Hej, mamy długi weekend :) Nareszcie trochę odpocznę, strasznie gonie z nauką. Wczoraj było Halloween, ktoś z was je obchodził ? Ja nie obchodzę tego święta i nie mam zamiaru, za dużo filmów dokumentalnych się o nim naoglądałam, które mnie do tego zniechęciły. Po prawej stronie znajduję się kolejna ankieta, jeżeli macie ochotę zagłosujcie w niej. Miłego czytania :)
Michael zaprosił mnie do Paryża. To miał być nasz pierwszy wspólny weekend. Nasza relacja opierała się na czymś podobnym do otwartego związku. On był w związku małżeńskim z Debbie, a ja czasem umawiałam się z jakimś przystojniakiem. Jednak uczucie jakie łączyło mnie z Michaelem było potężniejsze od zauroczenia Adrianem. Upewniłam się do moich uczuć względem Michaela, a rodzice przychylili się do mojego wyboru. Siedzieliśmy na balkonie apartamentu hotelowego naszego wspólnego pokoju z Princem, którego matką chrzestną zostałam. Maluch spał słodko na moich rękach, a Michael obejmował mnie ramieniem i cmokał delikatnie.
- Skąd to świetne podejście do dzieci panno Taylor ? - zapytał uśmiechając się.
- Wychowywałam się z dziećmi. Najpierw z dziećmi wujka Johna, potem z synem wujka Briana, a potem urodził mi się brat i go niańczyłam. - odpowiedziałam okrywając dziecko kocykiem .
- Masz do tego talent .... - przybliżył się do mnie - I masz 24 lata........
- Mhm - zamruczałam - Ale nie myślę o dzieciach. - spojrzał smutny w podłogę.
- No tak. Ty młoda, masz jeszcze życie przed sobą, kariera, nauka - wymienił posmutniały.
- Chyba nie chciałeś mi przez to powiedzieć, że chcesz mieć ze mną dziecko - powiedziałam poważnie.
- Ależ skąd - zaprzeczył ze swoim uśmiechem kłamcy.
- Mikey - dotknęłam jego policzka - Kocham cię, ale ja uważam, że na dziecko jeszcze jest za wcześnie. W naszym przypadku oczywiście. Poczekajmy, zobaczymy . - dodałam z uśmiechem .
- Ninuś, masz rację. Przepraszam słonko - cmoknął mnie w skroń.
- Twój mały książę się przebudza, idę go nakarmić i trochę się z nim pobawić - powiedziałam wstając.
- Przyjdź potem - odpowiedział uśmiechając się.
Weszłam do apartamentu. Podeszłam do aneksu kuchennego i przygrzałam mleko dla dziecka. Usiadłam na kanapie i nakarmiłam Prince. Położyłam go na kocyku i zaczęłam się z nim bawić. Muszę przyznać, że to bardzo urocze dziecko. Od zabawy z maluszkiem oderwał mnie telefon. Odruchowo go odebrałam.
- Helo ? - powiedziałam po odebraniu.
- Cześć Mich.... zaraz zaraz. To telefon Michaela. - powiedziała po chwili zastanowienia - Kim jesteś ?!
- Nianią Princea, pan Michael aktualnie jest na obiedzie - odpowiedziałam po wymyśleniu dobrej wymówki.
- Rozumiem, proszę mu powiedzieć, że dzwoniła Debbie. - powiedziała rozłączają się.
- Michael ! - krzyknęłam.
- Tak ? - zapytał wchodząc do salonu.
- Dzwoniła twoja żona. - odpowiedziałam siadając na kanapie .
- O cholera - zaklął. - Co jej powiedziałaś ?
- Że jestem nianią dziecka, a ty jesz obiad. Kazała ci oddzwonić - odpowiedziałam.
- Jezu, ona będzie się chciała zobaczyć ze mną i dzieckiem. Boże kochany Nina, wszystko się wyda. - powiedział zdenerwowany.
- Niczego się nie bój. Umów się z nią wieczorem, a ja się gdzieś zmyje. Zadzwonisz jak już pójdzie. - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Masz rację, tak zrobię. Dziękuje Ninuś - powiedział przytulając mnie.
Michael do końca dnia był podenerwowany. Ja w sumie też byłam troszkę w napięciu. Michael i Debbie umówili się na 18, a ja poszłam na koncert. W Paryżu grali akurat Guns n Roses, więc stwierdziłam, że chętnie się wybiorę na ich koncert. Zapomniałam o Debbie, po koncercie weszłam na kulisy, Axl, Slash i ja poznaliśmy się przez Rogera. Chłopaki zaprosili mnie do garderoby.
- Hej, jak leci ? - zapytałam uśmiechając się.
- W porządku, kończymy trasę, jest świetnie - powiedział Slash przysiadając się do mnie.
- Widzę, że piękna córka Rogera jest w końcu do wzięcia - odpowiedział Axl biorąc mnie na ręce.
- Jeszcze jestem - powiedziałam uśmiechając się.
- A co, Jackson jednak rozwodzi się z Debbie ? - zapytał ciekawsko Saul.
- Nie - odpowiedziałam - Zaraz, zaraz skąd wy wiecie.?!
- Twój ojciec nie potrafi trzymać języka za zębami - odpowiedział Rose.
- Jak zwykle. Ja i Mike to otwarty związek. Wątpię, żeby miał jakąkolwiek przyszłość - powiedziałam poważnie.
- Będzie miał. On cię kocha. I to bardzo. Od kiedy z nim jesteś, chodzi z głową w chmurach. - odpowiedział Slash uśmiechając się. Zadzwonił mój telefon.
- Właśnie dzwoni. Muszę uciekać. Widzimy się w LA, na Grammy ? - zapytałam wstając.
- Pewnie. Pa Nina - odpowiedzieli razem.
Wróciłam do hotelu. Michael siedział w salonie, a Prince spał w łóżeczku. Uśmiechnął się i przytulił się do mnie po czym spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Z kim się przytulałaś ? - zapytał podejrzliwie.
- Z nikim, skąd ten pomysł - odpowiedziałam wymijająco.
- Czuję męskie perfumy Hugo Boss, ja takich nie używam - powiedział poważnie.
- Czuję męskie perfumy Hugo Boss, ja takich nie używam - powiedział poważnie.
- Dobra, z Axlem i Slashem . Byłam na koncercie - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Tak myślałem. Debbie poszła, a my mamy wieczór dla siebie - powiedział ściągając ze mnie kurtkę.
- Michael, czego ona chciała ? - zapytałam wskakując mu na ręce.
- Zobaczyć się ze mną, nic więcej - odpowiedział całując mnie po szyi.
- Mały śpi ? - zapytałam dla upewnienia.
- Mhm - zamruczał.
Michael zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Zaczął całować mnie po szyi, a ja rozpływałam się od jego pocałunków. Rozpiął moją bluzkę. Uśmiechnęłam się i rozpięłam jego t shirt. Wszystko szło tak jak chciałam. Byliśmy pół nadzy, mieliśmy już posunąć się dalej, ale pojawiła się ona.
- Michael, kochanie nie zostawiłam u ciebie toreb...... - weszła do sypialni i spojrzała na naszą dwójkę.
- Debbie to nie tak jak myślisz. - odpowiedział od razu.
- Ale jak w ogóle mogłeś to zrobić i to w dodatku z córką Rogera. - powiedziała z płaczem.
- Posłuchaj ja ci to wyjaśnię. - zaproponowałam.
- Ty milcz. Michael wyjaśnisz mi to . - odpowiedziała wychodząc z sypialni i siadając w salonie .
- Przepraszam, to moja wina - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie, to moja wina. A teraz tu poczekaj, wyjaśnię jej coś - odpowiedział wstając.
Założył szlafrok i wyszedł z pokoju. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam wkopać go w coś takiego i w ogóle do tego dopuścić. Kochałam go i dlatego jeszcze wtedy uważałam, że to wszystko to moja wina. Słyszałam tylko jak się kłócili. Leżałam na łóżku zwinięta w kłębek i płakałam. Po około godzinie do pokoju wrócił Michael.
- Nie płacz słonko, to nie jest twoja wina - powiedział przytulając mnie.
- Rozpieprzyłam ci małżeństwo - odpowiedziałam zapłakana.
- Nie, ono nigdy nie miało sensu. - powiedział. - Jest późno idźmy już spać. Porozmawiamy o wszystkim rano.
Łoo.... normalnie..to taki szok jak Debbie wchodzi do tego pokoju :D
OdpowiedzUsuńNotka super <3
Fajny rozdział, daję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej zostań obserwatorem. Wszystko będziesz miała pod ręką.
UsuńOoo, pod koniec zrobiło się gorąco :D Najlepiej niech Mike jak najszybciej się rozwiedzie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak krótko... Czekam niecierpliwie na następny rozdział i zapraszam do siebie :D
Czyli trzyma w napięciu. To dobrze.
UsuńSuper część. Zgadzam się z tym że Mike powinien jak najszybciej się rozwieźć. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Hej u mnie nn
OdpowiedzUsuńhttp://dirtydiana.blog.onet.pl/
Michael
No i Debbie się dowiedziała i to w jaki sposób. Mam nadzieję, że Mike się rozwiedzie teraz, a nie jak było w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń