środa, 7 sierpnia 2013

Never Let Me Go XXII

Przede mną najtrudniejsze zadanie, opisać ceremonię ślubną Sashy i Michaela. Robiłam to tylko raz, więc nie gwarantuję, że mi się uda. Waszą krytykę postaram się znieść z godnością, bo nie opisywałam ceremonii ślubnych. Tak więc, przejdźmy już do odcinka :)


Nadszedł ten dzień, dzień w którym miałam oficjalnie zostać żoną Michaela. Mimo, że miał to być mój drugi ślub to strasznie się denerwowałam.  Ja i Michael byliśmy oddzielnie, ja w domu on w hotelu. Owszem, byłam przesądna i wierzyłam w to, że widok panny młodej w sukni przez przyszłego męża przynosi pecha. W moim domu była Natalie, Anita i Mary. Próbowały wmusić we mnie śniadanie. 
- Jedz to. Jesteś w czwartym miesiącu ciąży no. - powiedziała Natalie.
- Kiedy nie mogę. - odpowiedziałam poważnie. 
- Żryj te kanapki - powiedziała Mary. 
- No dobra, ale już nie krzyczcie - odpowiedziałam uśmiechając się. 
Z przymusu zjadłam kanapki zrobione przez Mary i poszłam wziąć prysznic. Po dokładnym odświeżeniu się weszłam do mojej sypialni. Siadłam przed lustrem i dziewczyny się mną "zajęły". W około dwie godziny byłam już umalowana, a moje włosy zostały upięte w koczka z pasmem włosów pozostawionym na mojej twarzy. Natalie wyjęła z szafy suknię. Była do samej ziemi. Gorset wysadzany był kryształkami, a dół był rozłożysty. Była bardzo podobna do mojej pierwszej sukni ślubnej. Strasznie podobał mi się ten fason. Założyłam ją i stanęłam przed lustrem. 
- Mam jakieś deja-vu - powiedziałam po chwili. 
- Przestań, tym razem będzie lepiej - odpowiedziała Anita.
- Mam nadzieję - powiedziałam uśmiechając się. 
Wyszykowana razem z moimi druhnami wsiadłam do samochodu. Ślub miał odbyć się w urzędzie, dlatego że Michael odszedł od wiary, a ja byłam protestantką. Wszyscy goście czekali już w urzędzie łącznie z Michaelem i moimi dzieciakami. Weszłam do sali w otoczeniu moich druhen i świadka, stanęłam przed Michaelem. Uśmiechnął się do mnie słodko. 
- Zgromadziliśmy się tutaj na uroczystości zaślubin Michaela i Sashy. Jeżeli ktoś ma coś przeciwko temu małżeństwu, niech przemówi teraz, albo zamilknie na wieki - powiedział urzędnik. 
- Ja mam - powiedział Roger wstając.
- Roger - warknęłam patrząc na niego. 
- A więc, w czym problem ? - zapytał urzędnik.
- Z tego co się orientuję to Michael wcale nie kocha Sashy - odpowiedział.
- Słucham ? - zapytałam zaskoczona.
- Otóż wczoraj, widziałem go w restauracji z Brooke Shields na romantycznej kolacji - odpowiedział pokazując mi zdjęcie. 
- Co to jest ? - zapytałam wściekła. 
- Nie denerwuj się kotku, nie w tym stanie - odpowiedział uspakajając mnie. 
- Ja ci zaraz dam kotku. Pytam się co to jest ?! - zapytałam jeszcze bardziej wściekła.
- To było nic nie znaczące spotkanie - odpowiedział próbując załagodzić sytuację. 
- Ta jasne - powiedział Rog. 
- Powiedział co wiedział - warknął Michael. 
- O nie, ja w takich okolicznościach nie będę brała ślubu - odpowiedziałam opanowując emocje. 
- Nie całowałem się z nią, nie wyznałem jej miłości ani nic z tych rzeczy. Spotkałem się z nią, bo chciała mi oddać pierścionek - powiedział po chwili. 
- Jaki pierścionek ?! - warknęłam. 
- Kupiłem jej go, z okazji pierwszej randki - odpowiedział. 
- Dobra, niech ci będzie. Nie przedłużajmy, bo nie mogę się męczyć - powiedziałam po chwili. 
- No to skoro już sobie to wyjaśniliśmy to przejdźmy dalej - odpowiedział urzędnik uśmiechając się. 
- Tak, tak. Dalej - powiedziałam uśmiechając się. 
Urzędnik kazał nam powtórzyć tekst przysięgi małżeńskiej. 
- Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z Sashą i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe - powtórzył Michael patrząc mi w oczy.
- Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z Michaelem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe - powtórzyłam po Michaelu również nie spuszczając wzroku z jego oczu. 
Założyliśmy obrączki i przypieczętowaliśmy małżeństwo pocałunkiem. Muszę przyznać, że zaliczam go do najpiękniejszych pocałunków mojego życia. Wszyscy nagrodzili nas owacjami na stojąco. Michael wziął mnie na ręce. Oparłam się głową o jego ramię i zamknęłam oczy. Pojechaliśmy na zamówiony obiad. Michael wziął kieliszek z szampanem. 
- Nie mówiłem o tym wszystkim, bo było by za dużo do obdzwonienia, ale skoro już mam tutaj wszystkich to się pochwalę. - zaczął przemowę - Zostanę ojcem - dokończył z uśmiechem. 
- No, no brat. W końcu zrobiłeś coś co ma ręce i nogi - wypalił Randy. 
- Synu, jak ty się zachowujesz - skarciła go Katherine hamując śmiech. 
- Przepraszam - odpowiedział uśmiechając się do mnie. 
Po obiedzie Michael poszedł porozmawiać z Elizabeth Taylor, którą zaprosił. Ja podeszłam do Rogera, musiałam mu wygarnąć za dzisiaj. 
- Napiłeś się za dużo ? Gdzie mi kurwa na ślubie wiochę robisz ?! - zapytałam strzelając go w tył głowy. 
- No przepraszam - odpowiedział speszony. 
- No ja mam nadzieję że ty przepraszasz - powiedziałam dźgając go w żebro. 
- To prawda, że będziesz miała dziecko ? - zapytał zaciekawiony. 
- Tak. - odpowiedziałam od razu
- Szczęściarz z niego. Ma w końcu ciebie - powiedział całując mnie w dłoń.
- Skończcie już - odpowiedział Brian śmiejąc się. 
- Już, skończyłam  - powiedziałam śmiejąc się. 
- Kochanie, ktoś chciałby z tobą porozmawiać - powiedział Michael podchodząc do mnie. 
- Już idę - odpowiedziałam uśmiechając się. 
Całe po południe przegadałam z rodziną Michaela na której wywołałam duże wrażenie. Katherine cały czas prawiła mi komplementy podobnie jak bracia Michaela, tylko że oni bardziej mnie podrywali. Poznałam również Liz Taylor. To zbieg okoliczności, że akurat posiadamy to samo nazwisko. Była naprawdę sympatyczną kobietą i można z nią było szczerze porozmawiać. A jak wyglądała nasza noc poślubna ? Normalnie, jak każdej normalnej pary. Nie muszę chyba tłumaczyć co robiliśmy i jak było, ale było nieziemsko. W końcu znowu byłam mężatką i przeczuwałam, że już teraz na zawsze. 

Tak mniej więcej wyglądała suknia Sashy.






Ps. Jak ktoś ma ochotę to niech polajkuje Keep Calm And Love Queen . Z góry będę wdzięczna :)

18 komentarzy:

  1. - Jedz to. Jesteś w czwartym miesiącu ciąży no. - powiedziała Natalie.
    - Kiedy nie mogę. - odpowiedziałam poważnie.
    - Żryj te kanapki - powiedziała Mary. ---- Ha ha ha mój ulubiony fragment. Powiem ci że jak zaczęło się dziać z tym Rogerem to się naprawdę przestraszyłem i bałem się że ślubu nie będzie. Naprawdę świetne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa tam świetne ;p Tak coś czułam że ci się ten fragment spodoba. ;) A wracając do Rogera, to on się jeszcze pojawi i to w najmniej spodziewanych okolicznościach...

      Usuń
    2. Czekam ! mogę mieć problem z przeczytaniem bo w sobotę wyjeżdżam.

      Usuń
    3. No tak, ale przyleźć do mnie to nie masz czasu ....

      Usuń
    4. Ja kuźwa nie mam czasu ?1 to ty nie mogłaś !!!!!!!!!

      Usuń
    5. Ty, dlaczego piszemy o tym w komentarzach ? O.o

      Usuń
    6. nie wiem :P popiszemy o tym jutro bo lecę sobie robić kolację i lecę oglądać ekipę z Newcastle :P oni się tylko pukają i piją :P kocham ich.

      Usuń
    7. Nie to żeby coś, ale jutro to mam chatę wolną.
      Pukają i piją mówisz ? Dobrze, że ty nie widziałeś tych nie publikowanych opowiadań, które piszę....

      Usuń
  2. Ekstra opowiadanie. Trochę mnie wkurzała Sasha i Roger, ale na szczęście Sasha przejrzała na oczy. Sytuacja ze śniadaniem po prostu mnie rozwaliła, pokładałam się ze śmiechu. A na ślubie, to już się bałam że nic z tego nie wyjdzie. Zapraszam do mnie. Co prawda dawno nic nie dodawałam ale postaram się w najbliższym czasie.http://one-life-is-one-chance.blogspot.com
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaah, ta sytuacja ze śniadaniem wyszła na spontana. Dziękuję i twojego bloga odwiedzę w najbliższym czasie

      Usuń
  3. a już myślałam, że do tego nie dojdzie, nono czekam na następny ^^ ogólnie podoba mi się jak piszesz, żadnych uwag:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehe, dzięki ;3 Dzisiaj wieczorkiem nowy :)

      Usuń
  4. Notka super. Z tego Rogera to świnia. Myślał, że ich skłóci. Po jaką cholerę On w ogóle tam był? Koniecznie zacznij pisać kolejne opowiadanko. U mnie nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jeszcze w bardzo brutalny sposób to ........ a nie powiem. Nie długo zobaczysz :)

      Usuń
  5. O matko, ale Roger by narobił. Trzeba mieć tupet, naprawdę. Świetny rozdział, jestem bardzo ciekawa dalszej części :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodobała mi się ta część. Bardzo. Uwielbiam śluby! A połączenie Michaela i ślubu jest idealne. :)

    Cieszę się, że Rogerowi się nie udało skłócić młodej pary. Szkoda tylko, że Sasha dała mu się podejść. Całe szczęście, że się opanowała!

    U nas nowa. :)

    Billie.

    OdpowiedzUsuń