niedziela, 14 lipca 2013

Never Let Me Go XVI

Hej, nareszcie w domu i na blogu. Wooow widzę że przybyło i wyświetleń i komentarzy. Co do niektórych: Sasha i Michael jeszcze ze sobą będą, a Sasha nie jest fałszywa i puszczalska tylko bardzo nie zdecydowana. Nie wie czy ciągnąć to z Rogerem czy jednak być z Michaelem. Nie długo wszystko się wyjaśni, w bardzo zaskakujący sposób. Zapraszam więc do lektury. 


Ostatni koncert grałam w Los Angeles, dlatego że nie było innego ciekawego miejsca. Tam przeważnie było ciepło w zimie i napewno nie dostałabym anginy jak po koncercie w Budapeszcie. Siedziałam w swojej garderobie rozgrzewając się przed koncertem w swoim kochanym, czarnym gorsecie, złotej marynarce i trampkach. Zmieniłam też kolor włosów i z jasnej blondynki zmieniłam się w ognistorudą kobietę. Nie podobał mi się ten kolor, ale ludzie odpowiedzialni za mój wizerunek narzucili mi jak mam wyglądać. Zaskoczyły mnie odwiedziny pewnej osoby. 
- Przeszkadzam ? - zapytał miękki, łagodny, męski głos. 
- Nie - odpowiedziałam odwracając się na krześle - Michael, co za niespodzianka.
- Przegapić twój występ, to jak powiedzieć że Thriller to najgorsza płyta wszech czasów - odpowiedział podając mi kwiaty. 
- Dziękuje, są piękne - powiedziałam wkładając je do wazonu. 
- Słuchaj, chcę cię po koncercie wyciągnąć na kolacje, tylko tak żeby ten palant z którym jesteś nie wiedział. Muszę ci coś pokazać. - odpowiedział poważnie.
- Dobra, zadzwonię żeby nie próbował po mnie przyjeżdżać - powiedziałam patrząc w jego oczy.
Czułam, że coś jest nie tak. Po jego oczach było to widać. Uśmiechnęłam się i zostałam zawołana na scenę. Koncert nie poszedł tak jak sobie to zaplanowałam. Myślałam o tym co Mike chce powiedzieć, o tym co się stało skoro nazwał Rogera palantem. Coś czułam, że chodziło o moją "kochaną przyjaciółkę" Debbie. Koncert zakończyłam bez bisów, bo po jednej z akrobacji moje kolano odmówiło posłuszeństwa. Dokończyłam koncert siedząc na krześle i wróciłam do garderoby.
- Cholera jasna, co to za pechowy dzień - powiedziałam do jednego z medyków.
- Mówiła pani, że nie wierzy w pecha. - odpowiedział zdziwiony. 
- Wiesz, to zależy. Czuje że stanie się coś nie dobrego - powiedziałam zastanawiając się. 
- Niech się pani nie denerwuje. Złość szkodzi piękności,a takiej pięknej buźki było by szkoda - odpowiedział zawiązując bandaż na moim kolanie. 
- Dziękuję za komplement - powiedziałam czerwieniąc się. 
Wstałam i z pomocą asystentki doszłam do garderoby. Czekał w niej Michael. Szybko przebrałam się i udaliśmy się do zarezerwowanej wcześniej restauracji. Usiedliśmy w zarezerwowanej sali tylko we dwoje. Spojrzałam na Michaela, a on na mnie.
- Więc, o czym chciałeś mi powiedzieć ? - zapytałam zaciekawiona. 
- O tym - odpowiedział wyjmując wycinek z gazety. 
- Co to jest ? - zapytałam zaskoczona.
- Przeczytaj, zobaczysz - odpowiedział patrząc na mnie. 
Przyjrzałam się wycinkowi, był to fragment wywiadu, z Debbie Mang, moją "ukochaną przyjaciółką", której miałam ochotę przywalić po przeczytaniu tego co o mnie powiedziała. 
- Więc Debbie, jaka była relacja między tobą i Rogerem ?
- Świetna, byliśmy w sobie naprawdę zakochani, do póki nie pojawiła się Pani Taylor. Zepsuła wszystko co starałam się zbudować, ona i ten jej dzieciak. 
- Ale gdyby Roger nie chciał, to nie zrobił by z nią tego. Nie sądzisz ?
- Roger to kobieciarz. Wiem, że Sasha zawsze go pociągała, pociąga i pociągać będzie. Niestety, ale to że zachowała się jak szmata to inna kwestia. 
- Słuchaj, pytałam Rogera o to, czy jest szczęśliwy z Sashą. Jak myślisz co odpowiedział ?
- Pewnie powiedział, że bardzo. Stworzyli sobie rodzinę jak z bajki. Troje dzieci i kochające się małżeństwo. Szkoda tylko, że po rozwodzie. 
- A co myślisz o relacji Michaela z Sashą?
- Że była świetna. Jej potrzeba kogoś spokojnego. Ona w głębi duszy jest taka jak on tylko Roger przytłumił w niej to kim naprawdę była. Nie wierzę w to, że mogła zostawić tak Michaela, kochała go. Planowała z nim dziecko, wcale bym się nie zdziwiła gdyby Rufus był synem Michaela. 
- Skąd te podejrzenia ?
- Bo wychowywał Rufusa razem z nią. Taylor nie zezwalała na to żeby dziecko widywało się z Rogerem, a tym bardziej ze mną. 
- Myślisz, że jak długo jeszcze będzie z Rogerem ?
- Oj nie długo i już ja się o to postaram. Poza tym ona wróci do Michaela, jak się dowie o tym, że ja i Roger spodziewamy się dziecka. (...)
Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że on dalej jest taką świnią, liczyłam, że w końcu spoważniał. Łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy. Michael spojrzał na mnie z politowaniem, wstał z krzesła, postawił je obok mojego. Usiadł na nim i otulił mnie ramieniem. 
- Sasha, proszę cię nie płacz. Nie warto płakać za takim frajerem, który nigdy nie potrafił cię docenić. - powiedział podając mi chusteczki. 
- Kiedy ja myślałam, że on jest inny. Myślałam, że się zmienił i będzie tak jak sobie to zawsze wyobrażałam. - odpowiedziałam patrząc w podłogę. 
- A jak sobie to wyobrażałaś ? - zapytał zdziwiony. 
- Duży dom, gromadka dzieci i kochająca się dwójka ludzi będących ze sobą do końca życia - odpowiedziałam zamyślając się. 
- I tego spodziewałaś się po Rogerze ? - zapytał śmiejąc się.
- Tak, bo go kochałam, ale jakoś już coraz mniej mam ochotę na związek z nim. Póki co chyba nie mam ochoty na związek z nikim - odpowiedziałam patrząc na mnie. 
- Taylor, rozumiem cię. Może ciężko ci to dostrzec, ale naprawdę w głębi duszy jesteśmy do siebie podobni i czułem że tak się stanie. Żałuję tylko, że cię przed tym nie uchroniłem - powiedział patrząc na mnie. 
- Słuchaj, to wszystko to moja wina. Mogłam sobie darować ten gorset, wino i tą romantyczną kolacje na której wyznałam mu to co do niego czuje. Zakończę to raz na zawsze i w końcu będę szczęśliwa - odpowiedziałam wycierając łzy. 
- Samotność, nie jest szczęśliwa - powiedział łapiąc mnie za dłoń. 
- Mam dzieciaki. Kocham i czuję się kochana. To jest dla mnie pełnia szczęścia i sens życia, a to czy z kimś będę czy nie jest nie ważne -odpowiedziałam poważnie. 
- Jak uważasz. Słuchaj, zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym. Jak będziesz czegoś potrzebowała to zadzwoń słońce - powiedział cmokając mnie przelotnie w skroń. 
- To miłe z twojej strony. - odpowiedział uśmiechając się słodko - Uciekam, muszę z nim o tym pogadać. 
- Dasz radę. - powiedział.
Założył płaszcz na moje ramiona i odprowadził do samochodu. Dojechałam do hotelu w którym mieszkałam. Weszłam do swojego apartamentu, gdzie mieszkałam z Rogerem. Podszedł do mnie i spojrzał mi w zapłakane oczy. 
- Widziałaś to co powiedziała, prawda ? - zapytał patrząc na mnie.
- Tak widziałam. Chcę żebyś się spakował i spieprzał z mojego życia raz na zawsze - odpowiedziałam wściekła.
- Nie mam z nią dziecka. Wiesz, że nie jest do końca rozgarnięta - powiedział patrząc mi w oczy.
- Mam w dupie to czy to prawda, czy nie. Po prostu chcę rozstania. Nie mogę tak żyć, nie ufam już w to co powiesz. Możemy zostać przyjaciółmi, ale niczym więcej, nigdy więcej - odpowiedziałam rozklejając się. 
- Skoro naprawdę tego chcesz, to powinniśmy to zrobić - powiedział podnosząc moją twarz. 
- Przepraszam, nie potrafię dłużej tego ciągnąć - odpowiedziałam wycierając łzy. 
- Bądź szczęśliwa z Michaelem, nie byłem nigdy godny żeby z tobą być. Byłaś największą nagrodą mojego życia, ale ona też kiedyś musiała przeminąć. Zawsze masz we mnie wsparcie. Pamiętaj - powiedział przytulając mnie.
Zamknęłam oczy i znowu zaczęłam płakać. Roger wyprowadził się z apartamentu. Zostałam sama, z trójką dzieci, podobnie jak cztery lata temu. Chciałam się w końcu ustatkować i poświęcić dzieciom. Zapomniałam o nich, biegając za Rogerem i nie chciałam żeby to się powtórzyło. Kupiłam spokojny domek w Montreux w Szwajcarii. Felix i Rory mieli chodzić do angielskiej szkoły, a ja miałam zajmować się Rufusem. Tak chciałam spędzić najbliższe dni, bo inaczej nie potrafił na razie wyobrazić sobie swojego życia. 

Taki Michael i Lisa.

5 komentarzy:

  1. No i w końcu przejrzała na czy, ale na jak długo? O to jest pytanie. U mnie nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No bravo! Świetna...strasznie mi się ten blog podoba.
    u nas nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz przeczytam. Dziękuję za taką opinię ;)

      Usuń
  3. Dziękuję za zainteresowanie moim blogeim (lady-in-my-life.blogspot.) W wolnej chwili na pewno przeczytam Twoje opowiadanie :D :))))

    OdpowiedzUsuń