sobota, 26 października 2013

Living with Michael Jackson VI

Ostatnio zauważyłam, że coraz rzadziej tu bywacie. Domyślam, się że po prostu nie macie czasu. Ja też nie mam, więc teraz notki będę dodawała albo co tydzień albo co dwa. Przepraszam, że takie opóźnienia, ale niestety to moja ostatnia klasa i chcę ją jak najlepiej zdać. Miłej lektury :) 

Był początek stycznia. Brian cały czas nagrywał swój album Another World*, a ja żeby jakoś zapomnieć pomagałam przy dogrywaniu chórków albo miksowaniu ścieżek.Starałam się nie myśleć o Michaelu, ale było trudno, bo on był wszędzie.W mojej głowie cały czas brzmiały słowa: ,, Kocham cię Nina, kocham najbardziej na świecie. Bardzo chciałbym, żebyś była jedyną osobą w moim życiu, tą jedną jedyną z którą spędzę resztę mojego życia." Gdzie nie przeszłam słyszałam fragmenty jego wywiadów, piosenek czy urywki jego teledysków.  Dlatego właśnie zajęłam się pracą z wujkiem Brianem w jego studiu. Dzisiaj Cozy Powell dogrywał partię perkusyjną do jednej z piosenek, która miała znaleźć się na albumie. Wpadłam spóźniona do studia.
- Brian ! - krzyknęłam z pod drzwi. 
- Nina, 15 minut spóźnienia. - odpowiedział Cozy śmiejąc się. 
- Spadaj. Mam piosenkę dla Briana  - wbiegłam do pomieszczenia z konsoletą. 
- Pokaż - Cozy wyrwał mi kartkę i przeczytał ją dokładnie. - Genialna, Mayowi się spodoba.
- Mam nadzieję, wujek jest strasznie wymagający. - powiedziałam siadając na krześle.
- Nina, widzę że już jesteś  - powiedział Brian siadając obok mnie z kubkiem gorącej kawy.
- Tak i mam coś dla ciebie - odpowiedziałam podając kartkę z tekstem piosenki.
Brian wziął kartkę z tekstem piosenki. Kazał mi siąść przy fortepianie i zagrać podkład. Brian zaczął śpiewać tekst po czym spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Jest genialna - powiedział zachwycony. - Cozy mógłbyś na chwilę....
- Tak, tak. Pewnie - odpowiedział wychodząc.
- Zaraz, zaraz ty normalnie nie piszesz piosenek - powiedział Brian po wyjściu Powella ze studia.
- Powiedziałeś, że masz zastój twórczy więc postanowiłam ci pomóc... - odpowiedziałam wymijająco.
- Nie ściemniaj. Nie jestem idiotą i wiem, że ta piosenka jest o Michaelu - powiedział przenikając mnie wzrokiem.
- Eeeee.....? - jęknęłam udając zdziwioną.
- Kochasz go. Widzę to Nina. - powiedział poważnie.
- Dobra. Kocham. - odpowiedziałam wkurzona.
- Wiedziałem. - powiedział zadowolony.
- Taaaaaak. Ale on mnie nie chce znać po ostatnim - odpowiedziałam gwałtownie wstając i opierając się o fortepian.
- Właśnie, że chce i to bardzo. A teraz słuchaj uważnie. Za tydzień w Barcelonie jest bal dobroczynny. Michael pojawi się na nim z Debbie, ale pomińmy ten szczegół. Chcę się z tobą spotkać, właśnie na balu. Głupio to zabrzmi, ale będziesz musiała być na tym balu z Rogerem albo ze mną jako osoba towarzysząca. - powiedział patrząc na mnie.
Byłam normalnie szczęśliwa. Szansa spotkania się z Michaelem. Pomijając jego żonę i  ludzi którzy tam będą. Uśmiechnęłam się do Briana, a on już wiedział że się zgadzam. Wybiegłam ze studia uradowana.
Pobiegłam na szybkie zakupy i wróciłam do domu. Nie musiałam nikomu mówić o co chodzi, bo w naszej rodzinie takie rzeczy szybko się rozchodzą.

*** 17 stycznia 1997 rok. Godzina 19:45, Barcelona, Hotel Ritz ***

Stałam w swojej turkusowej sukience przed lustrem. Była to sukienka z gorsetem, rozłożysta i pomarszczona na dole. Moje włosy upięte były w koka, miałam już zrobiony pełny makijaż. Założyłam szpilki i weszłam do salonu, w którym czekał na mnie Roger. Zaprezentowałam swoją kreację przed nim.
- No Nina, wyglądasz cudownie. - powiedział biorąc mnie pod rękę. Wyszliśmy z apartamentu.
- Myślisz, że mu się spodoba ? - zapytałam wsiadając z Rogerem do windy .
- Tak, będzie oczarowany - odpowiedział wychodząc na hol .
Na ściance przykuliśmy uwagę fotoreporterów. To pierwszy bal na który zabrał mnie tata. Przeważnie nigdzie z nim nie wychodziłam. Przez 15 minut czułam się jak jakaś wielka gwiazda Hollywood, dopóki nie pojawił się Michael. O dziwo nie było z nim Debbie, przyszła z nim jego siostra, Janet. Fotografowie rzucili się na nich, a ja z tatą spokojnie mogłam wejść na salę. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku. Zdziwiłam się dlaczego akurat przy czteroosobowym, ale po krótkiej chwili załapałam o co chodzi. Do naszego stolika dosiadła się Janet i Michael. Wyglądał przepięknie. Przez około 60 sekund straciłam kontakt z rzeczywistością, zajmowałam się podziwianiem Michaela w czarnym garniturze. Rozpływałam się od jego widoku. 
- Nina! Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - zapytał w końcu zniecierpliwiony Roger. 
- Wybacz tato. Coś mówiłeś ? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. 
- Tak, Janet chciała cię poznać - powiedział patrząc na mnie. 
- Cześć jestem Nina - odpowiedziałam podając Janet dłoń i uśmiechając się dostojnie .
- Janet Jackson. Siostra tego, który gada o tobie od czterech miesięcy - powiedziała śmiejąc się. 
- Gadasz o mnie od 4 miesięcy ? - zapytałam zaciekawiona.
- Mhm. Jesteś tak zjawiskowa, że nie da się o tobie zapomnieć. - odpowiedział poważnie patrząc mi w oczy. 
- O tobie też trudno zapomnieć, jesteś wszędzie - powiedziałam uśmiechając się słodko. 
- Bardzo prosiłabym o rozpoczęcie balu przez Rogera Taylora i Ninę Taylor - powiedziała prowadząca. 
Zamarłam, mój ojciec wkopał mnie w takie bagno. Byłam zdenerwowana, na szczęście ktoś pomyślał o tym, żeby napisać mi to co mam powiedzieć. Ja i Roger podeszliśmy do podium. Stanęłam przed podium podniosłam mikrofon i spojrzałam na ludzi siedzących na sali,  Montserrant Caballe, Cozy Powell, Cathy Porter, Deborah Leng, Spice Girls, sama elita. Przełknęłam ślinę i zerknęłam na kartkę. 
- Drodzy państwo. Witam serdecznie na balu zorganizowanym dla dzieci głodujących w Afryce. Jestem zaszczycona, że zostałam razem z moim tatą zaproszona na bal i mogę pomóc w tak szczytnym celu. Mam nadzieję, że nie tylko ja, ale my wszyscy połączymy siły i pomożemy tym dzieciaczkom. A teraz, po proszę o pierwszy taniec zaproszoną również na tę uroczystość parę królewską . - powiedziałam oddychając z ulgą. 
Wróciłam na swoje miejsce. Ja i Michael zajęliśmy się rozmową, mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. Michael poprosił mnie do tańca. Mike jest świetnym tancerzem,  to jego poczucie rytmu, prowadzenie partnerki o tym może pomarzyć każdy profesjonalny tancerz. Ja niestety nie jestem aż tak świetna jak on. Po zakończonym tańcu, niepostrzeżenie wymknęliśmy się do mojego apartamentu 7 pięter wyżej. Michael wziął mnie na ręce i wniósł mnie do pokoju. Położył mnie na łóżku. 
- Co ty robisz ? - zapytałam zdezorientowana. 
- To na co mam ochotę od dwóch godzin . - odpowiedział całując mnie po szyi. 
- Przestań - powiedziałam stanowczo. 
- Nina, ale ja ... - zaczął. 
- Nie dam ci się tak łatwo - przerwałam wstając z łóżka. 
- Wiem, moje zachowanie wydaje ci się pewnie teraz dziwne. - powiedział zmartwiony. 
- Myślałam, że skoro wychodzi się za mąż za kogoś to się go kocha i jest się mu wiernym - odpowiedziałam 
podchodząc do okna. 
- Nina, w przypadku mnie i Debbie jest inaczej - powiedział podchodząc do mnie. - Ja jej nie kocham. Rozmawiałem z nią kiedyś o dzieciach i ona zaproponowała, że mi je urodzi. Zgodziłem się, akurat nie było wtedy kogoś w kim bym się zakochał. Wziąłem z nią ślub już po tym jak udało się jej zajść w ciąże. Ona nawet ze mną nie mieszka, nigdy nie powiedziałem, że ją kocham...
- To na jaką cholerę się z nią żeniłeś?! Dzieci można mieć bez ślubu - przerwałam mu. 
- Moja mama tego nie pochwala. - położył dłonie na mojej talii - Jedyną osobą której mogę szczerze wyznać moje uczucia, jesteś ty. Nina mogę ci szczerze powiedzieć, że cię kocham. 
- Mikey - dotknęłam jego policzka - Ja też cię kocham i przepraszam za tamto... 
- Nie szkodzi. Miałaś prawo tak zareagować. Mogłem ci powiedzieć wcześniej - objął mnie i oparł swoją brodę na mojej głowie. 
- A teraz mnie nie puszczaj - mruknęłam zadowolona. 
- Czemu ? - zapytał szeptem. 
-  Bo tak mi dobrze - odpowiedziałam uśmiechając się. 
Staliśmy wtuleni w siebie przy świetle księżyca, które dochodziło z okna. Było mi w jego ramionach tak dobrze, czułam dziwne łaskotanie w brzuchu przez cały czas trwania naszego namiętnego uścisku. Wróciliśmy na salę balową. Roger oczywiście musiał powiedzieć jeden ze swoich żartów, przynajmniej wiem po kim ma to mój brat Felix. Michael adorował mnie do końca balu, a potem odprowadził do apartamentu. Zasnęłam w swojej sypialni myśląc o tym jak bardzo można kogoś kochać. 






*Another World - 2 solowy album Briana Maya wydany w 1998 roku. Podczas trasy promującej album May odwiedził także Polskę grając koncert w Warszawskiej Stodole 30 września 1998 roku. 

7 komentarzy:

  1. Szybko ich pogodziłaś, ale to bardzo dobrze ;) U mnie nowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie proszę nie rób mi tego i nie kłóć ich znowu! Proszę!!! Tak jest świetnie i niech będą razem. Byliby świetną parą. Ok przecież to twoje opowiadanie. ;) Czekam na nexta.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko sie skomplikuje kiedy o romansie dowie się Debbie

      Usuń
  3. Bardzo przepraszam, że tak długo nie zaglądałam, ale kompletnie nie mam ostatnio czasu...
    Nie... dlaczego musi się komplikować??? Niech będzie tak, jak jest! Muszą być razem, nie ma innej opcji. Kto wie, czy Michael w rzeczywistości nie miał podobnych sytuacji... Dylematy, wątpliwości, tu jedna kobieta, tu druga... Mam nadzieję, że między nimi się ułoży... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi. Będą razem to mogę zagwarantować, ale nie odbędzie się bez kolejnych wątków. :)

      Usuń
  4. Super opowiadanie, od razu przeczytałam całe by wiedzieć o co chodzi. Czuję oczywiście niedosyt i czekam na następną część. :D
    Dzięki za odwiedziny i miłe słowa. Na pewno będę tutaj zaglądać bardzo często.

    OdpowiedzUsuń