piątek, 1 listopada 2013

Living with Michael Jackson VII

Hej, mamy długi weekend :) Nareszcie trochę odpocznę, strasznie gonie  z nauką. Wczoraj było Halloween, ktoś z was je obchodził  ? Ja nie obchodzę tego święta i nie mam zamiaru, za dużo filmów dokumentalnych się o nim naoglądałam, które mnie do tego zniechęciły. Po prawej stronie znajduję się kolejna ankieta, jeżeli macie ochotę zagłosujcie w niej. Miłego czytania :)


Michael zaprosił mnie do Paryża. To miał być nasz pierwszy wspólny weekend. Nasza relacja opierała się na czymś podobnym do otwartego związku. On był w związku małżeńskim z Debbie, a ja czasem umawiałam się z jakimś przystojniakiem. Jednak uczucie jakie łączyło mnie z Michaelem było potężniejsze od zauroczenia Adrianem. Upewniłam się do moich uczuć względem Michaela, a rodzice przychylili się do mojego wyboru. Siedzieliśmy  na balkonie apartamentu hotelowego naszego wspólnego pokoju z Princem, którego matką chrzestną zostałam. Maluch spał słodko na moich rękach, a Michael obejmował mnie ramieniem i cmokał delikatnie. 
- Skąd to świetne podejście do dzieci panno Taylor ? - zapytał uśmiechając się. 
- Wychowywałam się z dziećmi. Najpierw z dziećmi wujka Johna, potem z synem wujka Briana, a potem urodził mi się brat i go niańczyłam. - odpowiedziałam okrywając dziecko kocykiem .
- Masz do tego talent .... - przybliżył się do mnie - I masz 24 lata........
- Mhm - zamruczałam - Ale nie myślę o dzieciach. - spojrzał smutny w podłogę. 
- No tak. Ty młoda, masz jeszcze życie przed sobą, kariera, nauka - wymienił posmutniały. 
- Chyba nie chciałeś mi przez to powiedzieć, że chcesz mieć ze mną dziecko - powiedziałam poważnie. 
- Ależ skąd - zaprzeczył ze swoim uśmiechem kłamcy.
- Mikey - dotknęłam jego policzka - Kocham cię, ale ja uważam, że na dziecko jeszcze jest za wcześnie. W naszym przypadku oczywiście. Poczekajmy, zobaczymy . - dodałam z uśmiechem . 
- Ninuś, masz rację. Przepraszam słonko - cmoknął mnie w skroń. 
- Twój mały książę się przebudza, idę go nakarmić i trochę się z nim pobawić - powiedziałam wstając. 
- Przyjdź potem - odpowiedział uśmiechając się. 
Weszłam do apartamentu. Podeszłam do aneksu kuchennego i przygrzałam mleko dla dziecka. Usiadłam na kanapie i nakarmiłam Prince. Położyłam go na kocyku i zaczęłam się z nim bawić. Muszę przyznać, że to bardzo urocze dziecko. Od zabawy z maluszkiem oderwał mnie telefon. Odruchowo go odebrałam. 
- Helo ? - powiedziałam po odebraniu. 
- Cześć Mich.... zaraz zaraz. To telefon Michaela. - powiedziała po chwili zastanowienia - Kim jesteś ?!
- Nianią Princea, pan Michael aktualnie jest na obiedzie - odpowiedziałam po wymyśleniu dobrej wymówki.
- Rozumiem, proszę mu powiedzieć, że dzwoniła Debbie. - powiedziała rozłączają się. 
- Michael ! - krzyknęłam. 
- Tak ? - zapytał wchodząc do salonu. 
- Dzwoniła twoja żona. - odpowiedziałam siadając na kanapie . 
- O cholera - zaklął. - Co jej powiedziałaś ? 
- Że jestem nianią dziecka, a ty jesz obiad. Kazała ci oddzwonić - odpowiedziałam. 
- Jezu, ona będzie się chciała zobaczyć ze mną i dzieckiem. Boże kochany Nina, wszystko się wyda. - powiedział zdenerwowany. 
- Niczego się nie bój. Umów się z nią wieczorem, a ja się gdzieś zmyje. Zadzwonisz jak już pójdzie. - odpowiedziałam patrząc na niego. 
- Masz rację, tak zrobię. Dziękuje Ninuś - powiedział przytulając mnie. 
Michael do końca dnia był podenerwowany. Ja w sumie też byłam troszkę w napięciu. Michael i Debbie umówili się na 18, a ja poszłam na koncert. W Paryżu grali akurat Guns n Roses, więc stwierdziłam, że chętnie się wybiorę na ich koncert. Zapomniałam o Debbie, po koncercie weszłam na kulisy, Axl, Slash i ja poznaliśmy się przez Rogera. Chłopaki zaprosili mnie do garderoby. 
- Hej, jak leci  ? - zapytałam uśmiechając się. 
- W porządku, kończymy trasę, jest świetnie - powiedział Slash przysiadając się do mnie.
- Widzę, że piękna córka Rogera jest w końcu do wzięcia - odpowiedział Axl biorąc mnie na ręce. 
- Jeszcze jestem - powiedziałam uśmiechając się. 
- A co, Jackson jednak rozwodzi się z Debbie ? - zapytał ciekawsko Saul. 
- Nie - odpowiedziałam - Zaraz, zaraz skąd wy wiecie.?!
- Twój ojciec nie potrafi trzymać języka za zębami - odpowiedział Rose. 
- Jak zwykle. Ja i Mike to otwarty związek. Wątpię, żeby miał jakąkolwiek przyszłość - powiedziałam poważnie. 
- Będzie miał. On cię kocha. I to bardzo. Od kiedy z nim jesteś, chodzi z głową w chmurach. - odpowiedział Slash uśmiechając się. Zadzwonił mój telefon. 
- Właśnie dzwoni. Muszę uciekać. Widzimy się w LA, na Grammy ? - zapytałam wstając. 
- Pewnie. Pa Nina - odpowiedzieli razem. 
Wróciłam do hotelu. Michael siedział w salonie, a Prince spał w łóżeczku. Uśmiechnął się i przytulił się do mnie po czym spojrzał na mnie podejrzliwie. 
- Z kim się przytulałaś ? - zapytał podejrzliwie.
- Z nikim, skąd ten pomysł - odpowiedziałam wymijająco.
- Czuję męskie perfumy Hugo Boss, ja takich nie używam - powiedział poważnie. 
- Dobra, z Axlem i Slashem . Byłam na koncercie - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Tak myślałem. Debbie poszła, a my mamy wieczór dla siebie - powiedział ściągając ze mnie kurtkę. 
- Michael, czego ona chciała  ? - zapytałam wskakując mu na ręce. 
- Zobaczyć się ze mną, nic więcej - odpowiedział całując mnie po szyi. 
- Mały śpi ? - zapytałam dla upewnienia. 
- Mhm - zamruczał. 
Michael zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Zaczął całować mnie po szyi, a ja rozpływałam się od jego pocałunków. Rozpiął moją bluzkę. Uśmiechnęłam się i rozpięłam jego t shirt. Wszystko szło tak jak chciałam. Byliśmy pół nadzy, mieliśmy już posunąć się dalej, ale pojawiła się ona. 
- Michael, kochanie nie zostawiłam u ciebie toreb...... - weszła do sypialni i spojrzała na naszą dwójkę. 
- Debbie to nie tak jak myślisz. - odpowiedział od razu. 
- Ale jak w ogóle mogłeś to zrobić i to w dodatku z córką Rogera. - powiedziała z płaczem. 
- Posłuchaj ja ci to wyjaśnię. - zaproponowałam.
- Ty milcz. Michael wyjaśnisz mi to . - odpowiedziała wychodząc z sypialni i siadając w salonie .
- Przepraszam, to moja wina - powiedziałam ze łzami w oczach. 
- Nie, to moja wina. A teraz tu poczekaj, wyjaśnię jej coś - odpowiedział wstając.
 Założył szlafrok i wyszedł z pokoju. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam wkopać go w coś takiego i w ogóle do tego dopuścić. Kochałam go i dlatego jeszcze wtedy uważałam, że to wszystko to moja wina. Słyszałam tylko jak się kłócili. Leżałam na łóżku zwinięta w kłębek i płakałam. Po około godzinie do pokoju wrócił Michael. 
- Nie płacz słonko, to nie jest twoja wina - powiedział przytulając mnie. 
- Rozpieprzyłam ci małżeństwo - odpowiedziałam zapłakana. 
- Nie, ono nigdy nie miało sensu. - powiedział. - Jest późno idźmy już spać. Porozmawiamy o wszystkim rano. 




8 komentarzy:

  1. Łoo.... normalnie..to taki szok jak Debbie wchodzi do tego pokoju :D
    Notka super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, daję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej zostań obserwatorem. Wszystko będziesz miała pod ręką.

      Usuń
  3. Ooo, pod koniec zrobiło się gorąco :D Najlepiej niech Mike jak najszybciej się rozwiedzie...
    Szkoda, że tak krótko... Czekam niecierpliwie na następny rozdział i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super część. Zgadzam się z tym że Mike powinien jak najszybciej się rozwieźć. Czekam na nexta.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej u mnie nn
    http://dirtydiana.blog.onet.pl/
    Michael

    OdpowiedzUsuń
  6. No i Debbie się dowiedziała i to w jaki sposób. Mam nadzieję, że Mike się rozwiedzie teraz, a nie jak było w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń