Witam, w ten piękny sobotni poranek. Jakież to miłe uczucie, kiedy budzisz się i zdajesz sobie sprawę z tego że już ferie. Przepraszam, że nie pisałam teraz, ale tydzień temu miałam Bal Gimnazjalny i do tej pory jeszcze mnie trzyma. Ach.... ale co tam będę zanudzać. Ale jakbyście chcieli to mogę wam jedno zdjęcie pokazać. A teraz zapraszam do lektury :)
Ja i reszta The Brian May Band promowaliśmy nowy album Briana Another World. Byliśmy akurat w Hiszpanii. Relacji między mną, a Brianem nie można było nazwać związkiem. Było to bardzo skomplikowane. Jednak cały czas spędzaliśmy razem. Przygotowywałam się do kolejnego koncertu. Siedziałam w swojej garderobie Brian objął mnie od tyłu.
- Dzień dobry kochanie - cmoknął mnie.
- Heeej koteek - radośnie odpowiedziałam.
- Gardło działa ? - zapytał siadając obok mnie.
- Działa, działa. Musi działać jak najdłużej - zaczęłam malować rzęsy.
- Roger...dzwonił ? - zapytał po chwili.
- Nie... Jest na mnie wściekły. Rory mi mówiła. Mama chodzi całymi dniami jakaś nieswoja. Nikt się do siebie nie odzywa. - odpowiedziałam posmutniała.
- Młoda.... Może jednak czas dać za wygraną. Pojedziemy do nich razem i im to wytłumaczymy. Razem. Będzie to wyglądało inaczej - Brian spojrzał na mnie.
- Chyba masz rację Brian. Ale wiesz... Ja cię ... kocham cię no... - powiedziałam również patrząc na niego.
- To nie może być tak, że przeze mnie masz się nie odzywać do rodziców, bo rodziców masz tylko jednych. Jeżeli tak naprawdę, mnie kochasz to dla twojego dobra powinniśmy się rozstać. - złapał mnie za dłoń.
- Nie Brian. Nie dam za wygraną. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i z kim być - odpowiedziałam od razu.
- Robię to z troski o ciebie. Wytłumaczę to Rogerowi. Nie będę ci robił problemu. - powiedział - Zrozum to.
- Dobrze....Dobrze - wstałam. - Możesz wyjść? Chce się przebrać.
- Ale Nina... - spojrzał na mnie.
- Wyjdź - odpowiedziałam twardo.
Brian spojrzał na mnie, ale wykonał moje polecenie. Jak on mógł chcieć to teraz skończyć?! Poświęciłam dla niego Michaela, którego oszukiwałam od miesiąca i rodzinę, która przestała się do mnie odzywać. Byłam na niego wściekła. Włączyłam radio i usłyszałam przerażającą wiadomość.
- Michael Jackson miał zawał. Nie znamy przyczyny jego stresu, wiemy tylko że leży w Londyńskim szpitalu świętej Anny. Jego stan jest w miarę stabilny. - powiedział speaker.
- Boże... - jęknęłam.
Po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Ten zawał to przeze mnie, powiedział mu, Roger mu powiedział. Starałam się jakoś pozbierać jednak mi nie szło. Poprawiłam makijaż i ubrana w czarne skórzane spodnie oraz biały top wyszłam z garderoby. Stanęłam na swoim miejscu. Koncert mi nie szedł. Nie mogłam trafić w melodię, czasem w ogóle nie śpiewałam. Zamknęłam się w garderobie. Ubrałam się w normalne ciuchy i poszłam do garderoby Briana.
- Masz tutaj klucze, kasę i wszystko cokolwiek mi dałeś. Wracam do Londynu. - powiedziałam od razu.
- CO ?! - zapytał zszokowany.
- Michael miał zawał, muszę przy nim być - odpowiedziałam od razu.
- Boże.... Weź te klucze to będziesz miała gdzie przenocować. Potem do ciebie dojadę. - podał mi klucze.
- Widzimy się potem - cmoknęłam go i wybiegłam ze studia telewizyjnego.
Pojechałam na lotnisko i załapałam się na najbliższy lot do Londynu. Zadzwoniłam do Felixa żeby przyjechał po mnie moim samochodem, miał już 17 lat więc mógł to bezkarnie robić. Kiedy po mnie przyjechał, zamieniłam się z nim i to ja usiadłam za kierownicą. W ekspresowym tempie pojechałam do Michaela. Szybko znalazłam salę w której leży. Stanęłam przed drzwiami. Usłyszałam głos mojego ojca.
- Ona zdradza cię z Brianem. - powiedział krótko.
- Jak to zdradza? Jak to z Brianem ? - Michael zapytał słabym głosem.
- Przyłapałem ich jak się ślinili. - odpowiedział Roger z bólem w głosie.
- Kłamiesz... Kłamiesz. Ona by tego nie zrobiła - respirator Michaela zaczął szybciej pikać.
- Zrobiłam... Zrobiłam to - weszłam do sali.
Roger i Michael spojrzeli na mnie w tym samym czasie. Miałam na sobie skórzane spodnie i kurtkę a na nogach wysokie szpilki. Moje włosy były uczesane w wysoką kitę. Rogerowi pojawiły się świeczki w oczach.
- Nina jak mogłaś mi to zrobić ? - słabo zapytał Michael.
- Nie wiem. Wiem tylko tyle, że żałuję. - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Co, nie wystarcza ci już May ? - ironicznie zapytał Roger.
- Zamknij ryj - warknęłam.
- JAK TY SIĘ DO MNIE WYRAŻASZ ?! - Roger oburzył się.
- Jesteś dla mnie obcym człowiekiem więc mam do ciebie prawo mówić tak jak chce. - odpowiedziałam .
- Nina....- Michael próbował mnie przywołać do porządku.
- A teraz stąd wyjdź bo chce z nim pogadać. - rzuciłam Rogerowi ostre spojrzenie, któro zmusiło go do opuszczenia pomieszczenia. Ja i Michael zostaliśmy sami.
- Nina, czemu to zrobiłaś ? - zapytał smutny.
- Bo myślałam, że związek z nim jest tym czego bym chciała... a tu się okazuje że nie. Z resztą zrezygnowaliśmy oboje. On nie chce mi robić problemu z Rogerem. - odpowiedziałam.
- Czy ty mnie szczerze kochasz ? - zapytał po chwili.
- Tak, szczerze cię kocham. I mało tego. Zajmę się twoimi dzieciakami. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Ledwo podniósł się na rękach i pocałował mnie. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się szeroko. Przegadaliśmy razem długo, bardzo długo. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zaczęliśmy wszystko od nowa. Chociaż nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, że nasza sielanka zostanie szybko przerwana.
- Heeej koteek - radośnie odpowiedziałam.
- Gardło działa ? - zapytał siadając obok mnie.
- Działa, działa. Musi działać jak najdłużej - zaczęłam malować rzęsy.
- Roger...dzwonił ? - zapytał po chwili.
- Nie... Jest na mnie wściekły. Rory mi mówiła. Mama chodzi całymi dniami jakaś nieswoja. Nikt się do siebie nie odzywa. - odpowiedziałam posmutniała.
- Młoda.... Może jednak czas dać za wygraną. Pojedziemy do nich razem i im to wytłumaczymy. Razem. Będzie to wyglądało inaczej - Brian spojrzał na mnie.
- Chyba masz rację Brian. Ale wiesz... Ja cię ... kocham cię no... - powiedziałam również patrząc na niego.
- To nie może być tak, że przeze mnie masz się nie odzywać do rodziców, bo rodziców masz tylko jednych. Jeżeli tak naprawdę, mnie kochasz to dla twojego dobra powinniśmy się rozstać. - złapał mnie za dłoń.
- Nie Brian. Nie dam za wygraną. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i z kim być - odpowiedziałam od razu.
- Robię to z troski o ciebie. Wytłumaczę to Rogerowi. Nie będę ci robił problemu. - powiedział - Zrozum to.
- Dobrze....Dobrze - wstałam. - Możesz wyjść? Chce się przebrać.
- Ale Nina... - spojrzał na mnie.
- Wyjdź - odpowiedziałam twardo.
Brian spojrzał na mnie, ale wykonał moje polecenie. Jak on mógł chcieć to teraz skończyć?! Poświęciłam dla niego Michaela, którego oszukiwałam od miesiąca i rodzinę, która przestała się do mnie odzywać. Byłam na niego wściekła. Włączyłam radio i usłyszałam przerażającą wiadomość.
- Michael Jackson miał zawał. Nie znamy przyczyny jego stresu, wiemy tylko że leży w Londyńskim szpitalu świętej Anny. Jego stan jest w miarę stabilny. - powiedział speaker.
- Boże... - jęknęłam.
Po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Ten zawał to przeze mnie, powiedział mu, Roger mu powiedział. Starałam się jakoś pozbierać jednak mi nie szło. Poprawiłam makijaż i ubrana w czarne skórzane spodnie oraz biały top wyszłam z garderoby. Stanęłam na swoim miejscu. Koncert mi nie szedł. Nie mogłam trafić w melodię, czasem w ogóle nie śpiewałam. Zamknęłam się w garderobie. Ubrałam się w normalne ciuchy i poszłam do garderoby Briana.
- Masz tutaj klucze, kasę i wszystko cokolwiek mi dałeś. Wracam do Londynu. - powiedziałam od razu.
- CO ?! - zapytał zszokowany.
- Michael miał zawał, muszę przy nim być - odpowiedziałam od razu.
- Boże.... Weź te klucze to będziesz miała gdzie przenocować. Potem do ciebie dojadę. - podał mi klucze.
- Widzimy się potem - cmoknęłam go i wybiegłam ze studia telewizyjnego.
Pojechałam na lotnisko i załapałam się na najbliższy lot do Londynu. Zadzwoniłam do Felixa żeby przyjechał po mnie moim samochodem, miał już 17 lat więc mógł to bezkarnie robić. Kiedy po mnie przyjechał, zamieniłam się z nim i to ja usiadłam za kierownicą. W ekspresowym tempie pojechałam do Michaela. Szybko znalazłam salę w której leży. Stanęłam przed drzwiami. Usłyszałam głos mojego ojca.
- Ona zdradza cię z Brianem. - powiedział krótko.
- Jak to zdradza? Jak to z Brianem ? - Michael zapytał słabym głosem.
- Przyłapałem ich jak się ślinili. - odpowiedział Roger z bólem w głosie.
- Kłamiesz... Kłamiesz. Ona by tego nie zrobiła - respirator Michaela zaczął szybciej pikać.
- Zrobiłam... Zrobiłam to - weszłam do sali.
Roger i Michael spojrzeli na mnie w tym samym czasie. Miałam na sobie skórzane spodnie i kurtkę a na nogach wysokie szpilki. Moje włosy były uczesane w wysoką kitę. Rogerowi pojawiły się świeczki w oczach.
- Nina jak mogłaś mi to zrobić ? - słabo zapytał Michael.
- Nie wiem. Wiem tylko tyle, że żałuję. - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Co, nie wystarcza ci już May ? - ironicznie zapytał Roger.
- Zamknij ryj - warknęłam.
- JAK TY SIĘ DO MNIE WYRAŻASZ ?! - Roger oburzył się.
- Jesteś dla mnie obcym człowiekiem więc mam do ciebie prawo mówić tak jak chce. - odpowiedziałam .
- Nina....- Michael próbował mnie przywołać do porządku.
- A teraz stąd wyjdź bo chce z nim pogadać. - rzuciłam Rogerowi ostre spojrzenie, któro zmusiło go do opuszczenia pomieszczenia. Ja i Michael zostaliśmy sami.
- Nina, czemu to zrobiłaś ? - zapytał smutny.
- Bo myślałam, że związek z nim jest tym czego bym chciała... a tu się okazuje że nie. Z resztą zrezygnowaliśmy oboje. On nie chce mi robić problemu z Rogerem. - odpowiedziałam.
- Czy ty mnie szczerze kochasz ? - zapytał po chwili.
- Tak, szczerze cię kocham. I mało tego. Zajmę się twoimi dzieciakami. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Ledwo podniósł się na rękach i pocałował mnie. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się szeroko. Przegadaliśmy razem długo, bardzo długo. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zaczęliśmy wszystko od nowa. Chociaż nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, że nasza sielanka zostanie szybko przerwana.
O Boże no w takim momencie kończyć no... nie masz serca... Coo dalej? Kurde, ale zła jestem, że Michael juz jej wybaczył... Bu..:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Invincible
Ale Brian nie odpuści...
UsuńCałe szczęście że przejrzała na oczy. Tylko czy Mike musiał przejść zawał żeby zobaczyła że ze związku z Brianem nic nie będzie? Czekam na następną.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Michael za dobry jest dla niej! Tyle napsociła! ;) Super część.
OdpowiedzUsuńDodaj zdjęcie!
Diana
I znowu zwrot akcji... ja przede wszystkim życzę Ninie żeby zrozumiała czego chce... Rozdział super, tylko mógłby być dłuższy :) :)
OdpowiedzUsuńFerie... wiem coś o tym...świetna sprawa. Szkoda tylko, że śniegu nie ma :/
Pozdrawiam i czekam na kolejną :)