niedziela, 14 września 2014

Living with Michael Jackson XXIII


Od śmierci Briana minął miesiąc. Chodziłam cały czas podłamana, aczkolwiek starałam się jakoś pogodzić z tym, że Briana nie ma już obok mnie. Znowu wróciłam do pracy, znowu miałam dużo zleceń. Pozowanie do Elle, Vogue'a, kalendarzy, czy nawet chodzenia w pokazach! Zaczęłam karierę profesjonalnej modelki, mimo że byłam już po porodzie i miałam 4 miesięcznego synka, a właśnie... Mój synek rósł jak na drożdżach, miał geny mojego męża, kiedy bym nie spojrzałam na Keitha, zawsze widziałam w nim Briana... Widziałam jego oczy, uśmiech... Nie mogłam zapomnieć o tym, że nigdy już nie zobaczę Briana i to chyba było w tym wszystkim najgorsze. Siedziałam w profesjonalnym studiu zdjęciowym, miałam pozować do kalendarza. Moje włosy zostały lekko przycięte i przefarbowane na czarno, chciałam wyglądać bardziej poważnie.
- Nina dziecko, co ty zrobiłaś z włosami?! - mój ojciec zakrztusił się herbatą kiedy ujrzał moją fryzurę w studiu.
-Przemalowałam. - powiedziałam patrząc na niego zdziwiona.
- NA CZARNY?! TY MASZ PIĘKNY JASNY BLOND ! ŚCIĄGAJ MI TO ZE ŁBA ALE JUŻ ! - darł się na mnie.
- TATO MAM POWYŻEJ 20 ROKU ŻYCIA, WIĘC MOŻESZ SIĘ WALIĆ - krzyknęłam wystarczająco wściekła.
- Słucham ? - zapytał po chwili lekko zszokowany.
- Wal się. Drzesz się na mnie jakbym dalej była twoją małą Ninusią, a ja jestem już wdową. Odwal się w końcu ode mnie - zdenerwował mnie.
- Nina jak ty mówisz... - spojrzał na mnie, zabolało go i mnie też...
- Przepraszam tato... - popatrzyłam na niego skruszona.
- Co się z tobą dzieje ?  - zapytał zatroskany.
- Ja dalej nie radzę sobie z tym psychicznie.. Kiedy opiekuje się Keithem widzę Briana, a ja chciałabym już o tym zapomnieć. - odpowiedziałam.
- Z czasem to minie skarbie... - usiadł na kanapie i wziął mnie na kolana.
- Czas nie leczy ran tato... - spojrzałam na niego, chyba dopiero teraz zobaczył jak naprawdę wyglądam.
- Jaka ty jesteś blada... - zmartwił się - Powinnaś się przebadać i zadbać o siebie.
- Nie mam czasu, mam nawał pracy. - odpowiedziałam.
- Idź, cyknij sobie parę fotek a potem pojedziemy na obiad - uśmiechnął się.
- No ok, ale to są zdjęcia do kalendarza dla panów... - wstałam z jego kolan.
- Nic nie szkodzi, chętnie popatrzę - zamrugał do mnie szybko.
- Ale tato... - spojrzałam na niego przestraszona.
- A co ja cię dziecko nigdy nago nie widziałem? - zaśmiał się - Masz całkiem niezłe warunki... - pożarł mnie wzrokiem.
- Tato, hamuj pięty - śmiałam się z niego. 
- No już, idź się przebrać - poganiał mnie.
Pobiegłam ze śmiechem do garderoby, włożyłam na siebie jakiś seksowny komplet bielizny i szpilki na platformie. Makijażystki zrobiły mi ostry makijaż, a fryzjerka nałożyła mi blond peruke.
- A czemu tak ? - zapytałam zdziwiona.
- Czerń cię postarza. W blondzie wyglądasz młodziej i bardziej pociągająco. - stwierdziła czesząc ją delikatnie.
- Ściągamy kolor i nakładamy blond ? - zapytałam po chwili.
- Jak będziesz miała czas to jak najbardziej. Albo wiesz, zdejmę ci tą peruke. W czarnych ci lepiej... - przyjrzała mi się.
Zdjęła mi sztuczne blond włosy i wypuściła na sesje. Rzeczywiście, wyglądałam bardzo uwodzicielsko i pociągająco, w końcu to sesja w kalendarzu dla panów, miała taka być, żeby dobrze się sprzedało. Krępowało mnie to, że mój ojciec oglądał mnie w negliżu.
- Tato, proszę cię nie patrz się tak na mnie ... - speszyłam się.
- No dobrze - odwrócił się tyłem do mnie, jednak bacznie obserwował mnie w lusterku któro ustawił tak, żeby móc dalej mnie oglądać.
Nie ukrywajmy, mój ojciec to straszny kobieciarz, lubi popatrzeć na pół nagie kobiety, nie ważne czy były to jego córki, czy jakieś modelki. Nie, nie, nie podglądał mnie w domu, kupował moje gazety i podziwiał. Był ze mnie dumny, że zrobiłam ogromną karierę, jak dotąd tylko mi się to udało, ale kto wie, czy następna nie będzie Rory? Po skończonej sesji ubrałam się w dżinsy i sweterek, i razem z moim tatą poszliśmy na obiad w jednej z prestiżowych restauracji.
- Co bierzesz skarbie ? - zapytał.
- Chyba jakąś sałatkę . - odpowiedziałam przeglądając menu.
- Tak słabo ? - zdziwił się.
- Wiesz, zjadłabym jakiś stek, ale jak patrzę na ciebie i widzę perspektywę, że będę taka gruba jak ty to mi się odechciało - zaśmiałam się.
- No wiesz... - obruszył się.
- Wyhodowałeś sobie piękny mięsień piwny tato! - wybuchnęłam tak głośnym śmiechem, że ludzie popatrzyli na mnie jak na idiotkę.
- Nina przestań - warknął.
- No już dobra... - otarłam łzy, które płynęły mi ze śmiechu.
Zjedliśmy razem obiad po czym pojechaliśmy na małe zakupy. Wiedziałam, że Roger chce żebym chociaż na chwilę zapomniała o tym, że Briana już nigdy nie będzie..., ale co by nie mówić - pomógł mi. Uświadomił mi, że nie warto już rozpaczać, bo on jest w lepszym świecie i czuwa nade mną i naszym dzieckiem z góry i nie pozwoli na to, żeby stała nam się krzywda.






 

1 komentarz:

  1. Seksy, Roger, srksy i kompleksy.
    No młoda, dobra robota.
    Celująco! <3

    OdpowiedzUsuń