Hej, napisałam ten odcinek na szybko i wrzucam, bo na chwilę dorwałam się do komputera. Nie wiem kiedy dodam następny, ale jakoś się postaram. Miłego czytania :)
Wyszłam ze szpitala dwa tygodnie później. Załamałam się, zamknęłam się w swoim pokoju. Rzadko kiedy wychodziłam z pokoju, a o ruszeniu się z domu nie było mowy. Nie rozmawiałam z nikim, z nikim się nie widywałam, chciałam być sama. Straciłam zaufanie do wszystkich, nawet do Michaela i moich rodziców. Całymi dniami siedziałam na parapecie wpatrując się w to co znajduje się za oknem i słuchałam muzyki. Po tygodniu od wypisu przestałam też jeść. Moi rodzice zadzwonili do psychiatry. Jednak i on mi nie pomógł. Roger zdecydował się wejść do mojego pokoju.
- Nina do cholery, co się dzieje ? - zapytał siadając obok mnie.
- Nic - spojrzałam na niego.
- Dziecko! Ty nie jadłaś nic od tygodnia! Wyglądasz jak anorektyczka! Odizolowałaś się od ludzi! Nie można tak żyć ! - krzyknął łapiąc mnie za ramiona.
- Nienawidzę ludzi - powiedziałam twardo.
- Kotku nie każdy człowiek jest gwałcicielem. Ja nie jestem, Brian nie jest i Michael też nie - odpowiedział dotykając delikatnie mojego ramienia.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam.
- Posłuchaj jesteś moim dzieckiem i będę cię dotykał czy ci się to podoba czy nie! - wrzasnął ściągając mnie z parapetu - A teraz zejdziesz na dół i zjesz z nami obiad .
- Nie jestem głodna - powiedziałam próbując się wyrwać z jego uścisku.
- A gówno mnie to obchodzi. Będziesz jadła - odpowiedział biorąc mnie na ręce.
Zniósł mnie na dół i posadził w salonie na krześle. Nałożył mi obiad i usiadł na przeciwko mnie. Z trudem przełykałam każdy kęs. Było mi niedobrze. Wstałam szybko od stołu a Roger przytrzymał mnie za rękę.
- Tato jest mi niedobrze - powiedziałam od razu.
- Gówno prawda. Nie będziesz mi rzygać po kiblach. Zrobię ci herbaty i poczujesz się lepiej. - odpowiedział sadzając mnie z powrotem.
- Nie, nie będzie mi lepiej. Chcę umrzeć ! - wrzasnęłam.
- Posłuchaj szczylu - Roger złapał mnie za szyję. - Nie po to cię płodziłem, żebyś teraz popełniła samobójstwo. Kocham cię, kocham nawet po tym co się stało. Zależy mi na tym, żebyś żyła, zależy mi na tobie kochanie.
- Ale tato, jestem teraz jakąś dziwką. Wyszłam na łatwą i słabą, bo dałam się zaskoczyć jakiemuś idiocie - powiedziałam płacząc.
- Posłuchaj, nie jesteś dziwką i to nie jest twoja wina. To nie jest niczyja wina. - przytulił mnie.
- Ale jak ja teraz spojrzę w lustro ? - zapytałam.
- Tak jak robiłaś to dotychczas. Jesteś moją córką i nie mogę ci pozwolić na to żebyś stoczyła się na dno. - odpowiedział. - Kocham cię aniołku.
- Ja ciebie też tato - powiedziałam wtulona w niego.
- Pamiętasz jeszcze o swoim chłopaku ? - zapytał po chwili.
- Pamiętam. - mruknęłam.
- Chcę żebyś z nim porozmawiała - powiedział.
- Ale ja nie wiem co mam mu powiedzieć. - odpowiedziałam smutna.
- Powiedz tylko, że mnie kochasz. To mi wystarczy - usłyszałam delikatny głos Michaela za swoimi plecami
- Ja ..... nie potrafię już kochać - wstałam i spojrzałam na niego.
- Potrafisz - złapał mnie za rękę. - Co czujesz ?
- Czuję łaskotanie w brzuchu. - powiedziałam uśmiechając się subtelnie.
- A teraz ? - przyciągnął mnie do siebie .
- Tak jakby się nasiliło... - powiedziałam ciszej.
- To teraz poczujesz więcej - pocałował mnie delikatnie.
- Przestań, ja nie chcę - odpowiedziałam odsuwając się od niego.
- Dobrze więcej nie będę - powiedział posmutniały.
- Nie chce na razie. Po prostu nie chcę - odpowiedziałam wbiegając po schodach.
Zamknęłam się w pokoju. Zaczęłam płakać, wszystko co stało się dwa tygodnie temu stanęło mi przed oczami. Oparłam się o ścianę i płakałam .
- Nina kotku, proszę otwórz drzwi. - powiedział Roger spokojnie.
- Ja się boję - odpowiedziałam krztusząc się od łez.
- Nina otwórz, zaufaj mi - powiedział spokojnie .
- Tato, ale nic mi nie zrobisz ? - zapytałam .
- Nic - otworzyłam drzwi. - Usiądź kochanie.
- Tato ja.. ja się go boję. Jak mnie pocałował wszystko mi wróciło. Nie chce. Nie chce ! - wpadłam w histerię.
- Ciii cicho kochanie - powiedział głaskając mnie po włosach.
- Tato nie chcę ! - odpowiedziałam.
- Nina, uspokój się. Ciiii - powiedział łagodnie.
- Tato boje się - odpowiedziałam.
- On cię nie skrzywdzi. Kocha cię, inaczej niż ja, ale kocha i chce dla ciebie jak najlepiej. Nie bój się, on cię nie skrzywdzi - powiedział patrząc mi w oczy.
- A jak skrzywdzi ? - zapytałam zapłakana.
- Nie skrzywdzi, przysięgam. - odpowiedział.
- Tato, ja nie chcę wylądować u czubków - wtuliłam się w jego ramiona.
- Nie wylądujesz. Tylko musisz dać sobie pomóc. - powiedział - Pozwól że zaprowadzę cię na terapię .
- Dobrze, ja chcę tylko żeby było normalnie - odpowiedział.
- Będzie, pomogę ci córeczko - powiedział cmokając mnie w skroń.
Uśmiechnęłam się. Wtedy Roger to był jedyny człowiek, któremu zaufałam po tej całej tragedii. Spędził ze mną resztę dnia, dzięki niemu zjadłam kolację. Położył mnie spać i nawet zaśpiewał mi kołysankę jak za starych dobrych lat. Potem przytulił mnie i otulił kołdrą. Mama przyniosła mi leki na uspokojenie i również mnie przytuliła. Rodzice położyli się po moich obu stronach i zasnęli razem ze mną. Chciałam być już normalna, tak jak dawniej.
Strasznie mi szkoda Niny. To straszne. Mam nadzieję że z tego wyjdzie i zaufa Mike'owi. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Biedna dziewczyna. Mam nadzieję, że będzie dobrze i jej pomogą. U mnie nowa. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńBiedna ;'((
OdpowiedzUsuńBArdzo się wciagnęłam ♥
Czekam na następne ;***
Barrrdzo współczuję Ninie... To najgorsza rzecz jaka może się przytrafić... Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić - wg mnie w poprzedniej notce to zdarzenie było opisane troszkę chaotycznie, ale to moje zdanie, inni mogą się nie zgodzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na pierwszą część opowiadania History of life na http://incredible-history-of-my-life.blog.pl/. Może ci się spodoba?
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Zapraszam na nową ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową na http://one-life-is-one-chance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJacksonka xD