Jej, przepraszam, że dopiero teraz, ale piszę jeszcze w jednym miejscu i się ciężko połapać. Kończę poprawiać oceny więc jest całkiem dobrze, średnia ponad 4,5 powinna być. Ale zobaczymy.
Ja i Michael wszystko sobie wyjaśniliśmy i postanowiliśmy zacząć od nowa. Nie zrywaliśmy zaręczyn, ale próbowaliśmy odbudować swój związek od samego początku. Byliśmy akurat w Budapeszcie, gdzie odpoczywałam po wczorajszym koncercie na stadionie. Siedzieliśmy razem w pokoju hotelowym przytuleni do siebie.
- Powiedz, kochasz ty mnie chociaż trochę ? - zapytałam patrząc na niego.
- Oczywiście, że cię kocham, ale kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem lecz patrzeć razem w tym samym kierunku - odpowiedział Michael cmokając mnie delikatnie.
- Kotku, przepraszam za to co zrobiłam - powiedziałam speszona.
- Sasha, już raz mnie przeprosiłaś. Nie umiem się na ciebie gniewać. - odpowiedział uśmiechając się.
- Tak mi teraz głupio. Zachowałam się jak tępa idiotka - powiedziałam wstając.
- Kochanie, co się stało to się nie odstanie. - odpowiedział patrząc na mnie .
- Mikey - powiedziałam podchodząc do okna.
- Skończmy ten temat. Porozmawiajmy o pogodzie - odpowiedział podchodząc do mnie.
- Dobrze, a więc jest słonecznie i ciepło - powiedziałam uśmiechnięta.
- Faktycznie, szkoda tylko, że nie możemy ruszyć się z hotelu. - odpowiedział smutny
- Niestety kotku. - powiedziałam przytulając się do niego.
Staliśmy w namiętnym uścisku w blasku po południowego słońca. Było mi tak dobrze, ale jak zawsze kiedy było już dobrze coś musiało się popsuć. Zadzwonił mój telefon i wiadomość, którą usłyszałam wzbudziła we mnie chęć płaczu. Michael otarł łzy z mojej twarzy i pocałował mnie.
- Co się stało ? - zapytał zatroskany.
- Dzwoniła Mary, powiedziała, że Freddie umiera i chce się jeszcze ze mną zobaczyć. - odpowiedziałam opanowując emocje.
- Matko boska. Nie wierzę - powiedział patrząc w podłogę.
- Muszę wracać do Anglii. On mnie potrzebuje - odpowiedziałam biegnąc do sypialni.
- Co z koncertem we Francji ? - zapytał wchodząc za mną .
- Jakby ktoś pytał to dostałam zapalenia krtani i się leczę nad morzem - odpowiedziałam.
- Sasha, nie puszczę cię samej - powiedział trzymając mnie za ramiona.
- Mike nic już nie odwalę. Obiecuję - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Trzymam cię za słowo i będę czekał w Paryżu - powiedział całując mnie namiętnie.
- Trzymam cię za słowo i będę czekał w Paryżu - powiedział całując mnie namiętnie.
Wyleciałam tego samego dnia. Jak zwykle tłumy fanów czekały na lotnisku. Szybko pobiegłam do samochodu czekającego na parkingu i odetchnęłam. Pojechałam do domu Freddiego. Leżał cały czas na łóżku i obserwował widok z okna. W pokoju znajdowali się Brian, Roger, John i teraz już ja. Fred ucieszył się na mój widok.
- Sasha, jak dobrze że jesteś - powiedział uśmiechając się.
- Fred, nie umierasz prawda ? - zapytałam siadając obok łóżka.
- Obawiam się, że mój czas już się kończy - odpowiedział patrząc na mnie.
- Nie możesz odejść - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Sasha, muszę ale mogę cię pocieszyć. Nawet w obliczu śmierci, przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela - odpowiedział ocierając moją łzę.
- Fred, na mnie zawsze możesz liczyć - odpowiedziałam.
- Nie płacz już proszę - powiedział Brian uśmiechając się do mnie.
- Już nie będę - odpowiedziałam patrząc na niego.
- A teraz idźcie już. Chcę zostać sam - powiedział Freddie wskazując drzwi.
Wyszliśmy z pokoju. Freddie zapewne właśnie dostał ataku i nie chciał żebyśmy widzieli jak cierpi. Pojechaliśmy wszyscy do Briana na kolację i długi czas przegadaliśmy. Pojechałam znowu do Rogera, bo klucze od domu zostały w hotelu.
- To jak będzie z nami ? - zapytał patrząc na mnie.
- Nijak, wróciłam do Michaela i tak już zostanie. - odpowiedziałam wchodząc do mojej sypialni.
- Ale kochanie, bylibyśmy szczęśliwi. - powiedział biorąc mnie na ręce.
- Postaw mnie - warknęłam.
- Sasha, nie opieraj się już. - powiedział kładąc mnie z powrotem - Przyjdę później.
Kiedy Roger wyszedł, zadzwoniłam do Michaela. Oczywiście nie powiedziałam mu, że mieszkam u Rogera bo by mnie chyba zabił. Powiedziałam że wszystko jest w porządku i powinnam być już za dwa dni w Paryżu. Zasnęłam. Nie wiem czy Rog był ze mną tej nocy czy nie, ale ja mam czyste sumienie.
Taki krótki, ale zawsze jakiś jest c: |
Jak to dobrze, że ich pogodziłaś i mam nadzieję, że Sasha nie zrobi już nic głupiego, oprócz mieszkania z byłym. Nie mogła iść lepiej do hotelu? U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi w całej intrydze. Zobaczysz potem, a Sash narazie nie planuje nic głupiego
UsuńEh... nic nie ułożyło się po mojej myśli, hahaha XD No ale cóż :D Może to dobrze, że są znów razem? Zobaczymy ;) Idę czytać kolejne części :)
OdpowiedzUsuń