Hej. Ostatnio założyłam pingera. Taki miniblog na pisanie opowiadań. Jeżeli ktoś ma ochotę to zapraszam - A New Life Is Born .
Długo ze swoim mężem to się nie nabyłam. Dwa dni po ślubie Michael zaczynał Dangerous World Tour i musiał wyjechać do Monachium. Zostałam sama z prawie czwórką dzieci. Jednak nie zachowywał się tak jak Roger, był inny. Dzwonił do mnie codziennie i pytał jak się czuję i czy wszystko jest w porządku. Jakoś dawałam sobie radę. Po koncertach na Wembley, Mike miał 4 dni przerwy do kolejnego koncertu w Cardiff. Przyleciałam do Londynu, wprowadziliśmy się do mojego domu w Surrey, nie daleko Briana i Rogera. Wtuleni w siebie siedzieliśmy na kanapie.
- Kochanie, na pewno dobrze się czujesz ? - zapytał gładząc dłonią mój brzuszek.
- Tak, w końcu to moje czwarte dziecko. Wyczułabym gdyby coś się działo - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Ciekawe czy to chłopiec czy dziewczynka - powiedział patrząc na mnie.
- Frederick Michael - odpowiedziałam uśmiechając się jeszcze bardziej.
- Czyli będzie syn ?! - zapytał zaskoczony.
- Tak, syn - odpowiedziałam entuzjastycznie.
- Nie wiesz jak się cieszę - powiedział zachwycony. Zachowywał się jak dwunastolatek na koncercie The Beatles.
- Moje marzenie o posiadaniu córki legło w gruzach - powiedziałam zasmucona.
- Jak nie to, to następne - odpowiedział wymownie mrugając rzęsami.
- O nie. I tak już teraz wyglądam jak jakiś przerośnięty hipopotam, nie dam ci się na drugie namówić. - powiedziałam od razu.
- Dasz, dasz. Rogerowi się dałaś namówić to i mi się dasz - odpowiedział rozpinając guzik u mojej koszuli.
- Pfff, żebyś się nie zdziwił - powiedziałam urażona.
- Kochanie, przecież żartuję. Jesteś piękną, seksowną kobietą - odpowiedział obejmując mnie.
- Teraz to sobie możesz - powiedziałam wstając.
- A ty gdzie ? - zapytał zaciekawiony.
- Idę się poskarżyć Brianowi, że mnie już nie kochasz - odpowiedziałam zakładając kurtkę.
- No przestań. - powiedział podchodząc do mnie. Pocałował mnie czule.
- No masz szczęście - odpowiedziałam przytulając się do niego.
- Więc jak czuje się mój Freddie ? - zapytał Michael siadając na kanapie i biorąc mnie na kolana.
- Dobrze, już daje o sobie znać - odpowiedziałam przykładając jego dłoń do mojego brzuszka. - Czujesz ?
- Faktycznie - powiedział uśmiechając się. - Mój mały synek.
- Nasz mały synek, a właściwie to mój. To ja go urodzę - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Nie zapominaj dzięki komu go masz - powiedział przedrzeźniając mnie.
- Faktycznie, raz ci się coś udało - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Coś ty powiedziała ?! - zapytał urażony.
- No kochanie, taka prawda - odpowiedziałam.
- Teraz się policzymy - powiedział łaskocząc mnie
- Przestań - pisnęłam.
- A żałujesz tego co powiedziałaś ? - zapytał patrząc w moje oczy.
- A żałujesz tego co powiedziałaś ? - zapytał patrząc w moje oczy.
- Tak, ale już przestań - odpowiedziałam przyciągając go do siebie za szyję.
- Dobrze kotku - powiedział całując mnie namiętnie. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedziałam wstając.
Podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, za nimi stał Roger i Spike Edney, klawiszowiec The Cross.
- Dzień dobry, nie przeszkadzamy ? - zapytał Roger uśmiechając się.
- Nie, coś ty. Chodźcie - odpowiedziałam zapraszając ich do środka.
- Widzę, że mały rośnie - zauważył Spike uśmiechając się.
- Jak na drożdżach - odpowiedziałam odwzajemniając jego uśmiech - Siadajcie, zaraz przyniosę coś do jedzenia.
- Przestań, nie rób sobie kłopotu - powiedział Roger.
- Jestem w ciąży, myślę o jedzeniu 24 na dobę - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Nie wyglądasz - skomplementował Rog.
- Dzięki - odpowiedziałam uśmiechając się.
Poszłam do kuchni, po jakieś ciastka i coś do picia. Michael również przysiadł się do nas.
- Więc w jakiej sprawie przychodzisz ? - zapytałam zaciekawiona.
- Słuchaj, potrzebujemy chórzystki. Mamy teraz parę występów telewizyjnych i byś się przydała - odpowiedział Spike.
- Pewnie. I tak siedzę na dupie w Montreux i nic nie robię, więc mogę wam pomóc - powiedziałam od razu.
- Nie. Jesteś w szóstym miesiącu ciąży i powinnaś odpoczywać - odpowiedział Michael.
- Wiem co robię. - powiedziałam patrząc na niego.
- Chyba właśnie nie do końca - odpowiedział wstając.
- To kiedy ? - zapytałam po chwili .
- Od 3 sierpnia do 15 sierpnia. Tylko 11 dni - odpowiedział Roger pokazując mi program występów.
- Dobra, nie ma sprawy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jak mały ? - zapytał Roger chowając dokumenty.
- Dobrze. Czuję się dobrze i umieram z nudów w domu - odpowiedziałam biorąc łyk wody.
- Michael jest nad opiekuńczy ? - zapytał Spike zdziwiony.
- Tak jak widzisz. Pokłócę się z nim dzisiaj, zobaczysz - odpowiedziałam po chwili wzdychając.
- Jeżeli ma to być taki problem, to nie musisz tego robić - powiedział Roger.
- Przestań. Dam sobie radę - odpowiedziałam poważnie.
- My już nie będziemy przeszkadzać. Do zobaczenia jutro - powiedział Spike wstając.
Odprowadziłam chłopaków do drzwi i wróciłam do salonu. Zaczęłam przeglądać teksty, których miałam się nauczyć. Michael nie odezwał się do mnie do wieczora. Wykąpałam się wieczorem i weszłam do sypialni.
- Nie nocujesz u Rogera ? - zapytał złośliwie.
- Nie, chyba to tutaj jest mój dom - odpowiedziałam od razu.
- Cholera cię wie. Zgodziłaś się na występowanie z The Cross to i może do niego wrócisz - powiedział biorąc do ręki książkę.
- Jesteś po prostu chorobliwie o mnie zazdrosny. Roger i ja to już przeszłość. A to, że mnie o to po prosił to bardzo miłe z jego strony - odpowiedziałam poważnie .
- Czy ty tego nie widzisz ? - zapytał zdziwiony.
- Czego ? - odpowiedziałam zdziwiona.
- On próbuje nas poróżnić. Ślub, teraz te koncerty. On chce cię ode mnie odizolować - powiedział Michael patrząc na mnie.
- Oj uspokój się zazdrośniku. Obściskujesz się z fankami na scenie i myślisz, że nie jestem zazdrosna ?! Chyba zapomniałeś, że noszę twoje dziecko - wybuchnęłam.
- Przecież, to część mojej kariery. - powiedział.
- Nie, ty masz śpiewać i tańczyć, a nie podrywać jakieś laski - odpowiedziałam.
- Przestań Sasha. Przecież wiesz, że cię kocham - powiedział przytulając mnie.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam .
- Ty chyba sama nie wiesz czego chcesz - stwierdził.
- Cholera, to ty się nie możesz zdecydować. Nie moja wina, że Roger mnie o to poprosił. Bądź co bądź to jest mój mąż, były ale jednak mąż. - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Ja już się nie liczę, tak ? - zapytał.
- Liczysz. Michael liczysz, ale ja też chce mieć swoje zdanie w naszym związku. Nie zabraniaj mi występowania z Rogerem i nie bądź o niego zazdrosny. - odpowiedziałam kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Już. Nie gniewam się - powiedział uśmiechając się.
- Kocham cię, zazdrośniku. - odpowiedziałam zamykając oczy.
- Ja ciebie też hipopotamico - powiedział śmiejąc się.
- Idiota - warknęłam dźgając go w żebra.
Pogłaskał mnie po włosach. Zasnęłam wtulona w niego. W sumie to może miał i rację w tym, że Roger próbuje nas poróżnić. Ale nie chciałam w to wierzyć, Rog taki nie jest. Poza tym to Spike mi to zaproponował, a to już coś znaczy. On nie dał by się wkręcić w coś takiego. Chciałam po prostu jeszcze trochę po występować za nim zrobię się tak gruba, że będę się turlać zamiast iść.
Skład The Cross. |
Super jak zawsze. Mam nadzieję że miedzy MJ'em a Sashą nic się nie popsuje. I że mały Freddie urodzi się cały i zdrowy. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Zobaczymy co wymyśli znowu Roger....
UsuńAgata ! ja zaliczam en odcinek to jednych z naj lepszych jest naprawdę dobry.
OdpowiedzUsuńA co w nim jest, że zaliczasz go do najlepszych ?
UsuńNie wiem jest po prostu jakoś tak no nie wiem... dobrze napisany :P
UsuńTo jakie ci się jeszcze podobają ?
Usuń