piątek, 12 kwietnia 2013

Never Let Me Go IV

Był, piękny, słoneczny dzień. Jak na listopad było bardzo ciepło. Ja i Michael od dwóch miesięcy mieszkaliśmy razem w Neverland. Byłam taka szczęśliwa. Ostatnio tak bardzo byłam zadowolona kiedy jeszcze byłam z Rogerem. Muszę powiedzieć że nie żałuję tych wspólnych lat, ale to co dobre kiedyś musi się skończyć. Niestety. Nasza dwójka wspólnie z moimi dziećmi wyczekiwała przyjazdu Rogera. Na szczęście bez Debbie bo jej wielkie, nadęte ego mogłoby się tutaj nie zmieścić. Punktualnie o 14 zadzwonił dzwonek do drzwi. Siedziałam akurat na górze więc to Mike je otworzył.
- Sasha, do ciebie - powiedział Michael pojawiając się w drzwiach.
- Idę - odpowiedziałam zniechęcona.
Poprawiłam swoje ubrania i włosy, i zeszłam na dół. Muszę powiedzieć że jakoś specjalnie się nie denerwowałam tym spotkaniem, ale zawsze odrobinę tak.
- Cześć - powiedziałam uśmiechając się.
- Hej, widzę że dobrze się czujesz - odpowiedział podając mi kwiaty.
- Jak widać tak - powiedziałam wkładając je do wazonu.
- To może ja was zostawię samych - zaproponował Mike.
- Nie kochanie, chcę żebyś jednak został - powiedziałam siadając na kanapie.
Reszta uczyniła to samo, a dzieciaki poszły bawić się na górę. Trwała walka na spojrzenia.
- A więc kiedy wracasz do domu ? - zapytał Roger.
- Mam nadzieję że w ogóle - odpowiedziałam poważnie.
- Dlaczego ? - zapytał zaskoczony.
- Po pierwsze, sama sobie w szóstym miesiącu ciąży z dwójką dzieci już teraz nie poradzę. Po drugie, tak naprawdę to nie czuję jakiejś specjalnej chęci mieszkania dwóch ulic dalej od ciebie. A po trzecie jest mi tutaj świetnie - odpowiedziałam wyliczając.
- Wolałbym żebyś była tam - powiedział Roger.
- A to niby czemu ? - zapytał Michael udając zaciekawionego.
- Wiesz miałbym bliżej po to żeby odebrać dzieci i je oddać. Mógłbym się z tobą codziennie widywać i chodzić do lekarzy - odpowiedział uśmiechając się.
- Nie rozśmieszaj mnie. - powiedziałam złośliwie.
- O co ci chodzi ? - zapytał jeszcze spokojnie Roger.
- Nie pamiętasz już jak byłam w ciąży z Rory ? Trasa koncertowa była dla ciebie ważniejsza niż przyjechanie do swojego dziecka - odpowiedziałam poważnie.
- Sasha, przecież mogłaś jechać ze mną. - powiedział uspokajając mnie.
- Naprawdę myślałeś że zabiorę 6 letniego syna i miesięczną córkę na trasę po Europie ? - zapytałam zła.
- Przecież bylibyśmy we dwójkę - odpowiedział oczywiście.
- Nie ważne, to było 4 lata temu - powiedział Michael.
- Masz rację, nie warto się o to sprzeczać - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Sasha, wolałbym żebyś była przy mnie - powiedział Roger.
- Roger, jesteśmy w trakcie sprawy rozwodowej, mamy innych partnerów a ty mi z taką aluzją wyjeżdżasz - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Bądź co bądź to będzie mój syn - powiedział poważnie.
- Niestety - odpowiedziałam złośliwie.
- Skoro, tak uważasz to dlaczego zachodziłaś w tę ciąże ?! - zapytał zły.
- Bo myślałam, że jeszcze do siebie wrócimy, ale zapomniałam że ludzie tacy jak ty już się nie zmieniają - odpowiedziałam podniesionym tonem.
- A teraz spójrz na siebie. To wszystko przez ciebie. Gdybyś nie to że stała się taką diwą do niczego by nie doszło - powiedział z wyrzutem.
- To wy mnie do tego namówiliście. Wiedziałam że przez to będą same problemy - odpowiedziałam.
- Roger każdy wie jak było. Nie ważne, że oboje jesteście sławni. Jakbyś się postarał to dalej bylibyście małżeństwem. - powiedział Michael patrząc na niego.
- Ty się nie wtrącaj - ostrzegł go Roggie.
- A dlaczego ma tego nie robić ? Powiedział jak było naprawdę - powiedziałam.
- Słuchaj skończmy tą debilną rozmowę, bo nie ma sensu jej ciągnąć. Przyjadę jutro po dzieci i wrócę do domu - odpowiedział wstając.
- Masz trzy tygodnie. - powiedziałam odprowadzając go do wyjścia.
Zamknęłam drzwi i poszłam na górę. Usiadłam w pokoju i zrobiło mi się przykro. Tak wiem, rozwód to była głównie moja wina, ale jego też. Wzięłam do ręki notes i długopis i zaczęłam pisać. Michael przytulił mnie i usiadł obok mnie.
- Co robisz ? - zapytał zaciekawiony.
- Piszę piosenkę - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Często to robisz ? - zapytał.
- Hmm. Za każdym razem kiedy mam doła. Tak powstało najwięcej moich hitów. I'll stan by you, Alone Again. To mi pomaga - odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.
- I'm in love with your body też ? - zapytał śmiejąc się.
- Nie to akurat napisałam u Briana. - odpowiedziałam odwzajemniając jego uśmiech.
- Nie przejmuj się Rogerem. Z moich tajnych źródeł wiem, że między nim a Debbie nie jest najlepiej więc nasz kochany Roggie próbuje złapać się ostatniej deski ratunku. - powiedział złośliwie.
- Niech na to nie liczy. - odpowiedziałam - Cieszę się, że mam ciebie i że wychowamy razem Rufusa - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Rufusa ? - zapytał zdziwiony.
- Tak, dobieranie imion odziedziczyłam po Rogerze. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- To takie w jego stylu - powiedział cmokając mnie w skroń.
W sumie to tak spędziliśmy resztę dnia. Wspólnie z dziećmi. Muszę powiedzieć, że bardzo polubiły Michaela   co bardzo mnie cieszyło, ale nie chciałam żeby traktowały go jak ojca. Ich ojcem był Roger i tej wersji miały się trzymać. Mike to po prostu wujek i aktualny chłopak mamy. Jakby nie patrzeć to świetnie się razem bawili. Michael to duże dziecko, dodać do tego dwójkę małych dzieci, równa się szczęśliwa rodzina. Ale czy na długo ?

4 komentarze:

  1. Ha ha ha... miałem taka brechtę z Rufusa... na początku nie wiedziałem o co chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha, dla mnie Rufus jest oczywisty ale zapomniałam że dla was nie. Przepraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście syn Rogera nazywa się Rufus Tiger, ale zapomniałam wspomnieć o tym że imię już wybrane i rozumiem twoje nie zrozumienie ;p

      Usuń