Pisząc poprzedni odcinek trochę się wkręciłam i postanowiłam że dodam jego drugą część. Myślę że wam się spodoba. Jeśli tak to spróbuję przybliżyć wcześniejsze dzieje bohaterów.
Był słoneczny, ciepły poranek. Siedziałam w swoim domu w Anglii, z daleka od Michaela. Dzisiaj Roger miał oddać mi dzieci. Siedziałam poważnie w domu czytając książkę. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Stali w nich Roger, Felix, Rory i niestety Debbie, nowa dzieczyna Rogera.
- Punktualny jesteś - powiedziałam zła.
- Mamo kiedy pojedziemy do wujka Michaela ? - zapytała Rory.
- Myszko nie wiem. Może wujek sam przyjedzie - odpowiedziałam całując ją w czoło.
- Widzę, że już się pocieszyłaś - powiedziała Debbie.
- Ja przynajmniej nie odbiłam męża przyjaciółce - odpowiedziałam zła.
- Cicho siedź. - powiedziała.
- Szacunku trochę. Nie jesteś w swoim domu. - odpowiedziałam zła.
- Daj se siana - powiedziała.
- Mamo nie kłóć się - powiedział Felix patrząc na mnie swoimi dziecięcymi oczkami.
- Kotku ja się nie kłóce - odpowiedziałam uśmiechając się. Robiłam to naprawdę bardzo rzadko bo problemy życia codziennego mnie za bardzo przytłaczały.
- Masz 2 tygodnie - powiedział Roger.
- Tak wiem - odpowiedziałam - Możemy pogadać w cztery oczy ?
- Jasne - powiedział wchodząc do domu.
- Przepraszam za swoje zachowanie - powiedziałam żeby jakoś zacząć konwersację.
- Nie szkodzi - odpowiedział - Coś się stało ?
- W sumie to tak - odpowiedziałam stremowana.
- Sasha, bądź co bądź to jeszcze nie mamy rozwodu więc powiedz mi to jak swojemu mężowi - powiedział uspokajając mnie.
- Kiedy to ku**a nie jest takie proste - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Sasha powiedz co jest - powiedział łapiąc mnie za ramiona.
- Roger, ty i ja będziemy mieli dziecko - odpowiedziałam prawie mdlejąc.
- Jak to możliwe ?! - zapytał z niedowierzaniem.
- Roger, pamiętasz 3 miesiące temu. Jakoś tak wyszło. Przepraszam - odpowiedziałam zawstydzona.
- Sasha. Z jednej strony jestem w niebowzięty, ale z drugiej cholernie zły. Jak poczuje się Debbie - powiedział siadając razem ze mną na kanapie.
- Nie interesuje mnie to. Wiesz że nie przeprowadzę aborcji. Jeżeli nie chcesz dziecka to wychowam je sama. No problem - odpowiedziałam poważnie.
- Sasha to jest też moje dziecko i ja też chce mieć prawo głosu - powiedział spokojnie.
- Roger, wiesz. Ja na prawdę zrobiłam to nie chcący. Nie chciałam cię udupić - odpowiedziałam wyjmując wydruk USG z torebki. Podałam mu kartkę i czekałam na jego reakcje.
- Sasha chcę, żebyśmy obejżeli je wspólnie tak jak za dawnych lat - powiedział.
Usiadłam mu na kolanach. Roger otulił mnie ramieniem i uśmiechnął się. Pokazałam mu wszystko i usiadłam na swoim miejscu.
- Tylko co ja powiem Michaelowi - powiedziałam po chwili.
- Prawdę. Najlepiej to jak powiemy Debbie i Michaelowi o tym razem - odpowiedział poważnie. W tym samym czasie zadzwonił telefon. Odebrał go Felix.
- Mamusiu, wujek Mikey dzwoni - powiedział podając mi słuchawkę.
- Tak kochanie - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć myszko. Stęskniłem się - odpowiedział swoim ciepłym głosem.
- Michael musimy pogadać w cztery oczy - powiedziałąm poważnie.
- Coś się stało ? - zapytał zatroskany.
- Tak i chcę żebyś się o tym dowiedział na miejscu a nie przez telefon - odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Sasha kotku będę jutro - powiedział krótko i rozłączył się.
- Kiedy będzie ? - zapytał Roggie.
- Jutro - odpowiedziałam wycierając łzy z policzków.
- W takim razie widzimy się jutro. Do zobaczenia - powiedział wstając.
Pocałował mnie w dłoń na pożegnanie i wyszedł. Było mi tak cholernie głupio. Ja i Mike byliśmy ze sobą od miesiąca a znaliśmy się już od roku. Wycięłam mu taki głupi numer zupełnie niechcący. Myślałam że te trzy miesiące temu jednak ja i Roger dojdziemy do porozumienia i będziemy dalej razem, ale nam nie wyszło. Przez resztę dnia przygotowywałam się do tego jak o tym powiedzieć Michaelowi. Nie chciałam żeby poczuł się głupio aczkolwiek wiedziałam że już za późno. Zasnęłam po długich rozmyślaniach czekając jutrzejszego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz