Hej. Mam parę ogłoszeń. Mam drugiego bloga z opowiadaniami, tym razem dla fanów Queen. Jeżeli ktoś z was chciałby je poczytać to zapraszam - Let Me Hear The Words Of Love. Nie ubłaganie zbliżamy się do końca historii Sashy i Michaela. To czy będę pisała drugie opowiadanie będzie tym razem zależało od was. Pod blogami które polecam jest ankieta. Zależy mi na waszej opinii. Jeżeli wyniki będą pozytywne, zacznę pisać nowe. No, to chyba tyle. Miłej lektury.
Był 19 kwietnia 1992 roku, dzień przed The Freddie Mercury Tribute Concert jaki pomogłam zorganizować Queen. Siedzieliśmy wszyscy na obiedzie w domu Rogera - ja, Michael, Debbie, John, Brian, Anita i Veronica. Dogadywaliśmy wszystko jeszcze raz.
- To co, zaśpiewasz ? - zapytał Brian.
- Tak, tylko jeszcze nie bardzo wiem co - odpowiedziałam zamyślona.
- A jakbyś zaśpiewała Heaven For Everyone albo Living On My Own . - zaproponował Roger.
- Ooo, może być i Living On My Own. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- No, a dzisiaj grasz na Wembley ? - zapytała Anita.
- Tak, dzisiaj mam normalny koncertu i do tego zaśpiewam niektóre piosenki Queen - odpowiedziałam.
- Jak to dzisiaj ? Czego ja nic nie wiem ? - zapytał Roger.
- Bo to jest mój koncert i pomaga mi Michael - odpowiedziałam .
- Wiesz, myślałem, że dalej będziemy razem pracować - powiedział zawiedziony Rog.
- Ja dalej pracuje z Queen. Pożyczyłam sobie Johna i Briana - odpowiedziałam uśmiechając się do nich.
- I zapomniałaś o Rogerze - powiedziała Debbie.
- Sasha ma perkusistę, więc go o to nie prosiła - powiedział Mike przytulając mnie.
- Wiesz, myślałem że jesteś inny - odpowiedział Roger.
- Posłuchaj, do niczego jej nie namawiałem. To ona cię nie chciała i tyle. - powiedział Michael.
- Sash, to prawda ? - zapytał patrząc na mnie.
- Tak, gdzie nie grałam koncertu tam zawsze byłeś w roli perkusisty. Mam dosyć tej konwencji. Chcę w końcu występować bez ciebie - odpowiedziałam poważnie.
- Mogłaś powiedzieć, że nie chcesz żebym występował. - powiedział zasmucony.
- Cenię cie jako perkusistę. Jeżeli chcesz to możesz grać, ale ostatni raz - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- To świetnie ! - wykrzyczał uradowany.
Zaczęliśmy się zbierać do drogi na stadion. Weszliśmy do garderoby. Niestety dzieliłam jedną z chłopakami, ale przez tyle lat można się do tego przyzwyczaić. Pomalowałam się, wskoczyłam w gorset i związałam włosy w wysoką kitę. Stanęłam przed Michaelem.
- Idziesz na kuluary ? - zapytałam uśmiechając się.
- Mhm - zamruczał całując mnie czule. - Powodzenia.
Uśmiechnęłam się tylko słodko i pobiegłam na scenę. Koncert był dłuższy niż zwykle. Odśpiewywałam około dwóch bisów, których domagała się publiczność. Mój nowy singiel I Didn't Wanna Do It zarówno i po Angielsku i Rosyjsku porwał publiczność. Wróciłam po koncercie do garderoby, a za mną Michael, Brian i John.
- Jak było ? - zapytałam przytulając Michaela.
- Tak jak zawsze - odpowiedział.
- To znaczy ? - dopytywałam nie cierpliwie.
- Wspaniale, cudownie i fajnie - odpowiedział.
- W takim razie się cieszę. - powiedziałam uśmiechając się.
- No, jeżeli ty jutro tak zaśpiewasz Living On My Own to znowu polecą koszulki - powiedział Brian śmiejąc się.
- No i o to mi chodzi - odpowiedziałam bawiąc się jego włosami.
- Co jeszcze dzisiaj masz w planach ? - zapytał zaciekawiony John.
- Hmmm, już chyba nic. Tylko muszę komuś coś powiedzieć - odpowiedziałam patrząc na niego.
- Już się chyba domyślam - powiedział uśmiechając się Brian.
- Cicho - szepnęłam uśmiechając się do niego.
Wróciłam z Michaelem do hotelu. Dzieciaki już spały, byliśmy już tylko we dwoje. Miałam bardzo ważną rzecz mu do powiedzenia. Coś z czego chyba naprawdę bardzo się ucieszył.
- Michael , muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam stremowana.
- Coś się stało ? - zapytał zatroskany.
- Wiesz, wiem jak marzysz o tym żeby mieć dziecko. - odpowiedziałam łapiąc go za dłoń. - I w końcu ci się udało - dodałam po chwili.
- Sasha, czy ty jesteś....? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Tak, jestem z tobą w ciąży - odpowiedziałam przykładając jego dłoń do mojego brzuszka.
- Żartujesz ? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie, mówię poważnie - odpowiedziałam.
- Boże Sasha, tak się cieszę - powiedział biorąc mnie na ręce. - Sprawiłaś mi taką niespodziankę.
- Wiem jak bardzo go chciałeś. W końcu jesteś mężczyzną mojego życia - odpowiedziałam przytulając się do niego.
- Jesteś wspaniała - powiedział.
Pocałował mnie czule i pogładził mój policzek. Widziałam po nim, że cieszył się jak dziecko z nowej zabawki. Owszem, to było moje czwarte dziecko i figura już nie ta, ale sprawienie nam tej przyjemności jest istotniejsze. A to ostatni moment na posiadanie dziecka. Michael od razu obdzwonił większość rodzeństwa, a także rodziców żeby się pochwalić, że będzie ojcem. Ja tylko zadzwoniłam do Briana, żeby powiedzieć mu, że zostanie ojcem chrzestnym maleństwa i żeby nikomu za wyjątkiem Anity o tym nie mówił. Mike nie mógł zasnąć z euforii, a ja uśmiechałam się do niego cały czas.
A tak wyglądała scena The Freddie Mercury Tribute Concert, dla zainteresowanych. |