niedziela, 21 lipca 2013

Never Let Me Go XVIII

Jejku, miałam dodać notkę wczoraj i już prawię kończyłam, ale zasnęłam nad komputerem (znowu -.-) i kiedy się obudziłam wszystko przepadło ;c. Zaczynam więc jeszcze raz. Obserwatorów widzę przybyło i wyświetleń również aktualnie jest ich 1990. Cieszę się, bo widzę że nie piszę na marne. Ale co tam, zapraszam do lektury :)

Nadeszła wiosna. Muszę przyznać, że po powrocie do Michaela, odżyłam i to bardzo. Byłam taka jak kiedyś, uśmiechałam się, stałam się bardziej otwarta na kontakty z innymi osobami. Pozostał tylko jeden problem, ja byłam w Montreux, on w Neverlandzie. Niestety, ja się nie chciałam wyprowadzać, bo to był mój dom, w końcu wolny od jakichkolwiek wspomnień związanych z Rogerem. Mike obiecał, że przyjedzie do mnie na dniach i dzisiaj właśnie to uczynił. Z niepohamowaną radością rzuciłam się mu na szyję. 
- Kochanie, tak tęskniłam - powiedziałam patrząc mu w oczy. 
- Sasha, ja też bardzo tęskniłem - odpowiedział cmokając mnie na przywitanie. - Złaś, jesteś ciężka - dodał po chwili uśmiechając się.
- Nie, chyba musisz mieć siłę mnie nosić - powiedziałam obrażona. 
- Kotku, oczywiście że mam siłę nosić moją przyszłą żonę - odpowiedział patrząc na mnie. 
- Przyszłą żonę ? - zapytałam zaskoczona. 
- Porozmawiamy o tym wieczorem - odpowiedział stawiając mnie na ziemi. 
Zaintrygował mnie. Dopiero co byliśmy ze sobą dwa miesiące. W sumie to jakby nie patrzeć łącznie byliśmy ze sobą ponad rok. Dzień spędziliśmy niestety oddzielnie, gdyż musiałam jechać do Mountain Studios w celu nagrania singla. Siedziałam w gablocie ze słuchawkami na uszach. Przez słuchawki usłyszałam znajomy głos. Był to Reinhold Mack, producent płyt Queen.
- O Sasha, widzę że znowu będziemy razem pracować. - powiedział zadowolony.
- Reinhold ? Jak ja cię dawno nie widziałam - odpowiedziałam wychodząc z "gabloty".
- Aleś ty wyrosła - powiedział całując mnie w policzek na przywitanie. 
- Przestań, jestem taka jak byłam - odpowiedziałam uśmiechając się.
- To co dzisiaj nagrywamy ? - zapytał siadając przy konsoli. 
- Singiel, nareszcie coś nowego. - odpowiedziałam zadowolona. 
- I didn't wanna do this ? - zapytał po chwili. 
- Tak - odpowiedziałam. 
- No to do roboty - powiedział poganiając mnie. 
Weszłam z powrotem do pomieszczenia. Stanęłam przed mikrofonem i dograłam wokale najlepiej jak potrafiłam. Wróciłam do dawnych, dyskotekowych klimatów. Piosenka opowiadała o tym, że nie powinnam być z Rogerem, ale ja jednak to zrobiłam. Miała chwytliwy tekst, melodia szybko wpadała w ucho. Liczyłam, że podbije tym światowe dyskoteki. Nie nagrałam nowego albumu od 1989 roku, wtedy wyszedł ostatni i potem było Greatest Hits, ale w sumie tam nie było niczego nowego. Skończyłam dopiero koło 20 i umordowana wróciłam do domu. Michael czekał na mnie w salonie. 
- Bardzo jesteś zmęczona ? - zapytał patrząc na mnie. 
- Troszkę tak, ale tylko troszkę - odpowiedziałam uśmiechając się. 
- Więc, żeby nie przedłużać zapraszam za mną - powiedział biorąc mnie za dłoń. 
Wyszliśmy na taras, był on cały ozdobiony płatkami róż. Na stole stała przygotowana kolacja, a wszędzie paliły się świeczki i podgrzewacze. Usiadłam na przeciwko niego. 
- Co to za okazja ? - zapytałam zdziwiona.
- Chcę porozmawiać o naszej przyszłości  - odpowiedział nalewając mi wina.
- A więc, co masz na myśli kochanie ? - zapytałam zaciekawiona. 
- Sasha - powiedział klękając przede mną. - Wiem, że już raz o to pytałem, ale nam nie wyszło. Chcę więc zapytać jeszcze raz. Czy zechcesz dzielić ze mną każdy swój dzień i zostać moją żoną ? 
- Michael, czy jesteś pewien, że tego chcesz ? - odpowiedziałam pytając go. 
- Jestem tego pewien tak bardzo, że nawet mogę to udowodnić - powiedział. 
- A więc udowodnij - powiedziałam uśmiechając się. 
- Kocham cię tak jakby jutra miało nie być. Jesteś kimś z kim mogę dzielić się wszystkim i wiem, że mnie zrozumiesz. Chcę dzielić z tobą każdą sekundę mojego życia. Sasha, jesteś wyjątkową kobietą. Taka jak ty trafia się raz na milion. - odpowiedział patrząc mi w oczy - Zależy mi na tobie. 
- Michael - powiedziałam ocierając łzy z policzków - Nikt nigdy nie powiedział mi tego co ty teraz. 
- Bo nikt się nie doceniał - powiedział zakładając mi pierścionek na palec. 
- Michael, chcę być z tobą do końca życia - odpowiedziałam przytulając się do niego. - Jesteś miłością mojego życia.
Nie mogłam nic więcej powiedzieć, łzy mi na to nie pozwalały. Naprawdę, z niczyich ust nie usłyszałam takiego wyznania. Byłam w nim tak bardzo zakochana. Michael to wspaniały mężczyzna. Chyba jako jedyny rozumiał jak czułam się po rozwodzie i jako jedyny potrafił mi pomóc. Żałowałam, że wtedy go tak potraktowałam. Miałam nadzieję, że będzie już tylko cudownie, jednak jak potem się okazało się przeliczyłam. 






7 komentarzy:

  1. Boniu... :p :P :P dzięki za piosenkę :P wiesz że jak ją słyszę to rzygam TENCZOM !!!
    Narazie nie przeczytam bo muszę nadrobić, ale jeszcze raz dziękuję za piosenkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ffffiesz co ? obraszam sie

      Usuń
    2. Sory ale nie dałem rady nadrobić przeczytałem ten a tamto co się działo wcześniej musisz mi streścić.

      Usuń
  2. Om Om OM :P rzygam tenczom :P słodko. tylko zaniepokoiłaś mnie tym "Miałam nadzieję, że będzie już tylko cudownie, jednak jak potem się okazało się przeliczyłam"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, adrenalinka musi być. A resztę czytałeś ?

      Usuń
  3. Końcówka mnie zaniepokoiła. Co ty dziewczyno znowu kombinujesz? U mnie nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczysz nie długo. Nie będzie to na pewno nic strasznego ;)

      Usuń