piątek, 18 października 2013

Living with Michael Jackson V



Hej, napisałam tą notkę wcześniej, bo w sobotę. Miałam na nią pomysł wcześniej, co jest nie w moim stylu. Publikuję ją dopiero dzisiaj, bo jednak po zapoznaniu się z jej treścią stwierdziłam, że jest do kitu i musiałam ją poprawić. Dziękuje Wam też bardzo za pomoc przy wyborze imienia, bardzo mi się przydała.  Miłego czytania :) 


Od wyznania Michaela minęło dwa tygodnie. Zdecydowałam się zrezygnować z pracy w Mariocie. Nie widziałam już perspektyw pracy w Polsce, dlatego też razem z mamą zdecydowałyśmy się wrócić do Anglii. W sumie to nie był jedyny powód naszego powrotu, moi rodzice postanowili dać sobie drugą szansę i do siebie wrócić. Byłam szczęśliwa, że do siebie wrócili, bo widziałam jakim uczuciem się darzyli. Nasza pięcioosobowa rodzinka miała już wywiad w gazecie. Znowu wokół rodziny Taylorów zrobiło się głośno, między innymi dlatego, że nie byłam już Niną Wojciechowską, tylko Niną Taylor. Zdziwiła mnie ta zmiana nazwiska, ale po rozmowie, która miała odbyć się dzisiaj wieczorem. Wszystko się zmieniło.
- Nina, uważamy, że jesteś już na tyle dorosła, żeby poznać prawdę - powiedziała moja mama patrząc na mnie.
- Co ? Jaką prawdę ? - zapytałam zdezorientowana.
- Taką, że jesteś moją biologiczną córką. - odpowiedział Roger patrząc na mnie poważnie .
- Jak to jestem twoją biologiczną córką ?! - zapytałam oburzona.
- Wiesz... my tak naprawdę... Twojego "ojca" nigdy nie było. Ja i Roger zaczęliśmy ze sobą być 10 miesięcy przed twoimi narodzinami. Potem dowiedzieliśmy się, że przybędzie nam maleństwo, którym jesteś ty - odpowiedziała moja mama.
- TO DO JASNEJ CHOLERY CZEGO NIKT WCZEŚNIEJ MI O TYM NIE POWIEDZIAŁ ?! - zapytałam wściekła.
- Chcieliśmy żebyś miała normalne dzieciństwo. - powiedział Roger próbując jakoś załagodzić tą sytuacje.
- Całe życie myślałam, że mój ojciec zginął w wypadku samochodowym, a tu się nagle okazuje, że go nigdy nie było, bo mój biologiczny ojciec nie miał odwagi się przyznać że jestem jego córką ! - wrzasnęłam.
- Nina to nie tak - powiedziała moja mama.
- Wiecie co, odpieprzcie się ode mnie ! - wrzasnęłam wybiegając z pokoju.
Byłam na nich wściekła za to, że powiedzieli mi o tym dopiero po tylu latach.  Jak można było w ogóle zataić coś takiego? Nigdy nie spodziewałabym się tego, że moi rodzice byliby wstanie zataić przede mną kto jest moim biologicznym ojcem. Wiem, że kiedy ja się urodziłam, Roger dopiero zaczynał karierę i dziecko mogłoby zaszkodzić jego wizerunkowi, ale mogli mi powiedzieć 10 lat wcześniej. Wybiegłam z domu z płaczem. Minęłam w drzwiach Briana i Anitę. Brian złapał mnie za biodra i przytrzymał.
- Co się stało ? - zapytał patrząc na mnie.
- Wiesz, czego się dowiedziałam ? Że Roger to mój biologiczny ojciec ! - wykrzyczałam.
- Jednak się przyznał? No gratuluje - powiedział ironicznie.
- Nienawidzę was wszystkich. Wszyscy o tym wiedzieli, a nikt przez 23 lata nie miał odwagi mi o tym powiedzieć. Walcie się wszyscy ! - krzyknęłam wyrywając się z uścisku.
Nie słuchałam już nikogo, kto o tym wiedział. Miałam żal nawet do Freddiego, który był moim przyjacielem, nie ważne jak głupio to zabrzmiało. Nie liczyliśmy lat i rozumieliśmy się bez słów, mogłam zadzwonić zapłakana, a on i tak wiedział o kogo chodzi. Poszłam do jakiegoś baru na mieście i zamówiłam flaszkę normalnej, czystej wódki, bez niczego. Stwierdziłam, że chce upić się jak najszybciej i mieć spokój. Nie wiem ile zdołałam wypić, ale film urwał się dosyć szybko. Obudziłam się rano, w pokoju hotelowym. Moja głowa bolała mnie gorzej niż po osiemnastych urodzinach. Nikogo koło mnie nie było. Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem zaczęłam błądzić po apartamencie. Zobaczyłam jego, siedzącego na kanapie. Był ubrany w czarne spodnie, mokasyny i białą koszulę. Przeglądał właśnie poranną prasę. Uśmiechnęłam się.
- Znowu ty? - zapytałam z krzywym uśmiechem.
- Ooo, widzę, że już się wyspałaś - odpowiedział śmiejąc się.
- Bardzo wczoraj rzygałam ? - zapytałam od razu.
- Przez północy, ale i tak byłaś dzielna, ja bym nie dał rady wypić dwóch flaszek i jeszcze rozmawiać - odpowiedział podchodząc do mnie.
- Co ci nagadałam ? - zapytałam od razu.
- Wręcz wykrzyczałaś, że nienawidzisz Rogera, własnej matki, Briana i całej reszty idiotów, którzy nie mieli odwagi powiedzieć ci prawdy. - odpowiedział patrząc na mnie. Ujął delikatnie moją dłoń - A potem powiedziałaś, że mnie kochasz i chcesz ze mną zamieszkać.
- CO ?! - zapytałam z niedowierzaniem .
- Ja tylko powtarzam to co powiedziałaś - powiedział śmiejąc się. Pocałował mnie delikatnie i przytulił.
- Przepraszam... - odpowiedziałam zmieszana.
- Nie masz, za co. To tylko umocniło mnie w przekonaniu, że jednak coś do mnie czujesz - powiedział dotykając mojego policzka. - Nina, jesteś taka piękna...
- Przestań - odpowiedziałam zawstydzona.
- Jestem idiotą - powiedział odsuwając się ode mnie gwałtownie.
- Co się stało ? - zapytałam zaskoczona.
- Posłuchaj, ja muszę ci to w końcu powiedzieć.... - powiedział niepewnie.
- O co chodzi ? - dopytywałam nerwowo.
- Ja mam żonę i syna w drodze. - odpowiedział szybko.
Miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami. Facet, którego kocham, który jest moją pierwszą wielką miłością, właśnie powiedział, że ma już żonę i dziecko. Byłam załamana, łzy same zaczęły mimowolnie spływać po moich policzkach.
- Nienawidzę cię tak samo, jak ich! Jak mogłeś mnie tak oszukać. Człowieku powiedziałeś, że mnie kochasz. Ilu jeszcze to powiedziałeś ?!- zaczęłam okładać go pięściami po klatce piersiowej. Przytrzymał moje ręce.
- Nina, nie kocham jej. Wiem, że głupio to zabrzmi, ale jestem z nią tylko dlatego dziecka. Nie chce mieć dziecka bez ślubu. Ona zgodziła się mi je urodzić - powiedział próbując jakoś mnie uspokoić.
- Co nie zmienia faktu, że z nią sypiasz. Że w ogóle jest twoją żoną. Czuje się jak jakaś tania dziwka ! - krzyknęłam. Przycisnął mnie swoim ciałem do ściany.
- Gdybym cię nie kochał to by cię tutaj teraz nie było. Narażając się na zdjęcia w gazetach, przyniosłem cię tutaj. Nie mogłem pozwolić na to, żeby stała ci się krzywda.- rozluźniał powoli ręce zaciśnięte na moich nadgarstkach. Przeczesał palcami moje włosy - Kocham cię Nina, kocham najbardziej na świecie. Bardzo chciałbym, żebyś była jedyną osobą w moim życiu, tą jedną jedyną z którą spędzę resztę mojego życia.
- Nie spędzisz! Nienawidzę cię Michael! Nienawidzę! - wykrzyczałam.
Bez ostrzeżenia wsunął język pomiędzy moje wargi i namiętnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam płakać. Jak on mógł coś takiego przede mną zataić. Spojrzał na mnie zmieszany.
- Przepraszam Nina, tylko to chciałem ci jeszcze powiedzieć. - powiedział zanim zaczął łkać.
Nie odpowiedziałam. Wstałam i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz, poprawiłam fryzurę i trochę podmalowałam się kosmetykami, które trzymałam w torebce. Założyłam kurtkę i wyszłam z apartamentu Michaela, bez żadnego pożegnania. Błąkałam się po Londynie w celu opanowania emocji, które gotowały się we mnie. Moja miłość do Michaela przerodziła się w nienawiść. Nie rozumiałam jego zachowania, tak samo jak nie rozumiałam zachowania moich rodziców. Różnili się o tyle, że złość na rodziców już mi przeszła. W końcu to oni dali mi dar życia i powinnam im być za to wdzięczna bez względu na inne okoliczności. Wróciłam zapłakana do domu. W salonie siedział Roger, który wybierał numery telefonu, zapewne mnie szukał. Ucieszył się na mój widok.
- Boże kochany Nina ! - wykrzyczał doskakując do mnie - Dziecko gdzieś ty była ?
- Poszłam się napić i obudziłam się w apartamencie hotelowym Michaela - wycedziłam.
- Czy wy.... - zaczął niepewnie. .
- Chyba musiałabym upaść na głowę żeby to z nim zrobić - powiedziałam patrząc na niego.
- Przecież go kochasz - przypomniał mi.
- Ja go nienawidzę ! - krzyknęłam rozklejając się. Roger przytulił mnie.
- Przyznał ci się już ? - zapytał zatroskany.
- Tak, ja ja.... jak on mógł mnie tak potraktować ... - łkałam w ramie mojego ojca.
- Nina będzie dobrze. Dasz radę, wierzę w ciebie. Jesteś w końcu z krwi i kości Taylor, a my się nie poddajemy słoneczko - powiedział głaskając mnie po włosach.
- Tato, ale ja go kocham... - odpowiedziałam.
- Wiem kochanie. Daj mu czas. Proszę. Zaraz święta, sylwester, potem jeden rok, potem jedziesz na trasę z Brianem. Zapomnisz kochanie, zapomnisz. - powiedział biorąc mnie na ręce. - No moja mała Ninusia sporo utyła od 20 lat. Nie dawno jeszcze nosiłem cię na rękach.
- Tak, tak. 20 lat temu. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- No chodź maleństwo, pójdziemy na górę. Pogadamy z mamą i ona coś poradzi na twoje złamane serce - powiedział wnosząc mnie po schodach.
We troje przegadaliśmy ze sobą do północy. Zapomniałam, przynajmniej po części o tym co stało się parę godzin temu. Moje odczucia w stosunku do Michaela stały się totalnie obojętne. Nie czułam do niego już nic. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Zasnęłam śniąc o tym co stało się w przeciągu ostatnich miesięcy i starając się nie myśleć.......... o Michaelu.

Gif nieadekwatny do wieku Michaela, ale tylko taki znalazłam.




A to oto Nina.                









4 komentarze:

  1. A tak się cieszyłam, że wyznali sobie miłość, a tu taka niespodzianka. Mam nadzieję, że planujesz to naprawić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie i wszystko zepsute. Masz to naprawić jak najszybciej! ;) Bo nie przeżyję jeśli oni nie będą razem. Czekam na nexta.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj komentuję najnowsze notki, ale nie mogę tej tak zostawic. Boże co to było?!
    Jak Michael powiedział, że ma żonę i syna w drodze to wpadłam w taki niekontrolowany śmiech, że masakra. Mówie, a to Ci dopiero dowcipniś no... a potem, z każdym kolejnym zdaniem było tylko: "Michael to Ty tak serio????"
    Nie powiem... napięcie budujesz genialnie :P

    pozdrawiam
    ~Invincible

    OdpowiedzUsuń