niedziela, 4 sierpnia 2013

Never Let Me Go XXI

Wakacje mijają tak szybko, że nie mam na nic czasu. Dzisiaj kolejna część. Liczę na to, że skończę nie długo opowiadanie i będę miała chwilę na odpoczynek. Nie wiem jeszcze czy zacznę kolejne, bo nie mam pomysłu jakie. Chociaż, może jeden taki mam.... No cóż, miłego czytania. ;3


Do mojego ślubu zostały tylko trzy dni. Chodziłam cała nabuzowana. Mimo, że był to mój drugi ślub i tak się denerwowałam. Michael był w Stanach, załatwiał jakieś swoje sprawy i przy okazji miał jutro przylecieć z rodziną. Ja siedziałam w Montreux i wszystko nadzorowałam. Moja suknia została już uszyta i wisiała w szafie. Siedziałam w salonie układając menu na obiad weselny. Zadzwonił mój telefon. 
- Helo ? - zapytałam po odebraniu.
- Sasha, mógłbym do ciebie wpaść ? - zapytał znajomy, męski głos.
- Pewnie, tylko najlepiej przed obiadem. Tak to się jeszcze załapiesz - odpowiedziałam zadowolona.
- Akurat jestem w Montreux, więc będę u ciebie za jakieś 15 minut - powiedział uśmiechając się.
- W takim razie czekam - odpowiedziałam odkładając słuchawkę. 
Uśmiechnęłam się i szybko przygotowałam coś do jedzenia. Brian to w końcu mój najlepszy przyjaciel i cieszyłam się, że chcę się mną spotkać. Miałam do niego też ważną sprawę, ale sama raczej nie miałabym odwagi zadzwonić. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam żeby je otworzyć.
- Hej, jak ja cię dawno nie widziałem - powiedział podając mi kwiaty. 
- Tęskniłam - odpowiedziałam przytulając go. 
- No już nie przesadzaj. Będzie zazdrosny - powiedział uśmiechając się.
- Mike ? Jest w Stanach. Będzie jutro -  odpowiedziałam wkładając kwiaty do wazonu. 
- Hmm, no to mamy dla siebie jeszcze jakieś 24 godziny - powiedział siadając ze mną na kanapie.
- Czy ty coś sugerujesz ? - zapytałam zdziwiona.
- Oczywiście że tak. Szczerą rozmowę - odpowiedział śmiejąc się.
- Boooże, nic się nie zmieniłeś - powiedziałam odwzajemniając jego uśmiech. 
- Za to ty wypiękniałaś w ciąży - powiedział dotykając mojego lekko zaokrąglonego brzuszka. - Widzę że rośnie. 
- Tak. Lekarze mówią, że będzie syn - odpowiedziałam pokazując mu USG. 
- No to chyba dobrze. - powiedział oglądając zdjęcia.
- Wolałam dziewczynkę - odpowiedziałam smutniejąc.
- Ciesz się, tym co masz. Zawsze mogłabyś mieć bliźniaki - powiedział chichocząc po cichu. 
- Zamknij się - odpowiedziałam ciskając w niego poduszką. 
- A więc tak pogrywasz ? - zapytał Brian dźgając mnie w żebra.
- Przestań, uszkodzisz Freddiego - odpowiedziałam śmiejąc się. 
- Wybrałaś mu imię ? - zapytał zaskoczony. 
- Frederick Michael - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Świetnie do siebie pasują - powiedział odwzajemniając mój uśmiech. - Powiedziałaś mu ?
- Nie, poczekam z tym do nocy poślubnej. Wiesz, sam taką miałeś to mnie rozumiesz - odpowiedziałam mrugając rzęsami. 
- Hahahahaha, to samo poczucie humoru co wtedy . Masz szczęście dziewczyno - powiedział smutniejąc. 
- Co jest ? - zapytałam kładąc dłoń na jego ramieniu. 
- Od kiedy Freddiego już nie ma odczuwam samotność. Zmarł mój tata, odeszła ode mnie Chrissy i jeszcze śmierć Freda. Ja już nie mam po co żyć - odpowiedział chowając twarz w dłonie.
- Masz Brian, masz. Masz trójkę wspaniałych dzieci i Anitę - powiedziałam podnosząc jego twarz.
- Anita odeszła - odpowiedział głęboko wzdychając. 
- Brian tak mi przykro - powiedziałam przytulając go. 
- Słuchaj ja naprawdę nie widzę sensu mojego życia - odpowiedział patrząc na mnie. 
- Dzieci, pomyśl o nich, pomyśl o mnie - powiedziałam patrząc mu w oczy. 
- Dzieciaki są z nią. Nie widziałem ich już rok. Ty masz już Michaela. Ja nie mam nikogo. - odpowiedział odwracając się w przeciwną stronę.
- Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Pamiętasz co było między nami pięć lat temu. - powiedziałam uśmiechając się do niego słodko. 
- Mało brakowało, a teraz byłabyś moją żoną. - odpowiedział zamyślony. 
- Rzeczywiście, naprawdę mało. Ale z perspektywy czasu zostaliśmy jeszcze lepszymi przyjaciółmi - powiedziałam poprawiając swoją grzywkę. 
- Masz rację. - odpowiedział patrząc mi w oczy - Jesteś taka piękna .
- Brain, ty przystojniaku - powiedziałam odgarniając kosmyk loków z jego twarzy. 
- Chciałbym, żebyś teraz ze mną była w Surrey. Wiesz, chyba jako jedyna kobieta jesteś w stanie mnie zrozumieć. - odpowiedział nie spuszczając wzroku ze mnie.
- Brian, kotku. Wiesz, że mam Michaela i go kocham. - powiedziałam patrząc na niego - Co nie zmienia faktu, że dla ciebie zawsze będę miała czas. 
- Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza - odpowiedział przytulając mnie. 
- Dlatego chcę cię o coś poprosić. - zaczęłam. 
- Tak ? - zapytał zaciekawiony. 
- Chcę żebyś był moim świadkiem na ślubie i został ojcem chrzestnym dziecka - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Zgadzam się i na to i na to. Czuję się zaszczycony - powiedział cmokając mnie w policzek.
Ucieszyłam się. Wiedziałam, że tylko jemu mogę zaufać. Póki co to tylko on i John wiedzieli o tym, że spodziewam się dziecka, i nikomu tego nie wygadali. Wzięłam telefon. 
- Kotku ? - zapytał Michael kiedy już go odebrał.
- Tęsknie za tobą - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Ja za tobą też słońce. Jutro poznasz moich rodziców. - powiedział .
- Nie mogę się doczekać. 
- Oni też bardzo chcą cię poznać osobiście. Zresztą Janet też. Uważa cię za inteligentną i piękną kobietę. 
- To mi schlebia. I to bardzo. 
- Myślę, że taki był tego zamysł. 
- Brian dzisiaj ze mną zostanie. Musimy pogadać . 
- Tylko nie rób niczego głupiego i uważaj na maleństwo. 
- Nie zrobię. Do zobaczenia jutro.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. 
Odłożyłam telefon. Brian i ja zrobiliśmy kolację dla siebie i dzieciaków, które właśnie Roger przywiózł do mnie. Postanowił też z nami zjeść więc mieliśmy dużo roboty. Po kolacji Roger pojechał do hotelu, dzieciaki poszły do swoich pokoi, a ja i Brian rozmawialiśmy i to bardzo długo. Położyliśmy się spać dopiero koło trzeciej. Przy okazji dałam mu numer do kliniki w Arizonie, która pomaga ludziom cierpiącym na depresje. Musiałam mu pomóc w końcu to mój przyjaciel . 




6 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :D Pomyśl nad następnym opowiadaniem, żebyśmy nie uschnęli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jedno fajne, ale musiałabym je troszkę przerobić. Pomyśle nad tym.

      Usuń