego nie przyszedłeś ? - zapytałam z trudem wypowiadając słowa.
- Sasha, ty chyba nie do końca jesteś trzeźwa - odpowiedział po chwili.
- Co ty mi tu chrzanisz. Jestem najbardziej trzeźwą osobą na świecie - powiedziałam akcentując. 
- No nie wydaję mi się - odpowiedział.
- Dalej nie odpowiedziałeś - przypomniałam mu. 
- Nie miałem ochoty - powiedział.
- Tak ? To ja się czułam jak kretynka, bo ciebie nie było. Musiałam tłumaczyć ludziom, że nie mogłeś przyjechać. Robiłam to bo cię kocham, a ty mówisz, że nie miałeś ochoty ?! - odpowiedziałam z wyrzutem .
- Nie rozśmieszaj mnie. Doskonale wiem, że nawet nie chciałaś żebym tam był - powiedział poważnie.
- Michael - powiedziałam płacząc - Bardzo chciałam. Ale ty i tak tego nie zrozumiesz - odpowiedziałam odkładając słuchawkę. 
Zawsze po alkoholu miałam takie dziwne odpały, ale ten akurat był potrzebny. Wiem, że po alkoholu jest się szczerym i myślałam, że jeśli wtedy mu to powiem to mi uwierzy, ale się nie udało. Położyłam się na łóżku, cała zalana łzami i po długiej mordędze zasnęłam. 





Taki ładny Michael ;) No i przepraszam, że
dzisiaj piosenka Queen, ale mi pasowała
tematycznie ;3 




4 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że wyjaśnią sprawę i się wszystko ułoży. Oto nowy adres bloga http://michael-and-bad-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, po przeczytaniu tej części, prawie zupełnie straciłam sympatię do Sashy. Kocha Rogera, chce być z Michaelem, bo jest jej u niego dobrze, a tu świetnie się bawi. Nie rozumiem jej. Michael nie zasługuje na kogoś takiego... Sasha i Roger do siebie pasują. Mają podobne charaktery. Obwiniają siebie nawzajem, ale to nic nie daje. Kiedy Rog przyszedł i położył ręce na talii Sashy, ona nie była zadowolona i powiedziała "nie pamiętasz co zrobiłeś?". Wcześniej wywalił ją na bruk, ale ona się z nim przespała, a teraz znowu ma do niego wyrzuty, że to, że zdradziła Michaela, to wina Rogera. A jej nie?! Przecież on jej nie zgwałcił, Sasha zrobiła do z własnej woli. I jeszcze dzwoni do Michaela o tak późnej godzinie PIJANA. A po co? Żeby wyznać mu MIŁOŚĆ, którą wcześniej wyznała Rogerowi. Ona jest niestabilna w uczuciach i tak, wydaje mi się, że jest puszczalska oraz ... fałszywa. Kiedy Roger zdradził ją, było źle, ale kiedy ona zdradziła Michaela, to jest ok? To On ma jej to wybaczyć?! No chyba nie. Tak jak na początku opowiadania byłam po jej stronie i ją lubiłam, tak teraz jej nienawidzę.

    PS. Jenn - ja właśnie przeciwnie. Mam nadzieję, że nic się nie ułoży między Michaelem i Sashą. Mam nadzieję, że Michael znajdzie kogoś bardzo wartościowego, kto będzie kochał TYLKO jego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci coś. Nienawidzę pisać nudnych historii miłosnych. Dlatego jest tu Roger, Sasha i Michael. O to chodzi no!! Nie wiesz jaka jest tak naprawdę Sasha, więc nie mów tak, bo ona cholernie tego żałowała. Dlatego zobaczysz co się stanie dalej.

      Usuń