wtorek, 16 lipca 2013

Never Let Me Go XVII

Woow, wyświetleń coraz więcej w chwili pisania notki było ich 1727, co bardzo mnie cieszy. Lubię pisać, a w szczególności dla kogoś, aczkolwiek uważam, że nie potrafię pisać. Komentarzy i czytelników też przybywa. Możecie obserwować mojego bloga lub otrzymywać powiadomienia na email. No co tam będę truła. Czas na lekturę. Chamska reklama swojego aska (http://ask.fm/Agata9858)

Mieszkanie w Montreux wyszło mi na dobre. Mieszkałam tam od dwóch miesięcy i powoli powracałam do życia. Starałam się pozbierać po Rogerze i przemyśleć to co chce robić z własnym życiem. Doszłam do wniosku, że w końcu powinnam się ustatkować. Powinnam znaleźć sobie mężczyznę, który pokocha mnie taką jaką będę i nie będzie starał się mnie zmienić. W sumie, szansa takiego związku przeszła mi koło nosa, bo zajęłam się odzyskaniem Rogera. Żeby o tym nie myśleć zajęłam się muzyką. Nagrywałam w Mountain Studios materiał na nową płytę. Chociaż przez napisanie piosenki mogłam się poczuć lepiej. Dzisiaj były urodziny Rufusa, więc wzięłam wolne. Na małą imprezę o ile tak można ją nazwać zaprosiłam paru znajomych: Briana z Anitą, Natalie z mężem, Mary, Michaela i Rogera, niestety. Bałam się, że znowu spojrzę mu w oczy i wylądujemy w łóżku czego bardzo bym nie chciała. Felix i Rory pomagały mi udekorować dom, a ja zajmowałam się tortem. Usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- Ja otworze ! - krzyknęłam z kuchni. 
- Dobrze - odpowiedział Felix zajęty przyczepianiem balonów. 
W fartuchu pobiegłam do drzwi. Stał w nich Michael. 
- Hej - powiedziałam zaskoczona.
- Ooo, widzę że od rana w kuchni - odpowiedział podając mi kwiaty.
- Dziękuję są piękne. - powiedziałam wąchając róże - Wejdź do środka. 
- Widzę, że przygotowania idą pełną parą - powiedział rozglądając się po domu.
- Tak, jestem taka zabiegana - odpowiedziałam wkładając kwiaty do salonu.
- Właśnie to zauważyłem. Zapomniałaś chyba o jednym . - powiedział patrząc na mnie. 
- O czym ? - zapytałam zdziwiona.
- O tym, że mamy walentynki to raz - powiedział przybliżając się do mnie - A dwa o tym, że kończysz 33 lata. 
- Poważnie to dzisiaj ?! - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak, dzisiaj 14 lutego - odpowiedział uśmiechając się do mnie. - Zapomniałaś ?
- Tak, mam taki mętlik w głowie, że nie pamiętam o takich rzeczach. - powiedziałam siadając na krześle. 
- Co się znowu dzieje ? - zapytał zatroskany. 
- Wydaje płytę, zajmuje się domem i cały czas myślę o nim - odpowiedziałam wzdychając. 
- Sasha, musisz w końcu zapomnieć - powiedział dotykając mojego ramienia. 
- Kiedy to nie tak proste - odpowiedziałam patrząc na niego. 
- Ale idzie ci świetnie, zostawiłaś go w końcu. Teraz będzie już tylko lepiej, zobaczysz - powiedział przytulając mnie. 
- Mamo jest 14, skończ się żalić i do roboty - powiedział Felix wchodząc do pokoju. 
- Już idę - odpowiedziałam uśmiechając się. 
Pobiegłam do kuchni. Dokończyłam dekorowanie tortu i nakryłam do stołu. Michael opiekował się Rufusem i nadzorował przebieg dekorowania. Pobiegłam na górę żeby się przebrać. Założyłam długą kremową spódnice i białą koszulę. Jakoś tak mało odświętnie, bo byłam przekonana, że nikt nie pamięta o moich urodzinach skoro nawet ja o nich nie pamiętałam. Zeszłam na dół. Michaela nie było, była tylko trójka moich dzieci. 
- A wujek Michael gdzie ? - zapytałam zdziwiona. 
- Musiał wyjść. - odpowiedziała Rory.
- Aha, no cóż czekamy na resztę - powiedziałam siadając na kanapie. 
Siedziałam tak około 30 minut i zaczęło mnie to już irytować bo goście się spóźniali. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Michaela, ale nie odebrał. Tak samo reszta zaproszonych, nie odbierała. Pomyślałam, że coś się stało. Założyłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. 
- Niespodzianka ! - krzyknęli wszyscy. 
- Myślałam, że nie pamiętacie - powiedziałam zaskoczona. 
- Mógłbym zapomnieć o urodzinach wszystkich, ale nigdy o twoich - odpowiedział Roger podając mi kwiaty. 
- To bardzo miłe - powiedziałam po chwili uśmiechając się. - A teraz zapraszam do mojej rezydencji.
Weszliśmy do środka. Chyba dom zrobił na nich wrażenie, w końcu tani nie był. Miał pięć sypialni z łazienkami, garderobę, pokój do pracy, sale treningową, siłownie i basen. Zjedliśmy wspólnie uroczysty obiad. Mary, Anita i Natalie poszły bawić się z dzieciakami, natomiast Ja, Brian, Roger i Michael zostaliśmy przy stole.
- Wiesz, organizujemy koncert w hołdzie Freddiemu - powiedział Brian.
- To bardzo miłe z waszej strony. - odpowiedziałam. 
- Zależy nam na tym, żebyś coś na nim zaśpiewała. - powiedział Roger. 
- Słuchajcie, podpisałam kontrakt na koncert dla niego i tylko dlatego się zgadzam. - odpowiedziałam od razu. 
- Coś się w tobie zmieniło - skomentował Michael.
- Wszystko. Nie mam parcia na sławę. Chcę być normalną matką trójki dzieci i mieć kogoś kto w końcu będzie mnie kochał taką jaka jestem - powiedziałam patrząc na niego. 
- Sash, jesteś twardą dziewczyną i uwierz mi że jeszcze nie raz trafisz na takiego księcia z bajki - odpowiedział Brian uśmiechając się. 
- Chyba już znalazłaś - powiedział Roger. 
- Może tak, a może nie. - odpowiedziałam czerwieniąc się.
- Hahaha, Sasha się zawstydziła, Sasha się zawstydziła - zaczął nucić Brian. 
- Dobra zawstydziłam się. Koniec - powiedziałam poważnie.
- No, no to my nie będziemy przeszkadzać - odpowiedział Brian z Rogerem wychodząc. 
- Możemy porozmawiać na osobności ? - zapytał Michael. 
- Tak, jasne. Chodź za mną - odpowiedział wstając. 
Wstałam i razem z Michaelem poszłam do mojego gabinetu. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na przeciwko niego. Trwała walka na spojrzenia. 
- Więc, o czym chciałeś porozmawiać ? - zapytałam zaciekawiona.
- Wiesz, wiem o tobie wszystko, za wyjątkiem jednej rzeczy - odpowiedział stremowany.
- Jakiej? - zapytałam zaciekawiona .
- Tego, czy ty dalej..... chociaż odrobinkę.. - zaczął - Mnie kochasz - dokończył.
- Michael - westchnęłam - Tak, dalej cię kocham.
- To znaczy, że jeżeli bym cię o to poprosił....... - nabrał więcej powietrza - Sasha, chcę spróbować jeszcze raz.
- Michael, ale ja chyba nie chce - powiedziałam po chwili. 
- Dlaczego ? - zapytał zaskoczony. 
- Słuchaj, nie chcę cie znowu ranić. Wiesz jak było i nie chce żebyś przeze mnie cierpiał - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Cierpię jeszcze bardziej, kiedy nie ma ciebie - powiedział dotykając mojej dłoni. 
- Michael, a jeżeli znowu zrobię coś głupiego - zaczęłam wywód. 
- Sasha, nie myśl o tym. Ja cię kocham i zależy mi na tobie - odpowiedział.
Przybliżył się do mnie i objął mnie. Dotknął delikatnie swoimi ustami moich warg. Wsuną między nie wargi. Poczułam motylki w brzuchu, czułam jego oddech na moich policzkach. Po chwili usłyszałam szept.
- Przesuń się kretynie, bo nic nie widze - powiedział Brian.
- No i dobrze. To ja tu dbam o dobro mojej żony - odpowiedział Roger.
- Tak o nią dbałeś, że zacząłeś ją zdradzać tak ? - zapytał Brian. 
- Czepiasz się szczegółów - odpowiedział Rog.
- Przepraszam cię bardzo. Teraz to ci na niej zależy ale jak cierpiała to miałeś ją gdzieś - powiedział Bri.
- Przestań mi to wypominać - warknął Roger.
- Uspokójcie się - krzyknęłam.
- Sasha, przepraszamy - powiedział Brian. 
- No to przestańcie podsłuchiwać i idźcie na dół. - odpowiedziałam poważnie.
- Więc mogę do ciebie mówić skarbie ? - zapytał Michael patrząc mi w oczy. 
- Oczywiście kochanie - odpowiedziałam wtulając się w jego ramiona.
Byłam taka szczęśliwa. Nie wiedziałam, że po tym jak go skrzywdziłam będzie chciał zacząć wszystko od nowa. Resztę wieczoru spędziliśmy z zaproszonymi celebrując roczek mojego syna, który zaczął stawiać pierwsze kroczki. Michael nie szczędził mi czułości, a mina Rogera wskazywała na to że jest cholernie zazdrosny. A co do sprawy z Deborah, to wszystko okazało się ściemą. Coś tak przeczuwałam, ale kiedyś musiałam zakończyć związek z Rogerem i chyba nadszedł ten moment. Nic w życiu nie trwa wiecznie. 



5 komentarzy:

  1. Ah ten Michael. <3 Czuły i kochający jak zawsze!
    Świetna notka, na prawdę. A piosenka na końcu? Strzał w dziesiątkę! Uwielbiam tą piosenkę! <3

    U nas jt kolejna część opowiadania więc już zapraszam. :)

    w.i.t.h Love!

    Pozdrawiam.
    Billie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie już nie mogę się doczekać. Dziękuję za komplement ;)

      Usuń
  2. Nareszcie są razem :-) Tylko nie rozdzielaj ich już, ok? A mam pytanie. Ty czytasz jeszcze mój blog bo nie napisałaś komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, już ich nie rozdzielę. Nie mam poza tym pomysłu jak. A co do bloga to czytam tylko mam trochę zajęć i mogłam przez przypadek nie napisać komentarza. Zaraz to nadrobię :)

      Usuń
  3. Super:)Tyknelam sie na notke i szczerze,super:)niedługo przeczytam od poczatku

    OdpowiedzUsuń